Agnieszka Oleksyn-Wajda – regulacje w branży mody – co się zmieni?

Sztandarowym hasłem strategii Unii Europejskiej dla branży tekstylnej jest, to żeby „szybka moda wyszła z mody” do 2030 roku. Co do zasady, to są dwa najbliższe lata. Bardzo intensywne lata pracy, zarówno legislatora jak i branży, aby wypracować rozwiązania dla branży.

Agnieszka Oleksy-Wajda
Dyrektor Instytutu Zrównoważonego Rozwoju i Środowiska na Uczelni Łazarskiego. Radca prawny.

Agnieszka jest dyrektorem Instytutu Zrównoważonego Rozwoju i Środowiska, oraz współtwórcą i kierownikiem Akademii Biznesu i Prawa w Sektorze Mody oraz studiów podyplomowych Prawo Ochrony Środowiska na Uczelni Łazarskiego. Radcą prawnym z kilkunastoletnim doświadczeniem.

Jest też członkinią grupy roboczej Sustainable Fashion Consumption, a także inicjatywy okrągłego stołu ds. zrównoważonej mody przy UN Global Network Polska. EU Climate Pact Ambassador powołanym przez Komisję Europejską. Wiceprezeską Zarządu Związku Przedsiębiorców Przemysłu Mody Lewiatan.


Niedawno mieliśmy Black Friday i trwający festiwal zakupów. Tymczasem Unia Europejska chce walczyć z szybką, jednorazową konsumpcją mody oraz zaśmiecaniu naszej Planety odpadem tekstylnym. Aby to osiągnąć planuje wprowadzić szereg regulacji. Jesteś blisko działań Komisji Europejskiej, opowiedz o tym co ma się zmienić dla branży?

Jeśli popatrzymy na strategię dla branży odzieżowej, którą ogłosiła Komisja Europejska w pierwszym kwartale tego roku, to ja podzieliłabym ją na kilka części. Pierwsza dotyczy nas wszystkich, czyli biznesu i konsumentów oraz pracowników firm, którzy są częścią biznesu. I to jest właśnie stworzenie takich klarownych ram do działania dla firm z branży odzieżowej. Sztandarowym hasłem, które te ramy definiują, to żeby „szybka moda wyszła z mody” do 2030 roku. 
Drugą częścią jest obszar produktu i sposobu produkcji. Co to oznacza dla firm? To znaczy, że produkty tekstylne, które będzie oferowała branża modowa będą musiały się z jednej strony nadawać się do recyklingu, z drugiej strony będą musiały być trwałe. To czym jest dzisiaj tzw. fast fashion to są bardzo nietrwałe, tanie produkty, które nosimy przez chwilę i po kilku praniach pewnie wyrzucamy. Dlatego, że często nie nadają do dalszej eksploatacji. Kolejny element to, to że w przyszłości produkty odzieżowe, będą musiały być też wolne od mikro-plastiku, wolne od substancji niebezpiecznych i nadające się do recyklingu. Jednym z celów strategii jest ograniczenie zależności od surowców pierwotnych. Dzisiaj recykling w branży odzieżowej stanowi tylko 1%, to jest po prostu nic. A powinniśmy dążyć do tego, żeby z włókien odzyskiwać włókna, i wykorzystywać je przy produkcji nowych ubrań.

W rzeczywistości to jest nawet mniej niż 1% bo sprzedaż rośnie, a poziom recyklingu nie przyrasta w tym samym tempie. Brakuje technologii wykorzystywanych na masową skalę.

Technologia jest ważna, ale również sposób projektowania. Należy myśleć już na etapie projektowania o tym co stanie się z ubraniem na koniec życia.

Czyli tzw. eko-projektowanie. Czy jest jakiś kalendarz planowanych regulacji w formie aktów prawnych? 

Do strategii dołączony jest dokument, który jest wykazem 24 działań, które mają właśnie doprowadzić do transformacji branży do 2030 roku. Te działania będą prowadzone w latach 2022-24 i mają określić zasady zmian w branży, o których rozmawialiśmy. Dla przykładu podam, że rozporządzenie w sprawie eko-projektowania ma być wypracowane do roku 2024 roku. Inne rozporządzenia dotyczące zrównoważonej konsumpcji i wzmocnienie pozycji konsumenta to są lata 2020-2024. Działania dotyczące wyzwań związanych z odpadami to okres 2022-2023. Kryteria produkcji odzieży w obiegu zamkniętym to też 2022-2023.

Więc co do zasady, to są dwa najbliższe lata. Bardzo intensywne lata pracy, zarówno legislatora jak i branży, stron tych zmian. Legislator, czyli Komisja Europejska wspomina o czymś takim jak “ścieżka przejścia”. To jest inicjatywa, która ma aktywizować różnego rodzaju współpracę między biznesem modowym, a ekspertami, aby zebrać uwagi, komentarze, w zakresie tego co zostało opublikowane. Pamiętajmy, że zostały opublikowane propozycje regulacyjne. Natomiast teraz musimy osadzić to w rzeczywistości i specyfiki konkretnych państw członkowskich Unii Europejskiej.

Mówimy o bardzo krótkim czasie na wypracowanie zmian. To są tylko 2 najbliższe lata. Na ile wg Ciebie większość firm jest w pełni świadoma tego co nadchodzi?

To jest bardzo dobre pytanie. Bardzo mnie cieszy wspólne działanie na lokalnym rynku, takie które np. realizujemy w ramach Zrównoważonego Stołu dla branży mody przy UN Global Compact Network Polska. Gdzie mamy kilkudziesięciu uczestników, od dużych do mniejszych marek modowych oraz przedstawicieli startupów, prawników czy aktywistów. Warto też zaglądać do dostępnych wytycznych, czy publikacji na temat planowanych zmian, chociażby raport, który przygotowaliśmy wspólnie w ramach naszych prac w ramach okrągłego stołu – link

Wybierając się na zakupy w Black Friday, trudno jest zobaczyć zmiany, o których mówisz. Mamy co prawda u kilku firm różnego rodzaje linie odzieżowe nazywane Eco, ale też nie zawsze wiadomo, co ona de facto oznacza dla konsumentów, dla środowiska?

Rola konsumenta to jest bardzo ważna część strategii Komisji Europejskiej. Wzmocnienie ich pozycji i nadanie im narzędzi. Z jednej strony chodzi tutaj o wyeliminowanie tzw. greenwasingu. Z drugiej strony chodzi o to, co powiedziałeś, przedstawienie im rzetelnych informacji na tego to kupuje. Tu jest rola paszportu produktu, który będzie służył właśnie temu, żebyśmy wiedzieli co kupujemy, co możemy dalej zrobić z ubraniem na końcu jego życia. Dzięki temu, że będziemy wiedzieli na przykład, czy nadaje się do recyklingu lub do naprawy oraz z czego zostało zrobione. Dzięki tej informacji będziemy mogli podejmować lepsze decyzję zakupowe. Dzisiaj część marek podaje własne definicje, ale w związku z brakiem standardu; ile marek tyle definicji. Co często prowadzi to tej eko-ściemy.

Pytanie czy konsumenci docenią te dodatkowe informacje? Wracając do firm, które z tych nadchodzących zmian będzie największym wyzwaniem dla marek modowych?

Myślę, że recykling. Dzisiaj tworząc ubranie nie myślimy jeszcze w ten sposób tzw. eko-projektowy. To jest taki element, który będzie wymagał największych środków, badań i specjalistów, których jeszcze wcale nie ma na rynku. Ale też zmiany sposobu myślenia na tym etapie początkowym oraz zamknięcie obiegu i myślę, że to jest najtrudniejsze. Dlatego dzisiaj generujemy całą masę odpadów.

Dzisiaj wiele marek deklaruje już, że tzw. eko-kolekcje, czyli uszyte z lepszych materiałów stanowią 20-40% kolekcji, oczywiście każdy ma inną definicję co się za ty kryje. 1% w przypadku recyklingu stanowi przepaść w takim porównaniu.

Tak, myślę, że strategie biznesowe marek, będę musiały być przeanalizowany raz jeszcze. Zresztą Komisja Europejska, wyraźnie mówi w strategii też o nowych modelach biznesowych. Wyraźnie mówi, że może w takim razie rozwiązań szukajmy nie w nowych produktach, ale w usługach. Nie wyobrażam sobie w stu procentach odejścia od nowych produktów tekstylnych. Natomiast wyobrażam sobie, że jakąś część oferty firmy odzieżowe będą musiały przesunąć w stronę usług z drugiego obiegu, czy napraw i czy innych nowych kreatywnych pomysłów. Oczywiście też w sposób komercyjny, ale z ubraniami, które już są.

Jak firmy powinny przygotować się na te zmiany?

Przede wszystkim zrobić sobie taki „rachunek sumienia”. Przeanalizować całe swoje łańcuchy dostaw. To z kim współpracują, kto jest podwykonawcą, jakie dane możemy zebrać z tego jak produkujemy. Za chwilę też kolejne firmy będą musiały przygotowywać raporty zrównoważonego rozwoju. Te firmy będą musiały mieć pełne informacje i pełne dane co do szczegółów swojej działalności w tym zakresie. (W 2024 r. raport niefinansowy za 2023 r. będą musiały już złożyć firmy, które zatrudniają powyżej 250 osób (zmiana z 500) oraz spełniają jeden z dwóch warunków finansowych: 20 mln euro sumy bilansowej lub 40 mln euro przychodów ze sprzedaży netto).

Warto śledzić szczegóły i kalendarz planowanych zmian i wytyczne na stronie Komisji Europejskiej. Zachęcam też do sprawdzania publikacji i opracowań, jak chociażby Raport „Zrównoważony rynek modowy” przygotowany w ramach prac Okrągłego Stołu przy UN Global Compact Polska, który stanowi zbiór podpowiedzi, czy wręcz taki drogowskaz dla firm. Pomocne też jest bycie członkiem takich grup roboczych, aby wymieniać się wiedzą i doświadczeniami.

Jeśli chodzi o regulacje, czego możemy oczekiwać w pierwszej kolejności?

Wydaje mi się, że najłatwiejszy do wyeliminowania będzie greenwashing na poziomie deklaracji. Czyli będzie można w miarę klarowny sposób pokazać, czy coś jest „zielone” i przyjazne środowisku, czy coś jest niskoemisyjne. Spodziewam się, że to będzie taki pierwszy krok i zmiana, którą będziemy mogli odnotować. Liczę też na idące za tym zmiany zachowań konsumenckich.

Na co bardzo liczymy. Od regulacji jednak nie uciekniemy, możemy się na nie mądrze przygotować.

Może za rok spotkamy się już na Green Friday.  

Foto: Agnieszka Oleksyn-Wajda

Ewa Janczukowicz-Cichosz – jak wygląda zrównoważona moda w LPP – nowe materiały, recykling, zielona energia, partnerstwa.

Ubrania Eco-aware stanowią dzisiaj 26% kolekcji naszych marek. Produkty te są wykonane z bardziej przyjaznych środowisku materiałów, co powoduje, że ich koszt jest wyższy. Aby oferować je w atrakcyjnej cenie dla klientów robimy to kosztem naszej marży.

Regulacje ustawią rynek. Wówczas wszyscy będą musieli dostarczać ubrania w takim samym standardzie i podlegać takiem samej ocenie.

Jeśli chodzi o drugi obieg to stawiamy na rozwój recyklingu w technologiach textile-to-textile.

Ewa Janczukowicz-Cichosz – Sustainability Expert w LPP

Ewa Janczukowicz-Cichosz odpowiedzialna w LPP za analizę rynku i poszukiwanie szans na rozwój związany ze zmieniającym się otoczeniem biznesowym wynikającym ze zmian klimatu oraz doradztwo w zakresie mitygacji ryzyk klimatycznych. Ściśle współpracuje z dyrektorem ds. ESG w zakresie wdrażania rozwiązań z tego obszaru, jak również komunikowania efektów realizacji strategii zrównoważonego rozwoju LPP „For People For Our Planet”.

Posiada szeroką wiedzę z obszaru ekonomii cyrkularnej oraz zrównoważonego rozwoju zdobytą m.in. w trakcie programu From Linear to Circular, organizowanego przez Fundację Ellen MacArthur oraz Circular Econony realizowanego na Politechnice w Delft (Holandia).
Wieloletni członek Rady Programowej Festiwalu Gdynia Design Days oraz zastępca dyrektora Pomorskiego Parku Naukowo-Technologicznego w Gdyni, gdzie pełniła rolę m.in. propagatorki wykorzystania designu w biznesie, rozwiązań zrównoważonych oraz inkluzywnych ze szczególnym uwzględnieniem gospodarki obiegu zamkniętego. 


Zrównoważony rozwój to dzisiaj w branży mody gorący temat, często też kontrowersyjny. Cześć obserwatorów rynku mody uważa, że zmiany idą zbyt wolno. Wg Ciebie, gdzie dzisiaj się znajdujemy?

Na pewno nikogo nie trzeba już dzisiaj przekonywać, że należy tą transformację przeprowadzić. W LPP realizujemy naszą strategię zrównoważonego rozwoju od 2017 roku i tak naprawdę tylko przyśpieszamy nasze działania. Jeżeli miałabym powiedzieć, gdzie obecnie znajduje się branża to odniosłabym to do jednego z najważniejszych obecnie wskaźników, czyli ograniczenia emisji CO2. Dlaczego akurat ten miernik? Pokazuje on gdzie w całym łańcuchu wartości naszej branży mamy tzw. hot spoty – są to obszary poza bezpośrednią działalnością firmy. W przypadku marek modowych znajdują się one w zakresie 3, czyli na etapie pozyskiwania materiałów i produkcji odzieży. To tutaj wywieramy największy wpływ na środowisko. Są to elementy, które my już adresujemy, a cała branża będzie adresować jeszcze bardziej intensywnie.
W tym zakresie istnieją rzeczy, które możemy zrobić już teraz, ale też istnieje bardzo dużo rzeczy, na które jeszcze nie ma konkretnego rozwiązania. Skąd to się bierze? Większa część branży modowej działa w ten sposób, że nie posiada swoich fabryk. Zleca produkcję u zewnętrznych dostawców, a każdy z nich przeważnie pracuje dla kilku marek modowych. Zmiana sposobu produkcji na bardziej zieloną, wymaga porozumienia z innymi firmami, które również współpracują z tym konkretnym dostawcą. Takie partnerstwa zaczynają powstawać, widać to chociażby po ostatnim szczycie klimatycznym w Egipcie COP27, który niedawno się zakończył.

Wracając do LPP. Jakie są główne filary waszej strategi zrównoważonego rozwoju, co chcecie osiągnąć?

Nasza strategia ma cztery filary. Pierwszy to produkt i produkcja. Tutaj określamy z jakich materiałów i w jaki sposób produkujemy nasze rzeczy. Kolejny obszar to opakowania, trzeci to bezpieczeństwo chemiczne. Czwarty filar to szeroki obszar, a dotyczący z działalności naszych biur i sklepów oraz centrów dystrybucyjnych, oraz sposobu wykorzystania w nich energii. 

Opowiedz o najważniejszych założeniach każdego z nich.

Pierwszy filar najbardziej kojarzony z nami, bo jak myślimy o branży modowej to widzimy ubrania. W naszej strategi mówimy tutaj o tym, że korzystamy z materiałów, które są bardziej przyjazne środowisku. W tym momencie już 26% kolekcji wszystkich naszych marek to kolekcja Eco Aware. Jeśli wchodzisz do któregoś z naszych sklepów to tak naprawdę możesz powiedzieć, że 26% tych rzeczy to są właśnie rzeczy wykonane w sposób bardziej zrównoważony. Mam tu na myśli z takich materiałów jak organiczna bawełna, która ma mniejszy ślad węglowy, przy jej produkcji wykorzystuje się mniej wody oraz pochodzi z certyfikowanych upraw. Innym przykładem jest poliester z recyklingu, wykonany np. z butelek PET oraz plastiku wyłowionego z oceanów lub resztek poprodukcyjnych. 

Dzisiaj jeszcze taki materiał nie powstaje ze zużytych ubrań?

Nie. Często wiele osób oburza się że obecnie jeszcze nie są to zużyte ubrania, ale wiemy, że to jest przejściowy proces. Chcemy docelowo pozyskiwać taki materiał z zużytych i przetworzonych ubrań.

Inny przykład materiałów w kolekcji Eco Aware to np. Materiały wykonane z pulpy drzewnej jak wiskoza ecovero czy tencel. Ostatni element tego filaru to sposób produkcji. Obecnie 30% naszych dostawców z południowej Azji korzysta z energii odnawialnej i posiada zamknięty obieg wody lub korzysta z deszczówki w procesach produkcyjnych.

Kolejny filar to bezpieczeństwo chemiczne. Jesteśmy ‘przyjacielem’ organizacji ZDHC, która działa na rzecz poprawy chemii wykorzystywanej w produkcji oraz jakości wód poprodukcyjnych. Do 2025 roku chcemy, aby wszyscy nasi dostawcy byli objęci tą inicjatywą.

Trzecim filarem są opakowania. Branża odzieżowa wykorzystuje bardzo dużo wszelkiego rodzaju opakowań. W ramach naszych działań postawiliśmy na pozbywanie się plastiku. W zeszłym roku około 500 ton jednorazowego plastiku zostało wyeliminowane w naszych dostawach. Kolejną inicjatywą jest lepsze wykorzystanie i standaryzacja kartonów. W zeszłym roku ponowne wykorzystanie kartonów wzrosło z 10% do 50%.

Na końcu mamy wykorzystanie energii w naszych biurach, salonach i centrach dystrybucji. Od przyszłego roku wszystkie nasze biura i część sklepów będzie zasilana zieloną energią pochodzącą z farm wiatrakowych. Dodatkowo centrum dystrybucyjne w Brześciu Kujawskim jest pokryte panelami fotowoltaicznymi. Również wprowadziliśmy optymalizację zużycia energii w naszych salonach dzięki systemu telemetrii.

Prowadzicie też edukację konsumentów w zakresie użytkowania i dbania o ubrania. Skąd pomysł na te działania?

Użytkowanie ubrań to ważny obszar wpływu na środowisko, odpowiadający za 20% emisji w całym cyklu życia ubrań. Badanie jakie przeprowadziliśmy na początku tego roku wskazało, że Polacy często wycinają metki i przez to piorą “na oko”, nie zawsze dobrze dobierając ilość środków piorących.
Inna ciekawa statystyka dotyczy pytania o nasze działania proekologiczne. Najsłabiej wypadło dbanie o rzeczy, które już posiadam – tylko 4% respondentów wskazało to jako działanie proekologiczne. Ta odpowiedź była daleko w tyle za segregacją śmieci, czy oszczędzaniem wody i energii. 

Jeśli jesteśmy przy użytkowaniu ubrań, chciałem zapytać o Wasze stanowisko do drugiego obiegu ubrań. Zbieracie niepotrzebne ubrania, jak ostatnio wspólnie z Ubrania do Oddania, ale co sądzicie o sprzedaży używanych ubrań, czy może modelach wypożyczania?

Ekonomia cyrkularna jest przyszłością branży mody. Wiemy, że second-handy stają się bardzo popularne, natomiast my widzimy nasza rolę w innym miejscu. Tam gdzie nakłady finansowe w tym momencie są bardzo potrzebne. Jest to recykling zużytych ubrań. Wynika to z tego, że każdy produkt w końcu zostanie zużyty i obecnie mamy bardzo dużo takich niepotrzebnych produktów. Chcemy pomóc w ich ponownych wykorzystaniu, odzyskaniu surowców z użyciem technologii textile-to-textile, która pozwala na przetwarzanie zużytych ubrań na nowe.

Patrząc na zmiany, które Unia Europejska ogłosiła w swojej strategii wiemy że m.in ekonomia cyrkularna ma być przyszłością mody. Innym obszarem jest zapobieganie tzw. szybkiej modzie, czyli bezrefleksyjnym zakupom. Jak oceniacie wpływ tych zmian na branżę, na LPP?

O tej pierwszej części już trochę mówiliśmy, o zamkniętym obiegu i zwiększeniu roli recyklingu.
Ta strategia jest niesamowicie ważna. Co prawda nadal czekamy na szczegółowe wytyczne. Wiemy, że wraz z konkretnymi regulacjami pojawią się innowacyjne rozwiązania, nowe firmy czy startupy oraz dodatkowe fundusze. Wówczas te zmiany przyśpieszą.

Jest też w tej strategii, takie odwołanie się do konkretnego segmentu rynku – fast fashion. Choć wiemy, że każda produkcja ubrań, każdy segment mody ma swój wpływ na środowisko. Unii chodzi przede wszystkim o wyeliminowanie rzeczy tanich, słabej jakości, które często później zalegają na wysypiskach śmieci, czy gdzieś na pustynii.
Jeśli faktycznie za kilka lat tak ma wyglądać moda to wszyscy będą musieli funkcjonować w ten sposób. Czy będąc liderem rynku postrzegacie to jako zagrożenie, a może jednak szansę?

Ja to widzę jako taki trójkąt, na który składa się legislacja, czyli to co proponuje Unia Europejska. Drugi obszar to działalność firm, które funkcjonują w konkurencyjnym środowisku, więc firmy na tym samym rynku mają te same zasady. A trzeci wymiar są to klienci, którzy są również wymagający w stosunku do firm, które oferują im dany produkt. Te trzy rzeczy muszą się ze sobą zazębić. 

Jeśli chodzi o naszą firmę, nie czekaliśmy na te nowe wytyczne. Zaczęliśmy wcześniej wprowadzać pewne zmiany. Oczywiście można je różnie oceniać, jedni stwierdzą, że zostało dużo zrobione, inni, że niewystarczająco. Dla nas jest ważne, aby w tej zmianie znalazł się klient, który z jednej strony jest jej inicjatorem, a z drugiej strony za nią podąża.

Unia Europejska wskazała w strategii, że będziemy naprawiać odzież. W tym momencie klienci przyzwyczaili się do tego, że jak coś zepsuje się to zwraca się takie rzeczy, a nie naprawia. Niedługo dostaną naprawiony produkt zamiast zwrotu pieniędzy i to jest też coś do czego będą musieli się przyzwyczaić. Czyli bardziej świadoma rola konsumenta.

Naprawianie to kolejny obszar, ważny w tej transformacji. Ale żeby dało się naprawiać musi być taka możliwość. To oznacza większą trwałość ubrań. Jak to osiągnąć?

Jak wspomniałam na początku, mamy linię Eco Aware, wykonaną w sposób bardziej przyjazny dla środowiska, z użyciem droższych materiałów. Oferujemy ją naszym klientom, w takiej samej cenie jak pozostałe kolekcje, zatem przy niższej marży. Jeżeli byśmy chcieli to realizować dla całej kolekcji, musiałaby być trochę droższe.
Zobaczymy też jaką rolę będą miały wzrosty cen surowców, zwłaszcza tych lepszych. Jest to moment kiedy musimy odpowiedzieć sobie na pytanie jak długo możemy obniżać marżę, żeby oferować cenę do której klient się przyzwyczaił.

Myślę, że celem Unii nie jest wprowadzenie nowych regulacji tak, aby zrujnować tą branżę. Chodzi o zwiększenie konkurencyjności i wprowadzenie modelu, który będzie opłacalny, ale też znacznie mniej inwazyjny dla środowiska.
Może to oznaczać, że tylko lepsze jakościowo produkty będą mogły być sprzedawane na obszarze Unii?

Regulacje ustawią rynek. Wszyscy będą musieli produkować ubrania o takich samych parametrach, pochodzących z recyklingu, nadawać się do naprawy i być lepszej jakości. To może oznaczać, że ceny pójdą w górę, aby to spełnić – tego jeszcze dzisiaj nie wiem.
Z drugiej strony być może też lepsze jakościowo bardziej zrównoważone materiały staną się bardziej dostępne, a przez wzrost ich produkcji i masowe zastosowanie koszt zakupu będzie niższy. Może tak się stanie. Jest też kwestia zwiększenia recyklingu i odzyskiwaniu surowców z tego co już mamy.

Co może przyspieszyć tą transformację?

Zmiany legislacyjne powinny pociągnąć za sobą rozwój technologii np. recykling wraz z dedykowanymi programami inwestycyjnymi i finansowaniem dla firm. Druga rzecz to większa rola partnerstw pomiędzy firmami, aby poprawiać sposób produkcji, która w mniejszy sposób wpływa na środowisko.

Dla mnie ważne jest też ograniczanie takiej jednorazowej konsumpcji – takich – disposable clothes.

Długie używanie jest najlepszym używaniem.

Podoba mi się to podsumowanie.

foto: LPP

Ekologiczne buty – bieg do cyrkularności

Ruszył wyścig po najbardziej ekologiczne buty. Wiele marek wprowadza coraz bardziej innowacyjne modele, które łączy jeden wspólny cel – ograniczenie wpływu na środowisko.

W ciągu ostatnich miesięcy widzieliśmy wiele innowacji w branży obuwniczej, które przed wszystkim pokazują to czym może być zrównoważone projektowanie i idea obiegu zamkniętego. Nowe, bardziej ekologicznie wykonane buty charakteryzuje m.in: dużo niższy ślad węglowy, 100% recyklingu, czy zastosowanie tkanin pochodzenia roślinnego. Te zmiany mają umożliwić, niższe zużycie surowców i wreszcie ponowne wykorzystane zużytych butów do tworzenia nowych. Niemożliwe?

Wcześniej pojawiły się już rozwiązania m.in od Nike. Nike Grind to innowacyjny materiał tworzony z surowców otrzymanych z recyklingu butów sportowych i odpadów produkcyjnych. Czy efekt współpracy Adidas i marki Allbirds buty FUTURECRAFT o emisji 2.94 kg CO2. (więcej pisałem tutaj https://coztamoda.pl/2022/06/09/copenhagen-fashion-summit-cz-2-8-years-to-go/). Francuska marka Veja znana z wykorzystania wegańskich barwników, rozwoju zastosowania wegańskiej skóry, czy usług naprawy i czyszczenia obuwia dostępnych dla klientów w swoich sklepach, podbija Europę pokazując kierunek rozwoju dla branży.
Teraz kolejne marki dołączyły do wyścigu i pokazują, że idea obiegu zamkniętego staje się możliwa. Są to: Asics, On, Timberland i Christophe Reaburn. Czy to już trwały trend? Ale po koleji.

Asics

Asics – GEL-LYTE III CM 1.95

Japoński producent, który od lat słynie m.in. z butów do biegania. Niedawno pokazał swój najnowszy model GEL-LYTE III CM 1.95. Nowe trampki emitują 1,95 kilograma CO2 w trakcie swojego cyklu życia, od produkcji przez użytkowanie, aż do utylizacji. Udało się to w szczególności dzięki produkcji wkładek i amortyzacji z materiałów pochodzenia roślinnego. Warto zauważyć, że ten wynik to połowa emisji jaką do tej pory osiągały obecne na rynku tzw. ekologiczne buty. Jest to kilkukrotnie mniej niż tradycyjne buty sportowe, jednak taka innowacja nie dzieje się z dnia na dzień. Asics przypisuje swój sukces w redukcji emisji dwutlenku węgla wspólnym badaniom z Massachusetts Institute of Technology, które prowadzą już od 2010 roku.

Timberland & Christopher Raeburn

Timberland & Christopher Raeburn – TimberLoop

Christopher Raeburn to postać w świecie mody zrównoważonej świetnie znana. Od lat w swojej własnej marce Raeburn, wdraża rozwiązania wspierające upcykling, recykling i świadome podejście do zakupów. Christopher od 2018 roku jest związany z marką Timberland. Jej właścicielem jest konglomerat modowy VF Corporation, obejmujący m.in. takie marki jak Vans, The North Face czy Supreme. Najpierw był dyrektorem kreatywnym marki Timberland, a następnie został odpowiedzialnym za rozwój zrównoważonych kolekcji. Zwieńczeniem jego działań, są chociażby najnowsze buty. Model Timberloop EK Utilityboot można na koniec użytkowania zdekomponować, a poszczególny elementy poddać recyklingowi. Materiały użyte do jego produkcji, takie jak np. wewnętrzny but powstały w 100% z materiałów z recyklingu.

On – Cyclon

On running – Cyclon

Szwajcarska marka butów do biegania On poszła krok dalej. Marka znana też z tego, że jej inwestorem i twarzą jest, od niedawna emerytowany :), gwiazda tenisa Roger Federer. A także z tego, że jej buty powstają przy wykorzystaniu wielu nowoczesnych rozwiązań. Jednym z nich jest oryginalnie wykonana podeszwą zapewniają komfort podczas biegania. Najciekawsze są jednak rozwiązania, wspierające ograniczanie wpływ na środowisko, takie jak chemicznie pozyskane emisje przemysłowe, czy odpady plastikowe używane do tworzenia elementów buta (!!). Kolejnym krokiem w rozwoju cyrkularności, jest produkt, który w 100% daje się przetwarzać. Poza recyklingiem, firma uznała, że trzeba pomóc biegaczom ze zużytymi butami. Wyczynowi sportowcy często zużywają kilka par butów w ciągu roku, jak sprawić, żeby nie trafiły na wysypiska?

Nowy projekt marki to model subskrypcji butów do biegania. W ramach projekty Cyclon klient co 6 miesięcy może odesłać zużyte buty i otrzymać nowe, a stare zostaną poddane przez firmę recyklingowi. Planowany koszt abonamentu to 30 EUR / miesięcznie, dużo? Być może, ale On running jest marką premium, gdzie ceny butów wahają się pomiędzy 130-180 EUR. W sporej części przeznaczonych dla osób intensywnie biegających. Czas pokaże jak ten program się rozwinie. Planowany start jeszcze w tym roku.

Dlaczego to jest tak ważne:
Butów kupujemy coraz więcej. Na świecie sprzedawanych jest rocznie ponad 20 mld par, a branża obuwnicza odpowiada za 1,4% całkowitej emisji CO2 (Quantis). Produkcja butów to złożony proces. But może składać się nawet z 30 różnych składników, bardzo różnych, co uniemożliwia ich recykling (w całej branży mody recykling stanowi mniej niż 1%). Do tego udział zrównoważonych materiałów jest ciągle niski (najnowszy raport Textile Exchange nie pozostawia złudzeń). Wiele butów nadal zawiera niebezpieczne składniki chemiczne, nad czym pracują liderzy branży przy wsparciu takich organizacje jak ZDHC.


Zmiana w podejściu do projektowania i produkcji jest kluczowa i krytyczna w transformacji branży. Firmy powinny rozwijać te innowacje na szerszą skalę. A co na to powiedzą klienci? To co jest wspólne dla tych butów, to że są też niezwykle funkcjonalne. Poza odpowiedzialnym podejściem do projektowania, postawiono w nich na sportowe właściwości oraz niewątpliwie samą estetykę. Te buty zdecydowanie mogą się podobać. Zrównoważona moda powinna przede wszystkim być modą. Ekologiczne produkty powinny atrakcyjne. Podobnie w przypadku uprawiania sportu, sportowe ubrania i buty powinny przede wszystkim wspierać sportowców, dając im komfort i lepsze wyniki. Pozostaje jeszcze cena. Często jest zbliżona do tego ile płacić się za innowacyjny produkt.

Wszyscy jesteśmy sportowcami, jak mówi misja jednej z marek sportowych i wszyscy możemy wybierać sprzęt do jego uprawiania znacznie bardziej świadomie.

Foto: On-running, Hypebeat, Asics

prof. Bolesław Rok- ekologia i biznes – czy to się da pogodzić?

Dla wielu prezesów koniec miesiąca jest ważniejszy niż koniec świata, słyszę od moich studentów (..) Najłatwiej przyjmować jest cele klimatyczne na 2050 rok bo wtedy, ktoś inny będzie w zarządzie i martwił się ich realizacją.

Nie jesteśmy w stanie sobie wyobrazić zakresu koniecznej transformacji (..).
Biznes funkcjonuje w określonym systemie, aby go zmienić i przekonać do wdrażania nowych modeli wymagane są odpowiednie regulacje, które nie powinny zabić branżę; do tego świadomość liderów, konsumentów, technologie – cały ekosystem. A regulacje nie pojawią się jeśli nie będzie presji społecznej.

Prof. Bolesław Rok – Akademia Leona Koźmińskiego
Prof. Bolesław Rok

Prof. ALK dr hab. Bolesław Rok. Jest profesorem zarządzania (sustainability management) w Akademii Leona Koźmińskiego. Kieruje Centrum Badań Przedsiębiorczości Pozytywnego Wpływu w Katedrze Przedsiębiorczości i Etyki w Biznesie oraz studiami podyplomowymi „CSR. Cele Zrównoważonego Rozwoju w strategii firmy”.
Od ponad 30 lat związany z biznesem jako doradca, mentor, rzecznik etyki i promotor społecznej odpowiedzialności biznesu, a także przedsiębiorca i inwestor. Współautor corocznego Rankingu Odpowiedzialnych Firm i Startupów Pozytywnego Wpływu, współzałożyciel Forum Odpowiedzialnego Biznesu, współtwórca programu Climate Leadership powered by UN Environment. Juror w konkursach branżowych, m.in. Verba Veritatis, Dobroczyńca Roku, Responsible Business Awards, Stena Circular Economy Award. Autor lub współautor szeregu książek, uczestnik wielu polskich i międzynarodowych projektów z zakresu neutralności klimatycznej biznesu, gospodarki obiegu zamkniętego, przygotowywania i wdrażania programów etyki, zrównoważonego rozwoju i ESG. Jest członkiem The Academy of Business in Society Board of Directors w Brukseli, prowadzi cykliczne zajęcia dotyczące startupów pozytywnego wpływu w Audencia Business School w Nantes. 


Szykując się do rozmowy z panem, przypomniał mi się pański felieton w Wysokich Obcasach. Było tam zdanie, które mocno utkwiło mi w głowie – “Dla wielu prezesów koniec miesiąca jest ważniejszy niż koniec świata”. Czy faktycznie jest tak źle i czy jest szansa, aby zobaczyć bardziej ludzką, odpowiedzialną stronę biznesu?

To jest bardzo trudne pytanie, ale z pewnością ciekawy temat. Od razu może powiem, że to ktoś mnie cytował. Tym zdaniem posługuję się już od jakiegoś czasu. To wyszło trochę w dyskusjach ze studentami kierunku zrównoważonego rozwoju na Akademii Leona Koźmińskiego. Myślę, że jest to pewna prawda dosyć oczywista. Bo trudno się z tym nie zgodzić kiedy mamy do czynienia z dużymi spółkami giełdowymi czy korporacjami. To jest naturalne, że presja bieżących wyników jest tak duża, że nie uwzględnia się perspektywy wieloletniej. Mówi się, że najłatwiej jest przejmować cele klimatyczne na 2050 rok, bo wtedy już mogę być pewien, że ktoś inny będzie w zarządzie i martwić się ich realizacją. Nie jesteśmy sobie w stanie wyobrazić zakresu koniecznej transformacji, która jest wymagana od biznesu.
Jeżeli spojrzymy teraz na branżę modową i widzimy jak ona funkcjonuje. Teraz zatrzymanie tego obecnego modelu biznesowego w taki sposób, żeby jednak nie robić tylu kolekcji. Skoncentrować się na sprzedaży tego co już mamy w szafach. Co prawda na tym też można zarobić, ale to nie są takie pieniądze jakie zarabia się na sprzedaży nowych ubrań. Dzisiaj coraz więcej osób stać na częste zakupy nowych produktów. W ostatnich latach żyje nam się dużo lepiej, niż kiedyś.
Teraz jeśli popatrzymy na różne nowe modele, które zakładają, aby ograniczać konsumpcję. Pojawia się pytanie, czy jesteśmy w stanie przekonać firmy, przekonać konsumentów, że powinniśmy ograniczać konsumpcję budując inny model biznesowy. Model ten dalej pozwala wypracowywać przychody i zysk, ale przy zmniejszających się poziomach sprzedaży. Żaden biznes tego nie kupi. 

Przez wiele lat firmy handlowe funkcjonowały w oparciu bardzo prosty w gruncie rzeczy model. Produkować jak najtaniej i sprzedać w jak najlepszej cenie oraz wypracować jak największy zysk dla właścicieli i akcjonariuszy. Teraz okazuje, że aby sprostać wymaganiom zrównoważonego rozwoju i społecznej odpowiedzialności biznesu trzeba ten model gruntownie zmienić. W szczególności przeanalizować cały łańcuch wartości.

To właśnie dlaczego ta zmiana jest taka trudna. Jest tak wiele elementów, które musielibyśmy zmienić. Jesteśmy uwikłani, można powiedzieć w pewnej pułapce, biznes jest taki jaki jest, jak to się mówi business as usual. Funkcjonuje w pułapce pewnego systemu zbudowanego przez wiele lat i nie da się tak łatwo zmienić go. Tak mogą myśleć jacyś naiwni, którzy przychodzą z zewnątrz do tego biznesu. Zakładają, że firma będzie z dnia na dzień działać całkiem inaczej. Jeśli pojawiłby się w firmie taki prezes wizjoner aktywista, nie trzymający się realiów biznesowych, to taka firma nie przetrwa.

Ja wierzę, że jednak da się ten system zmienić. Porozmawiajmy zatem o tym co jest możliwe, chociażby w obszarze wytwórczym. W branży odzieżowej zmiana materiałów na bardziej zrównoważone, to powinno być dla firm częścią naturalnej ewolucji procesu czy technologii. Wówczas ekologia i ekonomia idą w parze. Trudniej może być w nowych obszarach np. zbierania niepotrzebnych ubrań oraz ich recykling. To nie było do tej pory w modelu mody i to na pewno wymaga zupełnie nowych nakładów.

Myślę, że właśnie to jest kwestia tych nakładów inwestycyjnych, bo jeżeli jesteśmy zobowiązani do tego, żeby zainteresować się tym co się dzieje w fazie post-użytkowej, poprzez regulacje prawne to branża uwzględnia to w kosztach. Jeśli nie ma tego wymogu to branża tego nie uwzględnia. Jeżeli mamy zrobić coś co nie jest wymagane i generuje koszty, to każdy zarząd to odrzuci.

A co jeśli potraktujemy to jako przewagę konkurencyjną, coś co różnicuje firmę na rynku? 

Tak tylko, że ta wartość kosztuje i pytanie czy klient to doceni? Ale są inne możliwości. Firmy dzisiaj mają sporo obszarów, które generują marnotrawstwo surowców. Nie mówię tu o zasobach ludzkich i ich efektywności. Dlatego gdybyśmy rzeczywiście myśleli bardziej racjonalnie w biznesie to gospodarka cyrkularna byłyby naturalnym elementem biznesu. Jeśli w Polsce rozmawia się z przedsiębiorcami o gospodarce cyrkularnej, czy obiegu zamkniętym, to często używa się tych trudnych słów. Zamiast tego lepiej mówić o unikaniu marnotrawstwa i unikaniu niepotrzebnych kosztów. Wtedy łatwiej jest znaleźć zainteresowanie dla takich działań.
Jeśli mówimy o przykładach zbierania zużytych, niepotrzebnych rzeczy. Mamy tu przykład Ikei, która odbierała używane meble od klientów. Dopracowanie tego modelu zajęło im kilka lat i nadal dotyczy on tylko części produktów z ich oferty. Konieczne było sprawdzenie tego, czy klient to doceni, czy produkt używany tańszy będzie atrakcyjny dla klientów oszczędnych, czy bardziej dla tych ekologicznych. Wreszcie czy to opłaca się firmie, jakie są koszty, a jakie perspektywy rozwoju? Taka zmiana modelu biznesowego jest bardzo trudna. Dlatego często w korporacjach boimy się robić nowe rzeczy. Generalnie jako ludzie boimy się zmian. Zanim cokolwiek nowego wprowadzimy w firmie to zastanawiamy się czy na pewno musimy to zrobić. Czy inni tak zrobili? Czy nam się to opłaci? Mamy setki pytań.

Czyli mówimy o tym jak łączyć efekt ekonomiczny, z ekologicznym. Obecna sytuacja geopolityczna napędza wzrost ceny materiałów, szoki podażowe, ograniczenia dostępności wybranych surowców. To powinno spowodować zmianę myślenia.

To się dawniej w Polsce nazywało się gospodarnością – jeżeli ktoś jest dobrym gospodarzem to stara nie marnotrawić zasobów. Powinno być łatwo dotrzeć z tym podejściem do firm, ale niestety nie docieramy.

Takim ‘złotym gralem’ branży odzieżowej jest, to aby produkować nowe ubrania ze zużytych, czy niepotrzebnych ubrań, odpadów tekstylnych. Taki pełen obieg zamknięty. Dzisiaj jednak łatwiej jest robić tzw. downcycling czyli przetwarzanie ubrań np. na maty wygłuszające, wypełniacze czy nawet meble ogrodowe. Natomiast recykling jest ciągle na bardzo niskim poziomie.

Ale tu mówimy o innowacjach, które zawsze są super. Jednak jakby udało się nawet na większą skalę robić downcycling, to mielibyśmy już duże korzyści. Bo zyskalibyśmy dużo lepsze wykorzystanie odpadów i ograniczenie wykorzystania nowych zasobów. A ciągle się tak nie dzieje. Warto byłoby określić liczbę produktów, które mogą być produkowane, nie tracąc swojej jakości, z surowców z odzysku. Np. jeden ze startupów, w który jestem zaangażowany robi donice z odpadów dla sieci handlowej.

To świetny pomysł. Dla mody recykling jest tą preferowaną opcją, bo daje lepsze wykorzystanie surowców przy produkcji nowych ubrań.

To są strategie uzupełniające się. Downcycling może być też rozwiązaniem przejściowym. Dzisiaj jednak często tego typu rozwiązania stanowią tylko ułamek całości, jest to jedna linia czy grupa produktów, a reszta wytwarzana jest w tradycyjny sposób. Inną sprawą jest to, że firmy przy niewielkim zakresie zmian już często przypisują sobie etykietę ekologiczną. Komunikuje to, że jako firma jesteśmy przyjaźni klimatowi.

Po ordery chętnie wypinamy piersi. Gospodarność w połączeniu z innowacyjności i taką otwartością myślenia pozwala nam wygenerować już pozytywną zmianę nie ryzykując gwałtownej transformacji.

To jest też to co mówię studentom. Nie chodzi o to żeby, przyjść do zarządu i powiedzieć, że trzeba zrobić totalną rewolucję. Może byśmy tak chcieli, że to biznes zmienia świat na lepsze. W rzeczywistości to jest efekt wspólnego działania. Więc jeśli potrafimy znaleźć w firmie racjonalne propozycje i jeszcze one przygotowują firmę na nadchodzące regulacje, to to się uda, zarząd się na to zgodzi. I potem możemy proponować kolejne rozwiązania. W biznesie muszą to być rozwiązania, które są opłacalne i przy niskich kosztach inwestycyjnych. 

Jak przekonać zarząd do wykonania większego kroku. Wiemy, że nadchodzą już w branży odzieżowej regulacje. Poza tym świat nie jest dzisiaj w momencie, gdzie małe kroki są wystarczające. Mamy za sobą kolejne wyjątkowe gorące lato, kryzys klimatyczny. Jak zmienić obecny model biznesowy, aby ograniczyć produkcję, konsumpcję, emisje?

To jest bardzo trudne, bo to są uwarunkowania systemowe. Od lat funkcjonują wskaźniki, takie jak choćby PKB. Wiemy, że jak nam rośnie to jest dobrze, a jak tempo wzrostu zaczyna się zmniejszać to już jest źle. Mamy różne koncepcje takie jak degrowth czyli. postwzrost czy ekonomia obwarzanka (autorem jest ekonomistka Kate Raworth), o nich dobrze rozmawia się z liderami biznesu. One są teoretycznie wspaniałe, ale wszyscy mówią, że tego nie da się wdrożyć teraz.

Pytanie kiedy?

No właśnie. Dlatego mówię o tych małych krokach. Potrzebna jest edukacja w biznesie. Pokazanie też, że zrównoważone pomysły działają. Jeśli są światli przywódcy to oni zrozumieją, że warto to zrobić na większą skalę. To musi współistnieć z rachunkiem finansowym.

Wracając do alternatywnych modeli biznesowych, czy nowych segmentów rynku bardziej zrównoważonych. W modzie mamy przykład sprzedaży używanych ubrań, który idzie też naprzeciw nadchodzącym regulacjom.

Ja tak sobie wyobrażam te zmiany w biznesie. Gdzie są pewne rozwiązania, które zaczynają się sprawdzać, na które rynek reaguje pozytywnie. Istnieją pewne regulację, są chętni klienci, koszty są niższe i ten segment zaczyna się rozrastać w naszej firmie. Mamy taką dywersyfikację produktów czy usług. Równocześnie redukujemy te linie, które są mniej opłacalne. Taka dywersyfikacja i podejście może zadziać się w różnych branżach. Wymagane są do tego odpowiednie regulacje, które nie powinny zabić branżę, ale wspierać jej rozwój. Do tego świadomość liderów, konsumentów, technologie – cały ekosystem. A regulacje nie pojawią się jeśli nie będzie presji społecznej.
Jeśli mówię o zmianach krok po kroku to nie znaczy, że są to malutkie kroki. Każdy krok jest coraz większy. Każda firma powinna dostosowywać się do zmieniającego się rynku, do możliwości rynku, budując przewagę konkurencyjną. Taką przewagą może być poziom emisji.

Czy możemy spodziewać się limitów emisji dla branży odzieżowej?

W pewnym stopniu tak się zadziało w branży motoryzacyjnej z samochodami elektrycznymi. Jestem przekonany, że tak też może być w branży odzieżowej.

Czy zobaczymy niedługo taką ludzką stronę biznesu, że kapitalizm w rachunku ekonomicznym będzie też zawierał wpływ na środowisko czy społeczeństwo?

Pewne zmiany już widać. Chociażby coraz rzadziej używa się terminu kapitalizm. To stało się w pewnych kręgach brzydkim słowem. Duży krok został już zrobiony, żeby zmienić to czym trochę zachłysnęliśmy się w Polsce w latach 90-tych – myśleniem wolnorynkowym.
Ta dekada to jest zmiana kierunku myślenia. Biznes doznał takiego “oświecenia społecznego”. Zauważył, że poza granicami firmy jest jakieś społeczeństwo, są jacyś ludzie. Chociażby pandemia to pokazała i kolejne katastrofy, czy postępujące zmiany klimatyczne. To pokazuje, że świat zewnętrzny nie tylko ma wpływ na nas, ale i my jako biznes też wpływamy negatywnie na ten świat. I pojawiają się firmy, które nie tylko mówią, że będą zmniejszać swój negatywny wpływ. One szukają takich modeli biznesowych, które mają wpływ pozytywny. I tu ideologia, taka tradycyjna kapitalistyczna, wolnorynkowa się wali. Okazuje się, że modele biznesowe o których teraz się mówi już niewiele mają wspólnego z maksymalizację zysku dla akcjonariuszy. To wcale nie znaczy, że jesteśmy aktywistami, ale jesteśmy nadal kapitalistami. Wystarczy chociażby posłuchać co mówił szef największego fundusz inwestycyjnego Blackrock. Uwzględnianie perspektywy pozafinansowej wpływa bardzo pozytywnie na perspektywę finansową .

Czyli ekologia powinna znaleźć się już w rachunku ekonomicznym firm. Prezes patrząc na koniec miesiąca powinien widzieć też inne wskaźniki pozafinansowe jak chociażby ślad węglowy.

Zgadzam się i tak już się dzieje. To zależy w dużym stopniu od jakości kadry kierowniczej.

foto: Bolesław Rok

Beata Wilczek Unfolding Strategies – NFT to przyszłość mody

“Marki modowe już dzisiaj zarabiają na NFTs i modzie cyfrowej. Moda odzwierciedla ducha czasów, wiec moda cyfrowa będzie taką samą częścią naszego życia jak postępująca cyfryzacja naszej rzeczywistości w innych obszarach” 

Beata Wilczek – Założycielka Unfolding Strategies | Head of Impact THE DEMATERIALISED

Beata Wilczek specjalizuje się w tworzeniu strategii dla zrównoważonej i inkluzywnej mody w web3. Jest założycielką Unfolding Strategies. Agencji i laboratorium edukacyjnego zajmującego się doradztwem w zakresie mody. Prowadzi podcast Fashion Knowledge. Jest Head of Impact w The Dematerialised, wiodącej platformy e-commerce z modą cyfrową.
Jako edukatorka wykłada modę i projektowanie na uniwersytetach na całym świecie. W przeszłości była wizytującą profesorką na kierunku Digital Design na Uniwersytecie Wirginii w USA. Współtworzyła program studiów MA Social Design and Sustainable Innovation na Design Akademie Berlin. Wygłaszała wykłady na temat mody w Londynie, Tokio, Meksyku i Bejrucie.


Beata na co dzień mieszkasz w Berlinie, gdzie dzisiaj spotykamy się na rozmowie.
Jak wygląda berlińska scena startupów w obszarze mody, stąd wywodzi się chociażby Zalando, dzisiaj gigant, które kiedyś było startupem?

Mówi się, że kiedyś było tu techno, a teraz jest technologia (śmiech). To jest taki berliński żart, który nie bierze się znikąd. Zalando faktycznie jest bardzo dużo firmą i drugi żart mówi, że każdy z nas może zawsze pracować w Zalando. Ale faktycznie w Berlinie jest bardzo dużo startupów i projektów zajmujących się modą jak np. LUKSO. Jest to firma tworząca rozwiązania oparte o blockchain dla branży mody i branży luksusowej. To coś co nazywamy – nową ekonomią kreatywną w Web 3.0. 

Jak ty rozumiesz to czym jest Web 3.0 i rozwiązania oparte o blockchain jakim jest NFT.

Powinniśmy popatrzeć na to w skali makro. Od kilku lat mamy różne technologie, które zmienią to w jaki sposób każdy z nas funkcjonuje. Często nie zdajemy sobie nawet z tego sprawy. Jedną z nich jest AI (sztuczna inteligencja). Blockchain jest kolejną technologią, która rozwija się już od jakiegoś czasu. Teraz w raz z rozwojem tych technologii i ich dalszą ewolucją, pojawiają się nowe możliwości zastosowania. Nowe sposoby zapisywania informacji. Tak jak mieliśmy wcześniejsze rewolucje technologiczne np. tzw. dot.com bubble, MP3, media społecznościowe charakterystyczne dla Web 2.0. Tak teraz mamy nową rewolucj. Pojawił się taki format jak NFT (token), który oznacza, że mamy na blockchain-ie (trwałym nośniku) “coś” zapisane. To jest nasze, jest autentyczne i możemy sprawdzić jego pochodzenie. W rzeczywistości mówimy o zmianie sposobu posiadania pewnych rzeczy

NFT jest bardzo popularne w kontekście sztuki, która bardzo łatwo weszła w ten nurt. Podobnie jak inne sfery wizualno-kreatywne, jak wideo czy muzyka. Moda postępuje za tym. Z modą jest ta różnica, że moda ma też pewne zastosowanie, funkcję użytkową, aby ją nosić.  I o ile już w latach 80-tych istniała kultura sztuki cyfrowej i można było kupić cyfrowe pliki. Tak z modą do tej pory nie robiliśmy jeszcze takich rzeczy. Z drugiej strony powinniśmy się zastanowić, czy nawet dzisiaj kupując ubrania online, tak naprawę nie kupujemy ich cyfrowej reprezentacji. Kupujemy pewnego rodzaju fantazję o noszeniu tego ubrania, zanim je fizycznie otrzymamy

Więc przy NFT mówimy zatem o wirtualizacji czy dematerializacji pewnych rzeczy. To także zmiana myślenia na temat ich posiadania czyli tzw. digital ownership. Część tych zmian już dzisiaj zaadoptowaliśmy. Dzieje się tak jeśli mamy muzykę cyfrową, czy ebooki. Tak samo jeśli nakładamy filtry w mediach społecznościowych czy na komunikatorach. To jest kontynuacja już rozpoczętej rewolucji.

Obserwowałem ceny za NFT na The Dematerialized chociażby kolekcję Karla Lagerfelda. Ceny dość wysokie. Mamy też Bored Ape Yacht Clubs, gdzie wyceny są mocno wystrzelone. Na ile dzisiaj jest to pewien rodzaj szaleństwa, a na ile faktyczny obszar biznesowy dla firm.

W przyszłości NFT będzie miała wielu różnych zastosowań, taki jak: bilety, które będą w NFTs, paszporty.To co dzisiaj obserwujemy to wczesny etap rozwoju. Są to pierwsze aplikacje z zastosowaniem tej technologii. To, że NFT zaczęło się od sztuki, to było m.in. dlatego, że był już wcześniej pod to grunt. To w pewien sposób działo się już wcześniej, tylko nie było tak nazywane. 

Tak, ale sztuka jest jednak specyficzną dziedziną i bardzo pojemny obszar. Ma nieskończone możliwości kreacji i znana jest z rekordowych wycen.

Tak, faktycznie rynek sztuki jest dość szczególny. Wyceny różnych prac mogą mieć charakter trochę spekulacyjny, czy nawet “absurdalny” dla niektórych. Więc tu łatwo było wykorzystać tę finansową logikę, czy mechanizmy i przenieść ją na nową formę kreacji. To myślę mogło być nawet trochę szkodliwe dla samego rozwoju NFT.

Później mieliśmy takie rozwiązania jak zdjęcie profilowe, to o których rozmawialiśmy, te znane małpy (Bored Apes). One stały się pewnego rodzaju symbolem NFT. Pamiętajmy, że to nie tylko graficzne pliki, a dostęp do ekskluzywnego klubu coś jak np. wejście do Soho House. I to daje nam właśnie taką szczególną możliwość uczestniczenia i funkcjonowania w ramach pewnej grupy osób – społeczności w Internecie. I ta chęć przynależenia i uczestnictwo w klubie, jest istotnym elementem w jaki sposób te produkty są wyceniane. To jest nowy wymiar ekskluzywności.

Wycena takich produktów zależy przede wszystkim od: nakładu w jakim on powstaje, dostępu do pewnych unikatowych praw  np. przynależności do wspomnianego klubu. Do tego dochodzi to czy jest powiązany z nim fizyczny produkt, który zwykle ma ograniczony nakład. W przypadku NFT Karla Lagerfelda był to unikatowy produkt fizyczny i dostęp na specjalny event w Paryżu. Te unikatowe prawa przypisane do produkt i doświadczenia będą ewoluowały i mogą być rozszerzane w czasie.

Czyli produkty cyfrowe są pewnego rodzaju rozszerzeniem tego czym dzisiaj jest produkt? Zarówno poprzez nowy wymiar lojalności, czy nowy sposób interakcji z klientem. Zatem gdzie tu jest miejsce na biznes?

Mamy już przykłady jak chociażby firma Gucci, gdzie istnieją raporty pokazujące opłacalność ich działań i rozwoju cyfrowych ubrań. 

Wkraczając w świat NFT dla firm ważne jest, aby podejść do tego nie jak do jednorazowego ćwiczenia marketingowego. Ważne jest określenie przez firmę strategii biznesowej w tym obszarze. Dobrze jest eksperymentować, ale trzeba myśleć o tym trochę tak jakby się dodawało nową kategorię produktów. Kluczowe jest też, aby zdefiniować społeczność (community) marki. To do kogo mówimy, co im oferujemy, co obiecujemy i zapewnić, aby to “żyło” i rozwijało się.

The Fabricant

Czy to jest technologia przede wszystkim dla marek luksusowych?

Teraz jest to nowy tworzący się rynek, gdzie wiele marek modowych testuje różne możliwości. Robią to zarówno marki luksusowe, tzw. high-street, jak i mali twórcy, których myśle jest jeszcze za mało. Wbrew pozorom jednym z najciekawszych graczy na tym rynku jest zupełnie nowa firma spoza branży mody – The Fabricant. To był projekt kilku studentów z jednej szkoły w Amsterdamie. Teraz są jednym z najważniejszych sił napędowych cyfrowej mody i NFT, który dostał ogromną sumę pieniędzy na rozwój. Co pokazuje też jak poprzez NFT i modę cyfrową demokratyzuje się modę. Dzisiaj nawet niewielka innowacyjna firma zakładająca markę cyfrową może bardzo dynamicznie wkroczyć do świata mody. Kiedyś to było nie do pomyślenia.

Inny przykład to RTFKT z Francji niedawno kupiony przez Nike. Tak naprawdę ten rozwój był oddolny, zaczął się często od nowych innowacyjnych projektów. Kiedy to będzie funkcjonowało na dużą skalę? Napewno apetyt jest duży.

RTFKT

Czyli cyfrową modę często tworzą osoby, firmy spoza branży odzieżowej? 

Największy sukces jaki odnieśli dzisiaj projektanci cyfrowych ubrań to tacy, których ja i ty nie znamy. Bo oni tworzą swoje kreacje w Sandbox-ie czy Roblox-ie. To oni mają tam swoje community, które kupuje ich produkty. To nie jest Gucci czy inni projektanci. Świat gaming-u jest w ogóle fantastyczne i warty odrębnej analizy.

Drugi obszar rozwoju NFT jaki obserwujemy to jest coś co nazywam phigtal. Termin, który pojawił się w marketingu, a oznacza przenikanie się cyfrowego i fizycznego świata. To myślenie jest kluczowe, bo już dzisiaj funkcjonujemy, pracujemy, robimy zakupy zarówno w świecie online i offline. Czyli mogę mieć torebkę mojej ulubionej marki Telfar, jak również jej cyfrową wersję. Wówczas mogę ją nosić na Instagramie, czy w innej cyfrowej przestrzeni, tak jak moja ulubiona wirtualna influencerka. Moda odzwierciedla ducha czasów. Moda cyfrowa będzie taką samą częścią naszego życia jak postępująca cyfryzacja naszej rzeczywistości w innych obszarach.

Kto jest głównym odbiorcą NFT?

To przede wszystkim młode osoby, które często już dzisiaj posiadają cyfrowe dobra. Czy są to krypto waluty, czy też w innej formie: avatary, skóry w grach, czy filtry. Pamiętajmy też, że dla młodej generacji w tej chwili posiadanie cyfrowych produktów jest jak najbardziej normalne. Ten rynek na pewno do nich dociera.
Warto zapoznać się z raportem Virtue – The ScreenWear Paper: A Global Exploration of Digital Fashion*, który pokazuje jak duże zainteresowanie cyfrowymi dobrami w tym NFT jest wśród młodych osób. (82% z nich już kupiło cyfrowe dobra, z czego połowa posiada krypto waluty, a połowa jeszcze nie). 

Czy to już jest moment dla firm, aby wejść w ten świat?

To jest właściwy moment. Ostatnio o tym rozmawiałem z koleżanką, która pytała mnie czy to za chwilę nie zniknie. Otóż to nie zniknie, jako plik zapisany w blockchain-ie (śmiech), ale przede wszystkim jako fenomen społeczny. To się normalizuje i będzie coraz bardziej aplikowalne w naszym życiu. To jest super moment, aby o tym porozmawiać

Foto: Beata Wilczek, Unfolding Strategies, Raport Virtue, RTFKT, The Fabricant

*Raport Virtue – The ScreenWear Paper: A Global Exploration of Digital Fashion

https://www.virtueworldwide.com/featured-deep-dive/the-scrreenwear-paper

Ile ekologii jest w “Eco” oznaczeniach

Gdy w 2018 marka ogłosiła nową linię Eco produktów to wzbudzało powszechne uznanie. “Nareszcie” słyszeliśmy od Eco-influencerów. “Najwyższy czas” od aktywistów. Hasła Eco wzbudzały zainteresowanie wśród konsumentów. Dopiero uczyli się czym jest ekologia w modzie i dlaczego to jest tak ważne.
W 2022 roku to już nie wystarczy. Dzisiaj wszyscy wiemy, że to jest właściwy kierunek. Teraz trzeba pokazać co się za tym kryje. A instytucje w kolejnych krajach zaczynają sprawdzać czy obietnica złożona przez firmę, ma rzeczywiste uzasadnienie. Czas na transparentność.

Wszystkie odcienie “zieleni”.

H&M w Stanach Zjednoczonych, ASOS, Boohoo i George we Wielkiej Brytanii. To niedawne przykłady marek, które stały się celem dochodzenia instytucji i urzędów państwowych. Sprawdzają czy ekologiczne oznaczenia oraz praktyki komunikacji wskazujące ekologiczny charakter produktu, miały uzasadnienie i nie podlegają pod tzw. greenwashing.

W Wielkiej Brytanii, tamtejszy regulator the Competition and Markets Authority (“CMA“) rozpoczął dochodzenie w stosunku do trzech marek modowych. Nie wyklucza również drogi prawnej w przypadku znalezienia podstaw do wszczęcia postępowania. Sprawa stała się poważna. Co zamierzają zbadać m.in. 

  • Czy język użyty w reklamie produktów nie wprowadzał w błąd jeśli chodzi o ekologiczne cechy produktu
  • Kryteria wg. których firma przypisuje produkty do tzw. Eco linii i czy te deklaracje są faktycznie spełniane 
  • Dostępność informacji o cechach tych produktów dla klientów 
  • Obecność deklaracji pro-ekologicznych wprowadzających w błąd konsumentów 

W zeszłym roku CMA wydało wytyczne jak należy podchodzić do komunikacji praktyk ekologicznych dedykowane do wszystkich branż. Instytucja uznała, że firmy miały czas, aby odpowiednio przygotować swoje deklaracje i komunikację, a teraz postanowiła to sprawdzić.

Podobne wzywanie spotkało szwedzki koncern H&M. Musi zmierzyć się z indywidualnym pozwem osoby prywatnej złożonym w Nowym Jorku, w sprawie wprowadzenia w błąd w zakresie oznaczeń swojej zrównoważonej kolekcji, z której za produkty marki klientka zapłaciła wyższą cenę licząc na szczególne cechy produktu. Marka wcześniej już miała wytykane m.in przez portal Quartz nieprawidłowości w oznaczeniach w swoim standardzie przypisania produktów do ekologicznej linii. To tzw. environmental scorecard, publikowanym na stronie internetowej.
Czy to początek intensywnych działań rozmaitych instytucji czuwających nad prawami inwestorów czy konsumentów. Eksperci i prawnicy w Wielkiej Brytanii uważają, że tak. 
W Polsce w 2020 roku temu mieliśmy kontrolę UOKIK-u w sprawie składów materiałowych w produktach odzieżowych. Pokazała ona szereg nieprawidłowości wśród kilku firm i posypały się kary. Czy czeka nas też zainteresowanie ekologiczną modą, czas pokaże. Obecnie m.in. okrągły stół na rzecz zrównoważonej mody przy United Nation Global Compact w Polsce pracuje nad rekomendacjami w zakresie standardów i oznaczeń produktów w branży odzieżowej w Polsce.


W ciągu ostatnich 4 lat znacznie wzrosło zrozumienie czym są ubrania, czy buty wykonany w sposób bardziej odpowiedzialny. W oparciu chociażby o materiały mające niższy negatywny wpływ na środowisko. Dzisiaj już wiemy, że istnieją zamienniki dla znanych nam materiałów. To, że bawełna może być organiczna, pochodząca z certyfikowanych upraw, że poliester nie jest najlepszym wyborem. Można wybierać materiały z recyklingu. Są firmy, które inwestują w ograniczanie zużycia wody, chemikaliów czy generowanych emisji przy produkcji.
Warto nagradzać marki za to, że wprowadzają pozytywne zmiany. Natomiast muszą one być adekwatne do deklaracji i dające się zweryfikować. 

To czym jest dzisiaj Eco w modzie? Unia Europejska zgodnie z niedawno ogłoszoną strategią, pracuje nad ustanowieniem jednego standardu oznaczeń i komunikacji dla produktów tekstylnych. To właśnie jest też po to, aby zapobiegać tzw. greenwashing-owi. W Wielkiej Brytanii czy w Stanach Zjednoczonych trwają podobne próby tworzenia odpowiednich regulacji. Tam jednak instytucje i urzędy uznały, że nie trzeba czekać na standard branżowy, a wystarczą ogólne wytyczne. Prawo powinno działać już dzisiaj, skoro tego typu działania są komunikowane przez firmy, a ochrona inwestorów czy konsumentów jest priorytetem. Skoro brak jest jednoznacznych oznaczeń czy cech produktów to jak ocenić właściwe działanie firm. W Wielkiej Brytanii CMA wydało kodeks dobrych praktyk. On nie dotyczy konkretnie mody, ale wszystkich branż w zakresie komunikowania pro-ekologicznych praktyk i istotnych różnic w sposobie produkcji. Na które składają się:

  • Działania firmy mający pozytywny wpływ na środowisko
  • Produkty / usługi wskazane jako takie, które mają cechy mniejszego negatywnego wpływu na środowisko niż poprzednie wersje produktu lub produkty podobne czy konkurencyjne 

Sam kodeks zawiera znacznie więcej wskazówek, ale nie są to jeszcze żadne konkretne standardy branżowe i dają możliwość do szerszej interpretacji. Wymagają jednak od marek wskazania metody klasyfikacji i cech różnicujących dany produkt, aby móc go nazwać ekologicznym czy bardziej zrównoważonym. To początek drogi to tworzenia dobrych praktyk.

Konsument ma prawo wiedzieć czy wybierając dany produkt, czy markę, faktycznie wybiera produkt wykonany w sposób zrównoważony. Wtedy, gdy sugeruje to używanie nazw kojarzących się z ekologią.
Dzisiaj już wiemy, że konsumenci doceniają działania proekologiczne marek, pokazały to chociażby raporty Accenture. To daje firmom przewagę konkurencyjną oraz buduje pozytywny wizerunek i wartość marki.
Ale nie tylko konsumenci chcą być dobrze poinformowani. To przede wszystkim presja od instytucji finansowych i inwestorów. Oni powierzając kapitał, zarządzając ryzykiem inwestycyjnym badają szeroko rozumiane działa marek w obszarze ESG. Chcą mieć pewność czy firma deklarując na rynku, publicznie informacje o pro-ekologicznych praktykach faktycznie je realizuje. Wprowadzanie w błąd generuje ryzyko odpowiedzialności, czy utraty reputacji. A to zupełnie zmienia optykę.


Tworzenie dedykowanych lini produktów w oparciu o zrównoważoną produkcję i materiały wytwarzane w odpowiedzialny sposób jest właściwym kierunkiem. Obecnie jesteśmy w okresie przejściowym i firmy nadal tylko część kolekcji wykonują zgodnie z nowym zrównoważonym podejściem. Czeka nas jeszcze rewolucja w zakresie wykorzystywanych materiałów, metod produkcji czy przetważania ich na koniec życia. To nowe podejście jest wymagające dla firm, które przez lata  budowały swoje łańcuchy dostaw, relacje z dostawcami w oparciu o tradycyjne metody. Dętej pory to właściwości użytkowe i niewątpliwie cena były kluczowym wskaźnikiem przy wyborze materiałów, czy producentów.

Dla firm to fundamentalna zmiana, myślenia i działania, która nie powinna czekać. To wymaganie stałego rozwoju wiedzy w zakresie: znajomości nowych materiałów, sposobów produkcji, poruszania się w gąszczu certyfikatów i oznaczeń. To też współpraca z wieloma organizacjami czy instytucjami. To skok świadomościowy.


Jak zatem podejść do tego w fazie przejściowej?

Firmy obecnie powinny ustalić wewnętrzny (spójny i adekwatny) system klasyfikacji produktów. Zawierający ich wpływ na środowisko oraz zbudować czytelny język oznaczeń. Precyzyjnie komunikować go do konsumentów, a także wdrożyć mechanizmy kontroli i weryfikacji tak, aby zapewnić transparentność swoich działań i intencji. Wreszcie zadbać o właściwy język komunikacji marketingowej, aby nie być narażonym na tzw. greenwashing.

Wszyscy chcemy być green, ale nie należy nadwyrężać zaufania jakim obdarzyli nas inwestorzy i świadomi konsumenci.

Link do regulacji CMA w Wielkiej Brytanii* https://assets.publishing.service.gov.uk/government/uploads/system/uploads/attachment_data/file/1018820/Guidance_for_businesses_on_making_environmental_claims_.pdf

Copenhagen Fashion Summit cz.2 – 8 years to go…

Mamy jeszcze 8 lat, brzmi hasło w Operze w Kopenhadze, gdzie trwał drugi dzień konferencji Copenhagen Fashion Summit.

To 8 lat aby zmniejszyć poziom emisji CO2, które pozwolą zatrzymać globalne ocieplenie na poziomie 1.5 stopni Celsjusza zgodnie z porozumieniem paryskim. To wiemy – już od 6 lat – co z tym robimy, jest już inną sprawą.

Drugi dzień obfitował w kontrasty. Z jednej strony znakomita reprezentacja rozmaitych instytucji, uzbrojonych w coraz doskonalsze opracowania i narzędzia. Na konferencji reprezentowane chociażby przez: Textile Exchange, Higg, Fair Labor Association czy Global Fashion Agenda, która wypuściła swój najnowszy raport GFA Monitor, do przygotowania, którego zaprosiła wymienione organizacje, aby stworzyć kompendium wiedzy dla zrównoważonej mody. Zakres zmian opisany jest w czterech obszarach: Bezpieczne i odpowiedzialne stanowisko pracy, Lepszy system płac, Zarządzanie zasobami, Lepszy wybór materiałów, Cyrkularne systemy. Polecam!

Marki i producenci mają obecnie coraz więcej dostępnej wiedzy, czy miejsc, gdzie szukać wsparcia niż kiedykolwiek. Gdzie zatem pojawiają się wyzwania?

Mierzenie wpływu – największym wyzwaniem zgłaszanym przez firmy są wiarygodne dane dla 3-go zakresu emisji, czyli przede wszystkim u producentów czy dostawców tkanin. To jest największy obszar, gdzie powstają emisje i najtrudniejszy do pomiaru i wdrażania zmiany. Marki często nie zamawiają bezpośrednio w tych fabrykach, a przez pośredników, czy agentów. Do tego dochodzi ogromna ilość i zmienność fabryk wykorzystywanych w całym łańcuchu dostaw przez firmy odzieżowe i ich brak umiejętności, aby dostarczać rzetelne informacje o zużyciu energii czy innych parametrów.
Kolejny problem to trudno jest przypisać właściwy udział produkcji i samych emisja do konkretnych produktów od danej marki. W większości tych fabryk powstają produkty dla wielu marek. Przedstawiciele organizacji jasno rekomendują, aby pracować na estymatach. To lepsze niż nie mierzenie w ogóle. Cały system mody wymaga na nowo stworzenia systemu pomiaru i kontroli emisji oraz współpracy każdej ze stron.
Na jednym z paneli pojawił się przedstawiciel z Bangladeszu, który utworzył startup, aby pomóc zbierać te dane of fabryk i wypracować standardy dla nich. Startupów pozytywnego wpływu zdecydowanie potrzeba jak najwięcej!

Traceability – rozpoznawalność produktu w całym łańcuchu dostaw. Dzisiaj to spore wyzwanie, które powoduje, że bardzo ciężko jest przypisać każdemu produktowi dokładny ślad węglowy. Branża luksusowa przeciera tu szlaki, co może pomóc w budowie nowego standardu np. Mulbbery (producent produktów skórzanych), wdraża rozwiązania digital id produktu, wykorzystując technologię blockchain, aby móc kontrolować cały proces powstawania ich produktów.
Na konferencji były też inne przykłady rozwiązań do identyfikacji produktów np. EON, firma która zbudowała znacznie bardziej zaawansowane rozwiązanie. Oferowane przez nią cyfrowe ID umożliwia nie tylko identyfikację produktu, a szereg informacji czy usług w całym życiu produktu, aż do wsparcia w procesie odsprzedaży. Założycielka firmy podkreślała, że firmy nie powinny traktować inwestycję w cyfrowe paszporty jako koszt, ale budowę drugiego obiegu informacji oraz interakcji z klientem, wokół konkretnego produktu.

Peter Michael Pruzan-Jorgensen

Zrównoważone projektowanie – utrzymanie i regeneracja surowców i całych ekosystemów jest kluczowym obszarem, gdzie marki powinny skupić swoje działania. Nie możemy ciągle konsumować i tworzyć nową rzecz od nowa, sięgając wciąż po nowe zasoby.
Obecnie potrzebujemy 1.8 Planety, aby zaspokoić naszą konsumpcję i zagospodarować powstające odpady!! Trudno pozostać obojętnym przy takich statystykach i dziwić się emocjonalnym reakcjom aktywistki obecnej na konferencji. O ile większość firm ma dobrze rozpoczęte strategie redukcji emisji, to tutaj są jednak często bezradne albo na początku drogi. Jak projektować, z jakich materiałów, jak używać racjonalnie surowców, aby na koniec życia ponownie przetwarzać surowce, jak na większą skalę wykorzystywać upcycling czy downcycling przy tworzeniu nowych produktów. Ta rewolucja w podejściu do produktu wymaga nowej wiedzy, nowych umiejętności w całych działach przygotowania produktu. Wreszcie jako zagospodarować odpad, który nie można już wykorzystać w procesie.
Nike pokazało technologię jak przerabia zebrane surowce m.in. stare buty do produkcji tkaniny wykorzystywanej do produkcji nowych – Nike Grind, to innowacyjny przykład tworzenia obiegu zamkniętego, gdzie zużyty surowiec tworzy nowy produkt. Nike, otrzymało niedawno dotację z programu przy wsparciu Rządu Amerykańskiego na dalszy inwestycje w technologię do dekompozycji i recyklingu butów. Czy zobaczymy więcej takich projektów?

Resale – drugi obieg rośnie niezwykle dynamicznie. Konsumenci, którzy przekonają się do zakupów z drugiej ręki, zostają z tym podejściem na zawsze. CEO Vestiaire Collective podał, że na podstawie ankiety, którą przeprowadzili: 70% sprzedających klientów zarobione w ten sposób pieniądze przeznacza na zakup kolejnych używanych ubrań, czy akcesoriów; wobec tylko 35%, którzy decydują się na zakup nowej rzeczy. Zresztą platformy taki jak Vestiaire Collective czy Vinted, skutecznie zachęcają do tego, aby nie wyciągać pieniędzy z ich platformy poprzez wirtualne portfele, czy rabaty na kolejne zakupy. A jest co kupować. CEO VC rzucił, że przyjmuje się, że na świecie możemy mieć w szafach ubrania luksusowe i premium warte nawet bilion euro!!, które prędzej czy później mogą wejść do odsprzedaży.

Branża luksusowa – Chief Sustainability Officer grupy Kering, drugiej największej grupy luksusowej na świecie, opowiedziała m.in. o rozwoju projektu wspierającego regenerację terenów dla uprawy surowców takich jak bawełna czy kaszmir oraz hodowli bydła. Zrównoważone rolnictwo, czy dbanie o ekosystemy to niewątpliwie szlachetna i ważna inicjatywa, jednak naturalna skóra nadal pozostanie w ofercie marek z grupy Kering. Obecny na konferencji CEO Bottega Veneta nawet podkreślił, że ich produkty są ponadczasowe i wieczne, bo są produkowane z najwyższej jakości skór, która równocześnie jest znakiem rozpoznawczym marki. Mimo wszystko mamy przykłady takie jak Prada, która z powodzeniem rozwija swój ekologiczny nylon.

Metavers – temat, który pojawił się niespodziewanie, bo to jest jednak przede wszystkim konferencja o zrównoważonej modzie. W debacie udało się tylko “dotknąć” tematu, ale pojawiło się parę ciekawych spostrzeżeń o tym jak myśleć o cyfrowej modzie, czy cyfrowych wersjach nas samych, czyli Awatarach. Dyskusja szybko skupiła się wokół socjologicznych aspektów cyfrowej mody. Na ile to powinna być forma zabawy, a na ile szansa do wzmocnienia swojej osobowości, cech, czy fantazji; jak podejść do definicji płci czy binarności. Wskazano też potencjalny obszar wykluczenia cyfrowego i braku dostępu do tego nowego świata rozrywki w biedniejszych obszarach świata, gdzie dostęp czy szybkość Internetu jest na dużo niższym poziomie niż jaki mamy.

Zostało nam 8 lat na ważne zmiany.
Będzie jeszcze 8 konferencji – w Kopenhadze, gdzie wszyscy jeżdżą na rowerach, przyjeżdżają po nas elektryczne taksówki, pijemy kranową wodę z papierowy biodegradowalnych pojemników, gdzie prawie całe miasto biegnie w biegu królowej w … no właśnie jednorazowych koszulkach, które potem wylądują, dobrze wiemy gdzie (jak słusznie zauważa jeden z panelistów).

Konferencja pokazała, że mamy obecnie dostępne rozwiązania, technologię, czy wiedzę ekspercką, aby zrobić znacznie więcej – póki jeszcze mamy czas!

Foto: Rafał Reif

Copenhagen Fashion Summit cz. 1 – Make it a little better is no longer an option

Zniecierpliwienie.

To główny wydźwięk z pierwszego dnia Global Fashion Summit, który właśnie trwa w Kopenhadze. Po 2 latach przerwy, najważniejsze na świecie wydarzenie dla zrównoważonej mody w pełni powróciło do stolicy Danii.

I już od pierwszych wystąpień widać, że zarówno organizacje jak i eksperci, oczekują przyśpieszenia działań na rzecz poprawy sytuacji. Co jest najważniejsze? Trudno mówić o jednej zmianie. Zresztą zakres zmian jest już dość dobrze znany wszystkim zaangażowanym, bo w końcu to nie jest pierwsza edycja tego wydarzenia. Teraz jest czas na przyśpieszenie wprowadzanych zmian, chociażby poprzez współpracę i partnerstwa.

Ale po kolei.

Emisje – 2021 rok był pierwszym rokiem od dekady, gdzie od 2010 roku mieliśmy największą i rekordową emisję CO2. Branża odzieżowa, która powróciła na ścieżkę wzrostu, kontrybuuje pomiędzy 2-10% do tych emisji. Cele dekarbonizacji w kierunku net zero dla wielu firm odzieżowych ustalone są jako mocno odległe. Firmy nawet pomimo wprowadzania zmian redukcji emisji, produkują coraz więcej ubrań. To de facto przekłada się na wzrost emisji dla całej branży. Jak to zmiemić?

Blisko 50% emisji CO2 pochodzi z etapu produkcji tekstyliów. Niestety marki nadal nie potrafią wypracować partnerskiego modelu współpracy z producentami tkanin i odzieży. Często nie chcą nagradzać dostawców, którzy wprowadzają innowacje np. poprzez redukcję wody czy emisji w procesie produkcji tkanin. Wybierają nadal najniższą cenę jako główny czynnik. Tymczasem wiele firm w Bangladeszu inwestuje w innowacyjne rozwiązania w swoich fabykach. Dzisiaj na świecie już 7 na 10 ubrań właśnie tu powstaje. I chociaż stan fabryk w Bangladeszu i warunki pracy w nich uległy poprawie, to nadal współpraca z markami jest bardzo transakcyjna. A jeśli przychodzi kryzys jak np. Covid 19 to właśnie tu kumuluje się jego efekt w postaci kasowanych zamówień i masowych zwolnienień, czy agresywnej polityce zakupowej. Rozpędzona inflacja może niestety tylko sprzyjać pogłębieniu się tej tendencji.

Odpad – branża modowa niestety ma swoją niechlubną rolę w przyczynianiu sie do współczesnego kolonializmu. Jeśli popatrzy się na mapę mody, to gro ubrań powstaje w kilku ubogich krajach Azji. Następnie konsumowanych jest w Ameryce Północnej czy Europie, gdzie średnio przypada 50 kg odzieży na każego mieszkańca. Finalnie niepotrzebna odzież na koniec życia trafia do Afryki (w samej tylko Ghanie na targu w Kantamanto trafia 15 mln sztuk używanej odzieży tygodniowo!!, z czego szacuje się, że aż 40% z nich trafia na śmietnik!

Africa is no longer a charity box słyszymy w przejmującym wystąpieniu (polecam tekst o sytuacji w Ghanie)

Bobby Kolade at GFS22

https://www.abc.net.au/news/2021-08-12/fast-fashion-turning-parts-ghana-into-toxic-landfill/100358702

Innowacje – czy to w zakresie nisko-emisyjnych, biodegradowalnych materiałów, czy rozwiązań dla recyklingu ubrań, każde z tych obszarów staje się priorytetowe dla firm. Podobnie jak kompetencje w zrównoważonym projektowaniu. Globalne marki obecne na GFS jasno wskazywały na inwestycje właśnie w tym obszarze. Często wchodząc w partnerstwa z instytucjami finansowymi np. emitując obligacje finansujące inwestycje w innowacyjne rozwiązania, czy nowe technologie. Dla funduszy, czy rynków kapitałowych niska dynamika zmian branży to spore zmartwienie. W kontekście nadchodzących zmian regulacyjnych i ich złożoności do wprowadzenia – dla rynków finansowych jest rzeczą oczywistą, że należy przyspieszyć transformację. Niestety, ale ci którzy będą ostatni mogą zostać odprawieni z kwitkiem przy kasie, jak słyszymy od jednego z panelistów.

Greenwashing – jest silna potrzeba wspólnego języka dla branży, standaryzacji, aby móc porównywać czy green is green. Niewłaściwe praktyki firm wprowadzają konsumentów w błąd i obniżają oczekiwania dla całej branży. Greenwashing nie będzie akceptowany zarówno poprzez nadchodzące regulacje, jak i coraz bardziej świadomych konsumentów.

A na koniec cytat z jednego z panelistów. „Road to hell is paved with good intentions”– no cóż być może jutro będzie bardziej optymistycznie.

Foto: Rafał Reif

 

 

 

 

Przemek Feliga 4F, Zosia Zochniak Ubrania do Oddania – Cyrkularna moda w marce sportowej

Ekologia nie jest trendem. To już tak zwany must-have, a gospodarka obiegu zamkniętego to coś, czego klienci będą wymagać od każdej branży.

Przemek Feliga ESG Project Managerem w 4F

Nie ma bardziej ekologicznej mody niż ta, która została już wyprodukowana.

Zosia Zochniak współzałożycielka Ubrania do Oddania

Przemek Feliga jest ESG Project Managerem w marce 4F (OTCF S.A.), gdzie współtworzy i koordynuje wdrożenie strategii zrównoważonego rozwoju 4F Change, wcześniej był projektantem marki.

Zosia Zochniak wspólnie z Tomkiem Bocianem jest współzałożycielką projektu i startupu Ubrania do oddania. Jego celem jest zrewolucjonizowanie rynku second hand w Polsce. Działa on w czterech obszarach: transparentnego zbierania odzieży używanej poprzez portal fundrisingowy, obsługę procesów sortowania i odświeżania zebranych ubrań – dając im drugie życie, rozwój sieci cyrkularnych butików – własnych sklepów second hand, edukacja i propagowanie idei cyrkularności. Współpraca z markami modowymi obejmuje m.in. 4F.


Przemku, Wasza nowa strategia zrównoważonego rozwoju nazywa się 4F Change. Co konkretnie chcecie zmienić w 4F?

(Przemek) Przede wszystkim chcemy zmienić siebie. Chcemy, aby każdy z nas w 4F był change-makerem. Na początku, zanim doszliśmy do procesu zmian związanych z produktem, chcieliśmy określić, jaki problem generujemy. Musieliśmy przyjąć do wiadomości, że mamy odpowiedzialność za to, że branża odzieżowa stanowi obciążenie dla środowiska. Oprócz tego, co widać w naszej strategii 4F Change, zmieniamy produkt i dodajemy używane ubrania do naszych sklepów. A przede wszystkim chcemy zmieniać całą naszą firmę i jej pracowników.

Ta strategia ma szereg innowacyjnych inicjatyw. Jako pierwsza polska marka wprowadziliście w sklepach stacjonarnych możliwość zakupu używanych ubrań, czy uruchomiliście wypożyczalnię strojów narciarskich. To są inicjatywy, których w Polsce jeszcze nie było. Zosiu, jako przedstawicielka środowiska osób propagujących zmiany w branży, chyba czekaliście na takie działania?

(Zosia) Tak, dość często wspominaliśmy o tym, że w wymarzonej definicji cyrkularności jest silna współpraca całej branży odzieżowej. Właśnie poprzez sprzątanie po sobie, czyli zbiórki. Natomiast ten proces urywał się w momencie, w którym marki zbierały ubrania. A my chcemy, aby one najpiere sprzątały po sobie niepotrzebne ubrania. Ww kolejnym kroku kładły je na stół i zastanawiały się, co można z nimi zrobić, jak ponownie wprowadzić je do obiegu. Nie ma bardziej ekologicznej mody niż ta, która została już wyprodukowana.

To spory krok w kierunku cyrkularności. Przemku, czy myślisz, że Wam się uda ta zmiana i uda Wam się przekonać klientów?

(Przemek) Na ten moment w naszej strategii nie jest najważniejsze to, czy uda się sprzedać dużo odzieży używanej. Ważniejsze jest to, czy my jako firma będziemy w stanie się zmienić. Jeśli zmienimy się od wewnątrz, to ta zmiana będzie dużo szersza w przyszłości. Dlatego w ramach czterech filarów naszej strategii jest: filozofia, miejsce pracy, produkt i środowisko. Produkt nie bez przyczyny jest na trzecim miejscu. Najpierw musimy zmienić swoje myślenie i podejście do ekologii. Potem swoje miejsce pracy, czyli to, jak działać wewnątrz, a dopiero w kolejnym etapie jest produkt i środowisko.

Zdecydowaliście się na współpracę z Ubrania do Oddania. Jak wyglądała ta współpraca?

(Zosia) Ostatnio podsumowywaliśmy cały rok współpracy z 4F razem z Tomkiem (Bocianem), bo od roku już wspólnie działamy. Doszliśmy do wniosku, że jako partner 4F na początku byliśmy bardzo niecierpliwi. Chcieliśmy od razu zacząć działać, bo wiedzieliśmy, jakiej reakcji możemy się spodziewać, jeśli 4F zdecyduje, że chce po sobie ‘posprzątać’. Mieliśmy wiele różnych spotkań i rozmów, braliśmy pod uwagę różne scenariusze. Czasem sądziliśmy, że zespół prognozuje problemy, które nigdy nie muszą się wydarzyć. Dla nas pewne procesy były już znane i oczywiste, dlatego mieliśmy ciśnienie, aby działać szybko.

Przed naszą rozmową wpadłem do Arkadii, do Waszego sklepu i widziałem miejsce do oddawania ubrań oraz wieszaki z używanymi ubraniami. Jakie jest zainteresowania waszych klientów?

(Przemek) Od początku zakładaliśmy, że naszym klientem nie są tylko świadomi konsumenci. Jest nim nasz standardowy klient, który z drugim obiegiem nie ma za dużo wspólnego. On przychodzi do sklepu, żeby kupić nowe ubrania. Uważamy, że klientów świadomych w Polsce jest jeszcze stosunkowo mało. Dlatego założyliśmy, że chcemy dotrzeć nie do klientów, którzy mają bardzo wysoką świadomość ekologiczną, ale właśnie do naszych typowych klientów. Wiedzieliśmy, że ta droga może być dłuższa i wymagająca czasu na edukację. Jeśli chodzi o statystyki sprzedaży, to ostatnio sprzedało się 340 sztuk odzieży używanej w pięciu sklepach. Przy jeszcze dość małej skali dostaw.

Czyli można powiedzieć, że jest sukces, jeśli chodzi o zainteresowanie, bo ubrania szybko się wyprzedają przy małej ilości dostaw? Zosiu, skąd są te produkty, które trafiają do sklepów? Rozumiem, że są to rzeczy używane, naprawiane i odświeżane?

(Zosia) Założyliśmy, żeby jak najwięcej produktów przywracać do ponownego obiegu i wprowadzić do ponownej sprzedaży. A żeby mogło to się zadziać, musieliśmy zdefiniować grupę możliwych napraw oraz ocenić wpływ na środowisko i potencjał odzyskania danej rzeczy. Tak naprawdę chcielibyśmy wszystko naprawiać, ale nie zawsze to jest możliwe. Pojawiają się czasami mocno znoszone rzeczy lub trudne w naprawie. Zatem z punktu widzenia realnych możliwości, wpływu na środowisko, czy ekonomicznego kosztu naprawy – nie opłaca się tego robić. Jednym z możliwych sposobów ich wykorzystanie jest również upcykling.

(Przemek) Już w tym roku planujemy wprowadzić pierwsze kolekcje upcyklingowe. Odszyliśmy pierwsze wzory, które powstały z kurtek, jesienią tego roku pojawi się już w sprzedaży pierwsza kolekcja upcyklingowa.

Kolejną inicjatywą Waszej strategii jest wypożyczalnia strojów narciarskich. Wypożyczanie sprzętu sportowego jest standardem, ale wypożyczalnia ubrań tego typu do tej pory nie było popularne. Jaki macie na to pomysł?

(Przemek) Wystartowaliśmy z tym projektem wcześniej, aby nauczyć się tego modelu. Do tej pory wypożyczanie było zarezerwowane dla sukni ślubnych, sukienek wieczorowych, ubrań na specjalne okazje. Wiemy, że według różnych opracowań szafa przyszłości będzie wyglądała tak, że będzie w niej duży udział ubrań używanych i wypożyczanych. Chcieliśmy zbadać, czy klient w Polsce jest gotowy na wypożyczanie.

Jakie to są rzeczy i gdzie można je wypożyczyć?

(Przemek) Zdecydowaliśmy się uruchomić wypożyczalnię on-line, która jest dostępna na stronie 4F Change. To są bardziej zaawansowane ubrania do uprawiania sportów w różnych przedziałach cenowych, z obecnej i wcześniejszej kolekcji.

Jakie są wasze dalsze plany we wdrażaniu cyrkularności?

(Przemek) Chcemy włączyć kolejne sklepy do zbierania i sprzedawania odzieży używanej. Ruszamy już niedługo z ubraniomatem. To nowoczesne urządzenie, które będzie można otworzyć dzięki aplikacji 4F. Za pomocą kodu wrzucić tam ubrania, a my jako firma będziemy mieć statystyki z tego procesu. W sklepach pojawią się niedługo produkty naprawione przez Ubrania do Oddania. Dodatkowo pierwsza kolekcja ubrań z upcyclingu i parę innych projektów. Naszym celem jest bardzo mocne przejście z typowego modelu linearnego na modele cyrkularne. Modele, w których nie tylko sprzątamy po sobie, ale też wprowadzamy ubrania ponownie do drugiego obiegu. Są nawet raporty, które mówią, że w przyszłości prawdopodobnie przestaniemy produkować nowe materiały, a wszystkie będą powstawały z ubrań już istniejących.

Czy Robert Lewandowski wybiera się wrzucić niepotrzebne ubrania?

(Przemek ) Nie, ale Ania Lewandowska już oddała.

Podoba mi się, że ta zmiana u Was zaczęła się oddolnie, przez pracowników. Widać, że pracownicy coraz częściej chcą pracować w firmach, które działają ekologicznie.

(Przemek) Tak, zdecydowanie. Ważne jest, aby pamiętać, że ekologia nie jest trendem. To już tak zwany must-have, a gospodarka obiegu zamkniętego to coś, czego klienci będą wymagać od każdej branży. Nie możemy ciągle produkować czegoś nowego, trzeba zamknąć obieg.

Foto: Przemek Feliga 4F, Zosia Zochniak Ubrania do Oddania

Podsumowanie 2021 roku w modzie z Ulą Wiszowatą Fashion Biznes

To był przede wszystkim rok kobiet w Polsce, także w branży odzieżowej. Kolejnym ważnym obszarem jest konsolidacja branży i akwizycje, zmiany zachodzące na rynku wydawniczym oraz te w obszarze ekologii.  W kolejnym roku myślę nadal będzie towarzyszyć nam niepewność, ale powinniśmy obserwować dalszy wzrost ecommerce i rozwój technologii w modzie.

Ula Wiszowata – Założycielka Fashion Biznes

Po ciężkim okresie branża mody odbudowała się, osiągając dwucyfrowe wzrosty. To dobrze prognozuje na kolejny rok, o ile nie zakłócą tego inflacja, wysoki dolar czy wyzwania w łańcuchu dostaw. Drugi obieg ubrań i szersze zastosowanie technologii, w tym cyfryzacji ubrań, nabierają rozpędu i mogą stać się nowym ważnym strumieniem przychodów dla firm modowych i szansą na większe zrównoważenie działania branży.

Rafał Reif – Autor Podcastu CO Z TĄ MODĄ

Grudzień to idealny czas, żeby zrobić podsumowanie tego, co wydarzyło się w branży mody. W świątecznym klimacie rozmawiam z Ulą Wiszowatą o tym, co ważnego wydarzyło się w roku 2021 w branży mody. 

Ula jest założycielką FashionBiznes.pl, Country Managerem Connected Retail by Zalando, jedną z założycielek Akademii Biznesu i Prawa Mody na Uczelni Łazarskiego oraz wykładowczynią Hudson County Community College w USA. Swoje doświadczenie zdobywała jako analityk finansowy Chanel w Nowym Jorku, Country Manager skandynawskiego marketplacu Miinto oraz Dyrektor Sprzedaży w Showroom.pl. Na co dzień konsultuje duże przedsiębiorstwa oraz marki w strategii i ekspansji zagranicznej, układa asortyment pod sprzedaż i planuje ją.

Absolwentka Fox School of Business na Uniwersytecie Temple w Filadelfii gdzie ukończyła dwa kierunki: Finanse i Handel Międzynarodowy.


Jaki był ten mijający rok w modzie, co ciekawego się wydarzyło.

Wiele wydarzyło się w tym 2021 roku. Może zacznę od tego, że zaczęliśmy rok słabo, bo kolejnym lockdownem — znów galerie handlowe były pozamykane, wyniki finansowe firm też nie były dobre, ale już drugi i trzeci kwartał przyniósł wyczekiwaną poprawę. Nasze rodzime firmy odzieżowe zaczęły się odbijać i notować dwucyfrowe wzrosty sprzedaży. W luksusie tak samo. Myślę, że czwarty kwartał będzie również pozytywny.

Czyli wreszcie odbicie sprzedaży i wysokie wzrosty po słabym 2020 roku. Pytanie, czy to stały trend, czy jednak przesunięcie popytu? Myślę, że wielu z nas w trakcie pandemii w 2020 roku po prostu przestało kupować, więc możliwe, że zaliczyliśmy teraz taki popyt odroczony. 

Podsumowania finansowe firm już niebawem, więc pewnie przekonamy się czy ten trend jest trwały.

Wróćmy do podsumowania roku. Jakie były według Ciebie najciekawsze trendy mijającego roku?

Widzę trzy takie trendy. Po pierwsze, ten rok był bardzo ważny dla kobiet w Polsce, również z tego biznesowego punktu widzenia. Drugim obszarem są akwizycje na rynku mody, zmiany zachodzące na rynku wydawniczym w Polsce oraz te w obszarze ekologii. 

Zacznę od kobiet. Wszyscy wiemy, co się działo i nadal dzieje w Polsce w tematach dotyczących kobiet i to nie jest łatwy okres, ale być może wiele osób nie zdaje sobie z tego sprawy, że jest mnóstwo Polek, które robią naprawdę fantastyczną robotę w polskich firmach odzieżowych. Weźmy dziewczyny z CCC — widzimy, jak prężnie rozwija się ta firma. To zawdzięczamy kobietom, które są na kluczowych stanowiskach, czyli Kasia Krawczyk, Monika Kapłan, która tam doradza, Ola Szol, Diana Okular, czy Magda Wójcik. Dziewczyny rządzą i myślę, że za rzadko się o tym mówi. Z innych przykładów mamy Monikę Frydrych w Zalando, Magdalenę Domaciuk w H&M, Justynę Gościńską, która obieła stanowisko prezeski GO Sport i Marta Najbert-Sykulska w TATUUM.

Pogratulujmy zatem wszystkim wymienionym osobom i życzmy dalszych sukcesów. Wracając jeszcze do ważnych wydarzeń w tym roku co jeszcze przykuło Twoją uwagę?

Jeśli jesteśmy przy zmianach na rynku mody, to kolejny trend, który mieliśmy w tym roku, to szereg ciekawych akwizycji. ASOS zdecydował się na zakup upadającego Topshopu (Arkadia Group, właściciel niegdyś kultowej marki, borykała się z spadającymi wynikami sprzedaży, spadkiem odwiedzin sklepów na tzw. high-street i nadszarpniętą reputacją po skandalach wokół byłego prezesa — przyp. red.). Co więcej, Etsy, czyli marketplace dla niezależnych producentów kupił Depop (platformę do odsprzedaży ubrań — przyp. red.), Kering zainwestował w Vestiaire Collective, czyli francuską platformę do odsprzedaży używanych ubrań. Są widoczne przetasowania na rynku, co pokazuje pewien kierunek firm, które trochę puszczają oczko do generacji Z.

Następuje konsolidacja branży.

Taka konsolidacja jest zupełnie naturalna, chociażby na bazie zeszłorocznego bardzo trudnego okresu dla branży. Na polskim rynku też mieliśmy parę przetasowań. Chociażby przykład Moliera2, które zostało kupione przez Modern Commerce, Grupa Forte zainwestowała 4,5 mln PLN w Yestersen — platformę sprzedaży mebli i dodatków vintage oraz współczesnych. 

Przykłady, które wymieniłaś na świecie to z jednej strony jeden z liderów e-commerce, który kupił upadającą, ale rozpoznawalną markę oraz giganci, którzy zainwestowali w firmy operujące w drugim obiegu ubrań. Myślę, że można już stwierdzić, że ten segment staje się bardzo ważnym filarem działania firm odzieżowych, zarówno działających tylko w e-commerce, jak i w sektorze dóbr luksusowych.

Firmy budują sobie taką drugą nogę dla rzeczy używanych. Myślę, że słusznie, bo w tym jest bardzo duży potencjał. Patrząc chociażby na wyniki opublikowane przez Zalando dla rynku polskiego, gdzie w kategorii pre-owned asortyment urósł w ciągu roku dziesięciokrotnie (od września 2020 do września 2021 — przyp. red.). Zatem są chętni na zakupy takiej kategorii i firmy widzą to, więc inwestują w ten segment.

Najpierw były innowacyjne startupy, które dynamicznie weszły w segment używanych ubrań i bardzo szybko urosły. Teraz obserwujemy jak giganci e-commerce oraz duże domy mody, inwestują w ten rynek. Być może kolejny krok należy do tradycyjnych producentów odzieży. I używane ubrania na stałe wejdą do oferty firm, tuż obok nowych rzeczy?

Czas pokaże, mam nadzieje że to się uda.

Wracając do branży i jej wyników. Branża odżyła, konsumpcja wróciła, czekamy jeszcze na podsumowanie Black Friday i czwartego kwartału, ale z tego, co usłyszałem z różnych rozmów to…

To było szaleństwo!

Było szaleństwo. Jest to jednak wciąż festiwal konsumpcji.

Polacy lubią czerwone metki. Pytanie, ile z tych zakupów przesuwa się z innych miesięcy, czy jest to już czas dla zakupów przedświątecznych. Wszyscy wiedzą, że ten okres nadchodzi.

Nie wszyscy kupują tak racjonalnie w tym okresie. Patrząc na tony wyrzuconych ubrań i widoki, które niedawno mogliśmy zobaczyć na pustyni Atacama w Chile, gdzie rocznie trafia 39 tys. ton ubrań. Ewidentnie mamy problem z nadprodukcją i nadkonsumpcją. Nadal chcemy posiadać dużo. To, co udało się osiągnąć to fakt, że częściej wybierajmy używane ubrania albo te wyprodukowanych w bardziej ekologiczny sposób.

To widać chociażby na podstawie LPP i rozwoju ich kolekcji Eco-Aware w marce Reserved. Widać, że ten segment ma duży potencjał. Drugim obszarem są kategorie premium i luksus, tego tak łatwo nie wyrzucisz na śmietnik. Dlatego ten segment jest tak pożądany w drugim obiegu. 

Wracając do ważnych wydarzeń w tym roku, to mamy trudny rok ze względu na rosnącą inflację. Do tego dochodzą rosnące waluty, w tym dolar, który jest główną walutą rozliczeniową dla wielu dużych firm kontaktujących w Azji. Obawiam się, że najgorsze jeszcze przed nami, nie uważasz?

Inflacja już dobija do 8%, do tego dochodzą też rosnące koszty logistyki np. kilkukrotnie wzrosły koszty za kontenery oraz zawirowania związane z dostępnością mocy produkcyjnych w azjatyckich fabrykach. 

Ciekawe, jak ten wzrost kosztów wpłynie na potencjalny wzrost cen ubrań. Do tej pory firmy raczej nie podnosiły cen.

Nie, ceny ubrań nie rosły. To co teraz widzimy w sklepach było kontraktowane w zeszłym roku. Pytanie, co przyniesie kolejny rok.
Na pewno to był przełomowy rok dla rozwoju technologii. Widać już jej coraz ważniejszą rolę w branży mody. Wszyscy mówią o Metaverse i choć projekt jest rozpisany na lata, to branża odzieżowa już śmiało porusza się w cyfrowym świecie. Gucci i wirtualnie przemierzane buty i akcesoria, ostatnio Balenciaga i Fortnight tworzą własne postacie, które są ambasadorami marki, wreszcie pokaz mody z Simpsonami. Jeszcze do niedawna rozrywka, być może szeroko rozumiane ubrania cyfrowe staną się istotną linią biznesową dla marek.

Myślę, że panuje jeszcze ogólne niezrozumienie, w jaki sposób ten technologiczny, czy wirtualny świat przekłada się na biznes. Poza META, jest też mnóstwo startupów, które już pracują na rzecz większych koncernów i jestem pewna, że wiele z tych technologii będzie za chwilę wdrożona.

Jakie trendy widzisz na przyszły rok?

Cóż, żyjemy w czasach niepewności.

Właściwie stałej niepewności.

Tak. Jestem bardzo ciekawa, jak świat online i offline będzie się przenikał. Mieliśmy gigantyczny skok e-commerce, potem pewne odreagowanie, ale jestem pewna że ecommerce będzie trzymał się mocna,. Firm będą musiały odnaleźć sposób, aby te światy współgrały ze sobą.

W Azji są już marki odzieżowe, które mają udział e-commerce w całości sprzedaży na poziomie 50%, czyli to równorzędny kanał sprzedaży do fizycznych sklepów.

Myślę, że to zmierza w tą stronę. Kolejna rzecz to rozwój rozszerzonej rzeczywistości, tokenów NFT, czy blockchain. Wiele firm i osób upatruje w tych obszarach zyski. A trzeci obszar, w którym spodziewam się zmian to obszar ekologii, czyli temat bliski Tobie. 

Zdecydowanie bliski. Zastanawiam się też, czy cyfrowe ubrania i ich popularyzacja przyczyni się do ograniczania marnotrawstwa np. poprzez cyfryzację procesu przygotowania próbek odzieży. Ciekawi mnie, czy ograniczy to też kupowanie ubrań do jednorazowych stylizacji w mediach społecznościowych, gdzie nie chodzi o rzeczywistą funkcję ubrań, tylko zabawę kosztem planety. 

Praktyczny wymiar technologii. Na pewno.

To co bym jeszcze dodał to liczę na to, że w przyszłym roku używane ubrania wejdą szerzej do oferty marek odzieżowych, a konsumenci zaczną bardziej racjonalnie wybierać to co kupują.

I tego właśnie życzymy modzie na przyszły rok!

Foto: Ula Wiszowata, Rafał Reif