Zażegnać kryzys klimatyczny- dekarbonizacja branży mody – Anna Miazga Accenture

“Obecny rozwój branży doprowadzi nas do podwojenia ilości produkowanych ubrań do 2050 roku, przy obecnych metodach produkcji przełoży się to na równie silny wzrost emisji dwutlenku węgla”.
“Bez intensywnych inwestycji w nowoczesne technologie i zmianę modelu biznesowego to się nie zmieni. Dzisiaj już mamy rozwiązania, które są w stanie przyśpieszyć dekarbonizację branży.”

Anna Miazga – Sustainability Manager Accenture

Anna Miazga – Ekspertka zrównoważonego rozwoju z ponad 12 letnim doświadczeniem. Zajmująca się zrównoważoną transformacją polskich oraz globalnych firm z branży odzieżowej, handlowej, usługowej, logistycznej oraz energetycznej. Obecnie pracuje w Accenture – globalnej firmie konsultingowej. Odpowiada za rozwój lokalnej praktyki ESG oraz działa jako globalny coach w ramach międzynarodowych projektów. Łączy wiedzę z zakresu zrównoważonego rozwoju z innowacyjnym podejściem i wykorzystaniem najnowszych technologii.
Absolwentka Uniwersytetu Gdańskiego (magister prawa i magister administracji). Autorka publikacji tematycznych i mówca na ponad 50 konferencjach, w tym UN Human Rights & Business Forum w Genewie.


Zmiany klimatyczne stają się coraz bardziej odczuwalne. Przypomnijmy, że 8 lat temu zostało podpisane porozumienie paryskie, które zakłada, że Unia Europejska do 2050 roku będzie pierwszą gospodarką neutralną klimatycznie. Aby ograniczyć wzrost temperatury na świecie poniżej 2°C konieczne jest ograniczenie emisji CO2 o 40% w stosunku do poziomu z czasów przedprzemysłowych.
Jak nam idzie?

Raporty, które mamy jasno pokazują nam, że nie jesteśmy na właściwej drodze. Na zeszłorocznej edycji największej konferencji klimatycznej COP zostały przedstawione dane, które pokazują, że jak dobrze będzie to zatrzymamy się na poziomie 2,8°C wzrostu. Mówimy zatem o prawie trzech stopniach Celsjusza.

To nie brzmi dobrze. Co to oznacza dla klimatu?

Jesteśmy daleko od zakładanych minimalnych celów. Może wyjaśnię co oznacza wzrost temperatury dla klimatu i jak duże znaczenie ma to ile on będzie wynosił. W oparciu o posiadane analizy i raporty wiemy że, już przy 1,5°C, czyli coś czego prawdopodobnie nie osiągniemy, mówimy w konsekwencji wzroście poziomu morza nawet o 48 cm. To oznacza znaczące ograniczenia produkcji pszenicy, ryżu, kukurydzy i soi, czyli podstawowych produktów żywnościowych. Dla 2°C, wzrost poziomu morza wyniesie już 56 cm. To będzie oznaczać niedobory wody, które mogą dotknąć nawet 8% światowej populacji. 3°C mówimy o utracie prawie połowy himalajskich lodowców i właściwie wymarciu lokalnych gatunków ryb. Można by tak wymieniać kolejne jeszcze bardziej katastroficzne scenariusze.

To brzmi jak scenariusz filmu katastroficznego, niestety ten scenariusz piszemy sami.
A jak to wygląda w przypadku mody?

Jeśli chodzi o przemysł odzieżowy to on również będzie dotknięty skutkami wzrostu temperatury na świecie. Jeśli nic się nie zmieni to do 2050 roku, 1/3 fabryk odzieży w Wietnamie i Bangladeszu będzie doświadczało regularnych powodzi albo znajdzie się pod wodą.

W zeszłym roku mieliśmy ogromne powodzie w Pakistanie.

To miejsce bardzo ważne dla branży odzieżowej. Pakistan jest szóstym największym producentem bawełny i głównym miejscem produkcji jeansów na świecie.

Moda kontrybuuje do emisji CO2 od 8 do 10% światowych emisji. To dużo. W konsekwencji globalnego ocieplenia również sama branża mody ucierpi, tracą miejsca produkcji. Jak firmy z branży odzieżowej działają na rzecz ograniczania emsiji?

W ramach porozumienia paryskiego, mamy inicjatywę, która nazywa się Fashion Industry Charter for Climate Action. To deklaracja firm branży odzieżowej, że do 2050 roku będą zero emisyjne. Taką deklarację podpisało prawie 100 marek, w tym tylko jedna marka z Polski. Te deklaracje są weryfikowane, a działania firm można sprawdzić poprzez Carbon Discloser Project. Na stronie internetowej cdp.net są raportowane postępy dotyczące redukcji emisji oraz to w jaki sposób firmy walczą ze zmianami klimatycznymi.

Obecność na tej liście nie jest obowiązkowa?

Nie jest. Można działać bez udziału w tym porozumieniu. Natomiast to jest publiczna deklaracja, więc jest większa możliwość weryfikacji tych działań. Są tam też raporty, które pokazują, że poza tym, że firmy mają zdefiniowane strategie, mają też potwierdzone swoje cele redukcji wpływu zgodnie z najnowszą nauką o klimacie. Są to tak zwane cele zatwierdzone SBTi (Science Based Targets Initiative). Ta inicjatywa gwarantuje nam, że zdefiniowane cele marki są zgodne z planem ograniczenia globalnego ocieplenia do 1,5°C powyżej poziomu z przed epoki przemysłowej. To ważny sygnał dla otoczenia firmy, bo pokazuje, że marka podchodzi do tego metodycznie, ktoś sprawdził i zweryfikował ich ambicje i cele.

Gdzie powstaje najwięcej emisji CO2 w branży odzieżowej?

Od 70-90% emisji powstaje na etapie produkcji materiałów, procesu wytwarzania ubrań (barwienia), i logistyki pierwotnej (upstream) czyli od tzw. ‘pola uprawy’ do magazynu marki. To jest tzw. zakres trzeci. W obecnym modelu mody marki odzieżowe najczęściej zlecają produkcję ubrań do zewnętrznych fabryk, podobnie jest z produkcją surowców i materiałów. Jeżeli pozwolisz to opisze matematycznie dlaczego zmiana tych procesów jest tak ważna. Od 2021 do 2050 roku prawdopodobnie podwoimy produkcję tekstyliów na świecie. Dzisiaj firmy powinny ograniczyć swoje emisję o 40%, co jest absolutnym minimum jeżeli mówimy o utrzymaniu się na scieżce redukcji wzrostu temperatury do 1,5°C. Jeśli faktycznie okazałoby się, że wyprodukujemy tyle więcej ubrań, to wówczas powinniśmy dwukrotnie zwiększyć poziom redukcji CO2 – inaczej nie mamy szans na osiągnięcie pożądanego wzrostu temperatury. A przecież to powinno być naszym nadrzędnym celem.

Wzrost produkcji i sprzedaży niestety nie idzie w parze z dekarbonizacją.

Kiedy mówimy o działaniach business-as-usual, to nawet jeśli będziemy zmniejszać jednostkowe poziomy emisji w przeliczeniu na kilogram produktu, co niektóre największe firmy są w stanie realizować, to i tak na końcu nie uzyskamy zakładanych celów. Właśnie poprzez stały wzrost produkowanych rzeczy.

Dzisiejszy model gospodarczy niestety nastawiony jest na ciągły wzrost. W przypadku mody oznacza to wzrost produkcji i sprzedaży nowych ubrań. Ten wzrost nie zakłada prawdopodobnie roli drugiego obiegu, czyli np. sprzedaży już wyprodukowanych używanych ubrań.
Jednak bez radykalnej zmiany modelu lub rozwiązań technologicznych już dzisiaj możemy sobie powiedzieć, że osiągnięcie tych celów przez firmy nie będzie możliwe.

Niestety nie.

Jakie są zatem najważniejsze działania wymagane od firm.

Po pierwsze, aby móc tym zarządzać trzeba umieć to dokładnie mierzyć. Dla branży mody, która zleca produkcję do zewnętrznych producentów, wyzwaniem jest właściwy pomiar śladu węglowego na tym właśnie etapie, czyli w zakresie 3. To wymaga cyfryzacji całego łańcucha dostaw i zbierania odpowiednich danych. Wiedza o tym jak faktycznie wygląda ślad węglowy na tym etapie jest kluczowa, żeby wiedzieć, gdzie warto inwestować. Kolejny obszar to wybór materiału do produkcji ubrań. Z czego powinien zostać wyprodukowany, jaki jest jego proces produkcji w danej fabryce. Np. w przypadku bawełny warto wybierać przesiębiorstwa, które wspierają rolnictwo regeneratywne, gdzie ziemia na której uprawiana jest bawełna będzie się odradzać. Na etapie projektowania powinien być wykonany tzw. life cycle asesment czyli zrozumienie całkowitego śladu węglowego powstania i użytkowania produktu i jego wpływu na środowisko.
Ważny jest wybór fabryki, która ma odpowiedni mix energetyczny do zasialania fabryki, dzisiaj wiele z nich wykorzystuje paliwa kopalne. Kolejna rzecz to proces barwienia – wybór farbiarni, która może mieć różną technologię. O większym lub mniejszym zużyciu zarówno energii jak i wody np. są już dzisiaj dostępne farbiarnie suche. Taka farbiarnia ma prawie 10% niższą emisję CO2 niż tradycyjna i zużywa 50% mniej wody albo ma zamknięty obieg wody. Inny ważny problem branży mody, który odpowiada za nawet 10% emisji CO2 to nadprodukcja. Poprzez nieodpowiednie planowanie kolekcji i niedopasowaną produkcję firmy zużywają nadmiarową ilość surowców i generują emisje, ale również tracą marżę na sprzedaży (silnie przeceniając pozostały towar).

Brzmi to jak dużo pracy. O konieczności tych działań wiemy od od wielu lat. Gdzie dzisiaj znajduje się branża?

Z raportu Climat Charter wynika, że już 77% firm branży raportuje swoje emisje, nawet jeśli mogą one być częściowo szacowane. Natomiast tylko 10% firm przyjęło cele redukcyjne w SBTi. Liderzy zaczynają tą rewolucję poprzez cyfryzację całego łańcuchu dostaw. To oznacza zbieranie odpowiednich danych, dzięki którym, będą gotowe na cyfrowy paszport produktu oraz będą lepiej rozumieć wpływ na środowisko. To pozwoli też na właściwe lokowanie inwestycji. Rośnie świadomość o współpracy z dostawcami, aby włączyć ich do programów redukcji emisji w procesie produkcji. Jednak te działania wymagają już bardzo konkretnych inwestycji i współpracy kolektywnej.

Skąd one mogą przyjść? Dzisiaj firmy najwięcej zrobiły w zakresie 1 i 2. To są zmiany w bezpośredniej działaności firmy. Działania obejmujące: ograniczanie zużycia energii w biurach i sklepach, przejście na OZE, optymalizacja floty samochodów, ograniczenie podróży. To inwestycje, które dość szybko przynoszą redukcję emisji, ale też przewidywalne oszczędności dla firm. Inwestycje w zakres 3 są znacznie trudniejsze, wymagają większych nakładów o dłuższym horyzoncie zwrotu.

Wiesz co? Ja nie wiem czy bym na to tak pesymistycznie spojrzała. Na pewno regulacje, czy dodatkowe podatki mogą przyśpieszyć inwestycje firm, bo oznacza redukcję kosztów wynikających z nieekologicznych działań. Tak dzieje się już w niektórych krajach w przypadku podatku od plastiku. Już dzisiaj można znaleść szereg inicjatyw, które również mogą przynieść dodatkowe korzyści dla firm przy okazji redukcji emisji. Być może na najbliższej konferencji COP 28 usłyszymy o nowych wspólnych programach firm odzieżowych w obszarze optymalizacji metod produkcji ubrań w fabrykach w Azji.

Jak zatem zażegnać kryzys klimatyczny?

Miejmy nadzieję, że uratuje nas nauka i technologia, ale bądźmy też przygotowani i działajmy aktywnie mając plan B. Bardzo ważna jest też rola społeczeństwa. My też mamy istotną rolę i możemy aktywnie działać na rzecz koniecznych zmian.

Foto: Anna Miazga

Katarzyna Daniłko Pani od Jakości – co wiemy o jakości ubrań

“W latach 90-tych zachłysnęliśmy się konsumpcją. Chcieliśmy kupować dużo i często. Dla wielu z nas jakość to ciągle jest logo, polecenie przez popularnego influencera. Ciągle tej jakości się jeszcze uczymy.”

“W przypadku żywności przeszliśmy taką transformację, do zmiany zmotywowało nas nasze zdrowie i to uruchomiło większa dociekliwość, tu jeszcze nie łączymy kropek.”

Katarzyna Daniłko Pani od Jakości autorka bloga


Wiele badań konsumentów (m.in Świadomy Konsument – Accenture) pokazuje, że Polacy przy zakupach ubrań wybierają jakość, oceniają ją na tym samym poziomie co cena. Jak Ty to widzisz na bazie Twoich doświadczeń?

Ciekawe są te badania i mocno optymistyczne. Myślę, że my jednak uczymy się tego czym jest jakość w ubraniach.
Jeszcze do niedawna, jakość dla nas to było logo marki na pół powierzchni ubrania. Jakość to był też sztucznie napompowany marketing, polecenie od popularnego influencer-a, bo skoro znane osoby to promują, to założyliśmy sobie, że to jest jakościowo dobre. W mojej ocenie Polacy nie znają się jeszcze na jakości ubrań. Sięgają po marki popularne, które często mają zdecydowanie większe budżety marketingowe, częściej niż te produkujące bardziej jakościowe produkty. Nie zawsze za marką jakościową stoi rzesza ludzi i duży budżet marketingowy.

Ale jednak nabieramy się na te komunikaty, ufamy influencerom.

To może być dla tego, że te osoby są bogate albo tak je postrzegamy. Z pośród wielu marek, na które je stać, wybrały te konkretne produkty. Więc ufamy im, że jak o tym mówią i reklamują to mądrze dokonały wyboru. Osoby znające tą branżę od środka wiedzą, że jeśli taka osoba dostaje na przykład 30 000 zł wynagrodzenia za to, że pokaże produkt np. na Instagramie, to nie powie on nim nic złego. To wynika z podpisanych umów. Nawet nie byłoby w tym nic złego i są influencerzy, którzy potrafią to zrobić w zabawny sposób. Potrafią pokazać produkt nie mówiąc o nim ani słowa i zyskujemy pozytywne skojarzenie. Czym innym jest jednak jeśli polecamy produkt jako wysoko jakościowy, a później, gdy go kupimy i wywrócimy go na lewą stronę to widzimy: słabe szwy, materiał typu poliester albo akryl – to nie możemy mówić o jakości.
Dla mnie jakość i plastik nie idą w parze

Zatem czym dla Ciebie jest jakość w ubraniach?

Przede wszystkim dla mnie jakość to jest dobry materiał o odpowiedniej gramaturze i trwały. Możemy go wielokrotnie prać, wielokrotnie założyć. Kolejna rzecz to wykończenie i estetyczne szycie. Bardzo ważne dla mnie jest też miejsce produkcji, na pewno nie warunkach, gdzie jest brak poszanowania praw pracowniczych, jak zdarza się w wielu miejscach w Azji np. Bangladeszu.
Ten marketing, który widzimy wokół tego, to już jest tylko dodatek. Powinniśmy się skupić na produkcie. Często jest tak, że widzimy coś u danej osoby, która nam to reklamuje to widzimy to przez chwilę, polubimy to. Ale jeśli ten produkt kupujemy to on z nami zostaje. Jeśli kupimy torebkę słabo wykonaną, która się rozsypie za dwa miesiące to straciliśmy pieniądze. Trwałość i jakość to są te rzeczy, które idą w parze.

Ciężko jest sprawdzić na Instagramie czy produkt jest dobrze uszyty. Trzeba mieć z nim fizyczny kontakt.

To prawda. Ja zawsze wywracam ubrania na lewą stronę. Zawsze też powtarzam, że nie trzeba być wybitnym krawcem, żeby zobaczyć czy coś jest uszyte w sposób dbały. W ostatnim nagraniu, który przygotowałam na moim kanale pokazywałam, jak sprawdzać czy ubrania są dobrze wykonane i jak unikać błędów przy zakupach.

Jakie materiały są dla nas najlepsze i je polecasz, a których powinniśmy unikać?

Zdecydowanie materiał, który jak dla mnie mógłby całkowicie zniknąć, to jest akryl, często występuje też pod innymi nazwami na przykład Anilana. To jest sztuczny materiał, ropopochodny, który nie oddycha. Pocimy się w nim, mogą nawet powstawać na skórze przebarwienia, czy robić się uczulenia. Poliester powinniśmy wybierać tylko dla produktów o konkretnym przeznaczeniu: stroje kąpielowe, materiały przeciwdeszczowe, czy nawet parasolki – nie do ubrań, które powinny oddychać.

A te najlepsze?

Jeśli miałabym wskazać materiał, który mogłabym nosić codziennie, do końca życia to z pewnością byłaby to wełna i jedwab. W Polsce nie potrafimy jeszcze nosić wełny, bo znamy naszą polską wełnę, która jest ‘gryząca’. Wełna w Polsce ma gruby włos i dlatego nas gryzie. Ale jest też wełna wykonana z niskiej grubości włókien, która jest miękka i po taką zdecydowanie warto sięgać.
Kolejnym wartościowym materiałem jest len, który przeszedł totalne odrodzenie. Jest on coraz bardziej popularny, dostępny w wielu markach, nawet w popularnych sieciówkach, warto tylko sprawdzić jego jakość. Bo o czym należy pamiętać, to że dobry len jest w cenie wełny, jego wartość wynika z tego, że jest to najstarsze i najtrwalsze włókno hipoalergiczne. Oczywiście len się gniecie, więc w wybranych sytuacjach alternatywą na lato może być wełna. Garnitury z wełny są najbardziej ekskluzywne. 

Czy czytamy metki?

Nie, nie czytamy i często nie rozumiemy, co tam jest napisane. W ubraniach mamy dwie metki: ta na zewnątrz przy cenie oraz metka (tzw. washing) wszyta w środku ubrania. Ta na zewnątrz nie musi być taka sama, co do szczegółów, co ta w środku.
Druga sprawa to ich zrozumienie. Często pojawiają się tam opisy materiałów, których nie znamy, np. sztuczny jedwab, a to w rzeczywistości jest poliester. To są czasami dla nas takie rebusy. Marki używają zamiennie różne nazwy, które mogą być mylące. Są też nowe, mniej znane, ale wartościowe materiały jak np. Cupro. To materiał sztuczny, ale pochodzenia naturalnego, który powstaje z odpadów bawełny. Jest całkowicie biodegradowalny i jest nazywany włóknem przyszłości. Tylko, jak z każdym materiałem wybierając go warto sprawdzić, czy jest on wysokiej, czy niskiej jakości. O jakości materiału świadczy też jego gramatura. Jak materiały są cienkie, z małą gramaturą to dużo łatwiej się gniotą.

Co z nowymi materiałami pochodzenia organicznego np. wegańska skórą, jak je oceniasz?

Wszyscy weganie, którzy nas słuchają się zdenerwują, ale ta skóra, taka prawdziwa pochodzenia zwierzęcego jest naprawdę trwała. Buty, jeśli sa dobrze wykonane z takiej wysokiej jakości skóry, będą nam służyć wiele lat. Z drugiej strony, nawiązałam współpracę z marką, która tworzy buty dla wegan. To są buty między innymi wykonane ze skóry z ananasa. Takie produkty spełniają potrzeby określonej grupy ludzi, jakiejś części rynku. Sama zamierzam podjąć się testom i chodzić w jednych i w drugich przez miesiąc i zobaczyć jak one będą wyglądały. Chcę je sprawdzić w wielu sytuacjach i wtedy dam ci znać jak to wygląda w praktyce. Z mojego dotychczasowego doświadczenia skórzane buty z naturalnej skóry wygrywają jeśli chodzi o trwałość.
Niemniej jednak jest to fantastyczne, że powstają takie marki, które chcą wyeliminować skórę pochodzenia zwierzęcego. Kibicuję tym markom, biję brawo i uważam, że są jak najbardziej potrzebne.

Byś może te materiały potrzebują jeszcze czasu, aby doskonalić cechy użytkowe i funkcjonalność. Wracając do wysokiej jakości ubrań. Wyobraźmy sobie, że kupuję garnitur z naturalnego materiału jak wełna, a okazuje się jak przypadku kontroli UOKIK-u , że jest poliester zamiast wełny. Czy firmy wyciągną wnioski z tych kontroli i potencjalnych kar?

Szczerze nie sądzę. Ta kara będzie na tyle mała dla nich, że nie przełoży się istotnie na sprzedaż i marżę. Można powiedzieć, co jest smutne, że markom się to po prostu opłaca. Mimo wszystko te przypadki pokazują jak bardzo UOKiK jest potrzebną instytucją. Dzięki takim raportom otwierają nam się oczy.

W przypadku żywności w ostanim czasie można zaobserwować wzrost świadomości. Częściej wybieramy produkty lepsze jakościowo, wartościowe, często droższe, na zakupach jesteśmy dociekliwi. Czy w przypadku ubrań możemy przejść taką drogę, czy staniemy się bardziej świadomi?

W przypadku żywności stało się tak dlatego, że zaczęliśmy bardzo chorować i zaczęliśmy szukać tych przyczyn. Mam wrażenie, że w przypadku ubrań nie łączymy kropek. Nie utożsamiamy ubrań z wpływem na nasze zdrowie. Wydaje nam się, że jeśli ubranie jest na zewnątrz, to nie ma wpływu. Ale przecież te ubrania wchodzą w reakcje z naszym ciałem. Nie wiemy ile jest chemii w danym ubraniu i czy już za pierwszym razem wypłucze się ona w pralce. Często nie pierzemy ubrań przed pierwszym założeniem. Wydaje nam się, że ubrania zaraz się zniszczą, a przecież nie kupujemy ubrania na trzy, cztery prania. Pamiętajmy, że ubranie przeszło długą drogę z fabryki do sklepu, mogło być pokryte substancją przeciw pleśni, często było wielokrotnie przymierzane.
Kolejna sprawa to uczymy się pielęgnacji ubrań. Jak prać. Np. sweter wełniany pierze się raz na pół roku i to jest możliwe, bo się w nim nie pocimy bo on nie przyjmuje zapachów, nie ma takiej potrzeby. Odpowiednia pielęgnacja jest też niezwykle ważna.

W ciągu ostatnich lat, zbudowaliśmy w sobie takie wyobrażenie, że potrzebujemy mieć wszystkiego dużo. Podążamy za chwilowymi trendami, a mam wrażenie, że niektóre trendy, jak chociażby trend Barbie, został stworzony tylko po to żeby zarobić miliony. Nadal potrzebujemy wzrostu świadomości, bo jeszcze jesteśmy w stanie się na to nabrać.

Na koniec, jakie rady dałabyś dla konsumentów, a jakie dla firm?

Powinniśmy mniej kupować, wybierać bardziej wartościowe rzeczy. Zawsze powinniśmy sprawdzić jak coś jest uszyte, przewracać ubrania na lewą stronę, czytać metki, składy materiałowe. Wybierajmy naturalne materiały. Sztuczne tylko dla specjalnego przeznaczenia.
Jeśli chodzi o marki to powinny zwiększyć kontrolę swoich podwykonawców, sprawdzać co przychodzi ze szwalnim – jak to jest wykonane i czy zgodnie ze specyfikacją.

Foto: Tekla Pietrzak, autor

Zuzanna Krzątała Vogue Polska – ewolucja magazynów mody

“Moda zrównoważona wychodzi z lasu (takiej sztampowej prezentacji). Zrzuca poncho, szydełkowy babciny szal, rozpuszcza warkocze. Może być seksowna, biurowa, klubowa, kanapowo-leginsowa!”

Nie może być konsumpcji bez kontroli, jak z jedzeniem.To tak jakbyś jadła chips za chipsem, nie czując smaku, ani tego ile ich zjadasz

mówi Zuzanna Krzątała Sustainability Manager Vogue Polska

Spotykamy się z Zuzanną u progu kolejnej edycji konferencji Vogue Polska dedykowanej wyzwaniom społecznym i środowiskowym branży mody. To dobry moment, aby na tle zachodzących zmian porozmawiać o tym jak magazyny, media modowe odnajdują się w nowej roli. Jak zmienia się dyskusja o modzie na świecie, wobec wyzwań branży mody i zmian zachodzących w społeczeństwie. Jak “wyważyć komunikaty” w dzisiejszej rzeczywistości.

Zuzanna Krzątała jest aktywistką społeczną, autorką podcastu Call to Action! i modelką. Jako menadżerka ds. zrownoważonej mody w Vogue Polska organizuje coroczną konferencję Business Fashion Environment Summit. Doświadczenie w trzecim sektorze zdobyła w International Rescue Committee pracując z syryjskimi uchodźczyniami w Jordanii oraz prowadząc międzynarodową Akademię Praw Człowieka w Humanity in Action Polska. Laureatka Aspen CE Madeleine K. Albright Leadership Award i absolwentka nowojorskiej uczelni New School for Social Research.


Magazyny, media modowe tradycyjnie zajmują się przede wszystkim kreacją trendów, promocją marek, nowych projektantów – wspierają sprzedaż. Vogue Polska, który istnieje od 2018 roku, od początku podejmuje się też ważnych spraw społecznych, wyzwań związanych z ekologią. Skąd pomysł na takie tematy?

Ja dołączyłam do zespołu Vogue Polska przed organizacją drugiej edycji naszego wydarzenia Business Fashion Environment Summit, które w tym roku odbędzie się 10 października. Więc, trudno jest mi mówić o samych początkach, ale wiem gdzie teraz jesteśmy jako magazyn. Ta rola jest, aby trochę równoważyć komunikaty. Te tzw. must-have sezonu z tym co najlepsze w modzie, czyli to co masz już w szafie.
Oczywiście jako magazyn modowy kreujemy trendy i mam tą świadomość. Jako Sustainability Manager, chciałbym też, aby moda na modę zrównoważoną, była trendem, który przetrwa wszystkie sezony. Dzisiaj bardzo dużo dzieje się w tym obszarze, zapobieganie greenwashingowi, nowe regulacje dla branży. Dlatego nie wyobrażam sobie, żeby Vogue nie był częścią tej dyskusji.

Przygotowując się do naszej rozmowy znalazłem numer Vogue Paris z listopada 2019 roku.
To wydanie było niedługo po podpisaniu wówczas bardzo ważnej inicjatywie – Paktu Mody (The Fashion Pact) pod egidą Emmanuel Macron prezydenta Francji i François-Henri Pinault prezesa grupy luksusowej KERING. Paktu wspierającego zmiany na rzeczy zrównoważonej mody w branży luksusowej. To była znamienna okładka.

Ale spójrzmy na tę okładkę (Zuza bierze magazyn do ręki). Bez natury nie ma przyszłości – (tłumaczenie z francuskiego) widzimy dziewczynę z warkoczem, w naturze, ubraną w czapkę jakby sama ją zrobiła, w swetrze wyglądającym na naturalny. To takie dość sztampowe przedstawienie zrównowazonej mody, od którego chcemy odchodzić. Moda zrównoważona powinna wyjść z lasu. Zrzucić poncho, szydełkowy babciny szal, rozpuścić warkocze. Moda zrównoważona może być seksowna, biurowa, klubowa, kanapowo-leginsowa.

To był 2019 rok.

To właśnie pokazuje jak dużo zmieniło się od tego czasu. Dzisiaj coraz częściej mówimy o zrównoważonej modzie w kontekście technologii, futurystyczno-przyszłościowej.
Jeśli już mówimy o podejmowaniu tematów zrównoważonej mody na łamach Vogue, to myślę warto wspomnieć, że nie w każdym kraju działa to identycznie. Pozycję Sustainable Managera poza polskim magazynem, ma tylko Vogue brytyjski – jest nim Dana Thomas (niezwykła osobowości i autorka m.in książki ModopolisDlaczego to co nosimy ma znaczenie). W innym edycjach jest to często tylko kolumna, lub ukłon i sekcja pod zaangażowaną modelkę np. Lily Cole.

Czyli polski Vogue wyznacza kierunek. Gratulacje. Jakie tematy społeczne chcecie podejmować?

Vogue przez wiele lat był mocno utożsamiany z czymś bardzo ekskluzywnym. Światem dla bardzo wąskiego grona osób uprzywilejowanych, w rozmiarze 0, pełnosprawnych. Kiedyś bardzo rzadko na łamach tego magazynu pokazywane były inne sylwetki. Odchodzimy od takiego bardzo wąskiego kanonu piękna, jaki był narzucany. Moda jest zmianą. Moda jest aspiracyjna, ale musi się zmieniać.
Ale wracając do tematów społecznych. Na najbliższej edycji konferencji chcemy się skupić bardziej na tematach społecznych – inkluzywności. Chcemy mówić o nowych młodych markach, które tworzą ubrania neutralne płciowo, które nie narzucają ograniczeń wieku, odchodzą od klasycznego ujęcia rozmiarów, czy podziałów na sezony. Zaprosiliśmy takich twórców jak Louis Rubi (LR3), marka MALO, projektant Rafał Świąder.

Inkluzywność na poziomie komunikacji i na poziomie podejścia do projektowania.
Chciałbym jeszcze wrócić do wpływu mody na środowisko. Co z poczuciem winy, związanej z zakupami nowych ubrań, konsumpcją, myślę, że to dotyka niektórych z nas?

Ja sama przeszłam taka przemianę. Mam bardzo dużo ubrań, jak mieszkałam w Nowym Jorku, to kupowałem ubrania, buty, czy torebki regularnie. Miałam swoje ulubione miejsca, gdzie nawet kilka razy w tygodniu chodziłam coś kupować, to były przede wszystkim rzeczy vintage. Ale robiłam to naprawdę w sposób kompulsywny. Miałam poczucia winy. Mogę powiedzieć, że jestem w pewnym sensie osobą uprzywilejowaną, że dzisiaj mogę sobie pozwolić, na to, że nie muszę kupować nowych ubrań. Przeszłam drogę od szaleństwa do minimalizmu.

Czy marki powinny chcieć przejść transformację, produkować bardziej odpowiedzialnie, po to też, aby po części zdjąć z nas poczucie winy przy zakupach?

Wiem do czego zmierzasz, ale zawsze muszę mówić – sprawdzam. To jest szalenie ważne! W ogóle wyłączanie myślenia w konsumpcji jakiejkolwiek. Jeżeli jesz i nie czujesz smaku. Jesz po prostu chipsa za chipsem i nie kontrolujesz tego ile ich zjadłeś.

Ale jednak mamy z tym problem. Z jednej strony wiemy, że są osoby, które nie mogą sobie pozwolić na luksus posiadania ubrań w nadmiarze. Z drugiej strony ta machina napędzania konsumpcji, szczególnie w mediach społecznościowych działa sprawnie. Czy uważasz, że powinniśmy ograniczyć promowania marek, które łamią prawa człowieka?

Niestety na każda osobę, która odmówi przyjedzie kolejna która z wielką przyjemnością wystąpi w roli influencerki. Mi jest zdecydowanie bliższy ruch de-influencingu. Zawsze ktoś się trafi kto nie ma żadnych skrupułów. Weźmy przykład marki Shein. Niedawno zabrali grupę influencerek i influencerów do Chin do fabryk i zrobili to wyjątkowo niefajnie. Wybrali dziewczyny plus-size, z mniej uprzywilejowanych środowisk, nie były to dziewczyny białe. Dla nich na pewno był to niezwykle atrakcyjny i trudny do zdobycia kontrakt. Na te dziewczyny wylał się straszny hejt. Uważam, że ktokolwiek podejmuje współpracę z marką powinien sprawdzić dokładnie pod czym się podpisuje i co promuje. Później będzie to godzić w wizerunek tej osoby. Uważam, że wtedy odpowiedzialność ciąży na tej osobie.

Czy zatem powinny nastać czasy, że będzie się odmawiało w mediach promocji nieetycznych marek?

Byłoby wspaniale. Uważam, że regulacja przestrzeni w mediach społecznościowych jest nam bardzo potrzebna. Nie tylko zalewają nas właśnie toksyczne ubrania, ale także toksyczne treści, które są często przykryte właśnie takim influencerskim polecaniem, bez refleksji i odpowiedzialności.

O czym usłyszymy na najbliższej konferencji Vogue?

Na pewno zapraszam na dwa panele, które poprowadzę. Pierwszy to: Ware your values czyli wartości wpisane w ubrania, który poprowadzę z Ayeshą Barenblat, założycielką organizacji non-profit Remake oraz Cameron Russell modelką i aktywistką oraz Aditi Mayer, fotografką i aktywistką klimatyczną. Porozmawiamy o zapewnieniu odpowiednich wartości i odpowiedzialności na każdy etapie produkcji. Kolejny panel, który poprowadzę będzie dotyczył problemu odpadów w branży mody. Porozmawiam o tym gdzie lądują nasze niepotrzebne ubrania. Moimi gośćmi będzie Matteo Ward założyciel start-upu modowego WRÅD, Liz Ricketts która zajmuje się m.in. problemem tekstylnych odpadów w Ghanie oraz Ann Runnel, założycielka Reverse Resource, która od 10 lat buduje gospodarkę obiegu zamkniętego w przemyśle modowym. Mamy szereg bardzo ciekawych tematów i wspaniałych gości. Także serdecznie zapraszam na konferencję.

Foto: Zuanna Krzątała, Vogue Paris – November 2019, autor

Global Fashion Summit dzień 2 – Chcemy produkować więcej ubrań, ale w zgodzie z naturą

Słyszymy z ust liderów firm odzieżowych i obuwniczych.

Czy to jest możliwe bez zmiany modelu mody?


Drugi dzień konferencji rozpoczął się mocnym wejściem. Otworzyli go przedstawiciele liderów branży. Oscar Garcia Macerias – CEO Inditex oraz Noel Kinder – Chief Sustainability Officer z Nike. Bycie liderem segmentu zobowiązuje, jak sam przyznał Noel. To od nich oczekuje się wyznaczania kierunku. Liderzy powinni sygnalizować zmiany dla branży, nie zawsze te pionierskie, ale na pewno te, które wywołują faktyczny efekt. Skala w transformacji ma fundamentalne znaczenie. To pod nich zmienia się cały łańcuch dostaw, dostosowują się dostawcy i partnerzy.

Panel z udziałem prezesa Inditex budził zrozumiałe emocje. Lider segmentu fast fashion, firma, która wymyśliła model łatwo dostępnej i przystępnej cenowo mody, jak go wówczas nazywano. Inidtex jest jedną z największych firm odzieżowych na świecie z obrotami za 2022 rok wynoszącymi 32,9 mld EUR. Coraz częściej też firmą krytykowaną za negatywny wpływ na środowisko.

Co zatem usłyszeliśmy. Firma stawia przede wszystkim na trzy obszary – filary strategii zrównoważonego rozwoju. Łagodzenie zmian (mitigation) – czyli wdrażanie zmian w zakresie transformacji materiałowej, wzrostu recyklingu i cyrkularności. Regeneracja ekosystemów (restoration), czyli szereg działań zapobiegających niszczeniu i regenerację naturalnych zasobów. Udział m.in. w projektach biodiversity pod egidą The Green Pact. Transformacja i kolaboracja w branży poprzez dostarczanie rozwijanych narzędzi i rozwiązań dla całego sektora. Prezes widzi rolę Iniditexu jako inkubatora i lidera gotowego do dzielenia się tworzonymi rozwiązaniami w zakresie zrównoważonego rozwoju. Do filarów działania, firma dodaje też inicjatywy dla drugiego obiegu ubrań (pilot właśnie trwa). Do tego innowacje w zakresie eliminacja mikro-plastiku, jak nowatorskie metody prania ubrań detergentem opracowany wspólnie z BASF, na etapie użytkowania przez konsumenta oraz technologią opracowaną na etapie produkcji. Tyle i aż tyle chciałoby się powiedzieć.

Aktywiści i organizacje nie usłyszały nic o planach zmniejszenia produkcji ubrań. Chcemy produkować więcej ubrań, ale w zgodzie z naturą – wydaje się wybrzmiewać z bardzo pewnie i merytorycznie poprowadzonego wystąpienia. Co znamienne przyjechał nie Sustainability Officer, a sam prezes firmy. Podkreślał wielokrotnie, że sustainability to nie dział, gdzieś w strukturach firmy, a element strategii na wszystkich szczeblach. Czy można dziwić się takiemu podejściu? Inditex w zeszły roku osiągnął 4,1 mld EUR zysku, zatem z finansowego punktu widzenia stary model działa bez zarzutu. Pomimo pandemii, inflacji, firma generuje znakomite wyniki. Nowe modele mody – jak chociażby drugi obieg w markach odzieżowych, nie stanowi istotnej części przychodów. W Patagoni oscyluje on w okolicy 1% udziału w całkowitej sprzedaży, najlepsi zbliżają się do 5% (ale kiedyś ecommerce też tyle stanowił!!). Co zatem z poza-finansowymi wskaźnikami, które firm zobligowane są raportować?

Organiczna bawełna, poliester z recyklingu i stopniowo postępująca nisko-emisyjna produkcja, nie przybliżą nas do realizacji założeń porozumienia paryskiego. Firmy analizujące wpływ rozwoju branży odzieżowej pozbawiają nas złudzeń. Utrzymanie obecnego modelu mody i wzrostów sprzedaży, nie doprowadzi nas do utrzymania trajektorii obniżania wzrostu ocieplenia do poziomu 1,5°C. Pomimo inicjatyw dekarbonizacji łańcucha dostaw.

A co mówili inni?

Nike od lat pokazuje szereg działań proekologicznych. Angażuje się we wdrażanie innowacyjnych materiałów powstających z recyklingu, rozwija drugi obieg dla butów coraz popularniejszy w Stanach Zjednoczonych, czy popularyzacja odnowy i naprawy obuwia np. robot do czyszczenia butów. Noel przypomina, że firma zawsze stawiała na innowacje, przede wszystkim tworząc najlepsze produkty dla sportowców. Teraz do tej misji w całej organizacji dodali nową część, najlepsze produkty dla sportowców i dla planety. Brzmi jak chwytliwe hasło nad fotelem prezesa firmy.

Przedstawiciel Nike przypomina, że to oni ponad 20 lat temu wprowadzali poliester z recyklingu, który wówczas wydawał się świetnym i innowacyjnym podejściem. Dzisiaj już nie. To materiał, który nie da się ponownie przetworzyć. Inna sprawa to, że trwa obecnie postępowanie, właśnie przeciwko Nike, że poliester tworzony w ten sposób nie ma uzasadnienia do nazywania go zrównoważonym i może być traktowane jako greenwashing. Poliester był tematem niezwykle ciekawych sesji równoległych, gdzie innowacyjne firmy szukają sposobu, na wyeliminowanie go z ubrań pod hasłami less fossil fuels more bio materials. To dobry sygnał.

Sam Noel przyznaje, że dzisiaj wymagana jest zmiana i już niedługo firma Nike ogłosi nowy innowacyjny materiał, który chce popularyzować. Czekamy z niecierpliwością. Firma przyznaje też, że nadal największym wyzwaniem w transformacji jest zakres 3 i tworzenie niskoemisyjnej produkcji. Mają na tym polu już pewne sukcesy, wdrażając standardy SBTi (Science Based Targets Indicators) dla kluczowych dostawców, wspierając transformację produkcji na zrównoważoną. Bo to właśnie zakres 3, czyli produkcja materiałów i ubrań odpowiada za nawet 90% powstających emisji gazów cieplarnianych, czy zanieczyszczenia wody. Trudno usłyszeć, że koniec jest już bliski.

Pomimo wielu deklaracji, mam wrażenie, że patrząc na działania innowacyjnej marki sportowego obuwia On, Nike jednak przespało innowacje. Brakuje ich w podejściu do eko-projektowania i zrównoważonej konstrukcji butów, co jest kluczowe dla gospodarki zamkniętej (patrz https://coztamoda.pl/2022/10/09/bieg-do-cyrkularnosci-ekologiczne-buty/). Lider może więcej, być może za 2 tygodnie zaskoczą nas ponownie.


Tak mało robimy, czy tak dużo jest do zrobienia?

Drugi dzień obfitował w bardziej merytoryczne dyskusje z udziałem szeroko reprezentowanych międzynarodowych instytucji, czy organizacji badających i wspierających transformację branży. Było sporo o fabrykach w Bangldeszu, Pakistanie, o dekarbonizacji, o innowacjach materiałowych, o budowaniu porozumień. Młodzi projektanci mówili o upcyklingu, wykorzystaniu deadstocku, czy koncepcji lokalnej produkcji i sourcingu. Słuchaliśmy o projektach, pilotach, które robią z dużymi markami. Ale piloty to nie jest już coś co interesuje chociażby fundusze inwestycyjne takie jak VC, które mogłyby wspierać innowacje. Dzisiaj potrzebujemy skali.

Przykład wykorzystania odpadów produkcyjnych

Zresztą to właśnie na panelu o inwestycjach padła chyba kluczowa teza z konferencji. Trudno jest znaleźć nowe modele mody wdrożone z sukcesem finansowym i na dużą skalę. Wyjątkiem są używane ubrania, ale tam rentowność bywa wyzwaniem i nie każdy model generuje pozytywny wynik. Przykład amerykańskiej innowacyjnej marki AllBirds, która rzuciła wyzwanie w podejściu do projektowania i zastosowanych materiałów w branży sportowej, po krótkiej euforii inwestorów, kurs zanurkował. Firma ma wyzwanie z osiąganiem rentowności i osiąganiu dalszych wzrostów. Dopóki nie ma nowych regulacji, a standardy pozafinansowe są jednak uzupełniającym miernikiem, wszystkie firmy na rynku oceniane są przede wszystkim przez pryzmat tych samych twardych wskaźników. Nadal warto dopingować firmy rzucające rękawice i podejmują wyzwanie. W przyszłości ta inwestycja być może wróci z wielokrotnością. Zwłaszcza jeśli zmienią się reguły gry.


Regulacje, podatki i ryzyka.

James Schaffer przedstawiciel firmy Worldly dostarczającej narzędzia informatyczne do analizy danych w łańcuch dostaw branży mody, stwierdza że, widzi małe postępy firm. Na co więc liczy? Na regulacje i podatki. James zakłada, że dopiero regulacje sprawią, że pewne nieodpowiedzialne praktyki staną się zabronione. Potencjalne podatki nakładane na sektor sprawią, że zyskamy wymagany kapitał do inwestycji. Dekarbonizacja, innowacyjne materiały, czy technologie do recyklingu to liczone w miliardach inwestycje. Obecni na konferencji przedstawiciele unijnych instytucji podkreślają, że najbliższe 2-3 lata będą kluczowe do ustanowienia nowych reguł.

Jest jeszcze jeden obszar, który nie wybrzmiał tak mocno, ale pojawiał się w pobocznych wątkach, a niedługo może przybrać na sile. To odwrócenie się konsumentów od niektórych marek. Ryzyko reputacji. Łatka nie ekologicznej firmy, dzisiaj nie zawsze jest brane pod uwagę przez firmy. Co ciekawe H&M jako jedna z niewielu firm, ma je oszacowane w swoim raporcie finansowym. Widać również to w działaniach firmy Shein. Po akcji boycot shein w Stanach Zjednoczonych, firmy która generuje ponad 35 mld $ obrotu, nagle podejmuje dramatyczną próbę budowania pozytywnego wizerunku i działań proekologicznych.

Tak mało robimy, czy tak dużo jest do zrobienia?

Być może jesteśmy u progu znaczącej zmiany branży i nadchodzącej kumulacji koniecznych działań po stronie firm, tylko jeszcze nie znamy efektu tych zdarzeń. Regulacje i nastroje konsumenckie nie miną, a nadchdzące tornado może zmienić układ sił na rynku. Zobaczymy za rok.

Ewa Polkowska, Przemek Feliga, Katarzyna Sowa-Lewandowska, Zuzanna Krzątała, Rafał Reif, Jowita Michniowska, Ewelina Antonowicz

Kolejny rok z rzędu niezmiernie cieszy duża reprezentacja z Polski: firm, aktywistów, mediów i ekspertów!

Foto: Autor

Global Fashion Summit dzień 1 – Luksus nie czuje się wywołany do tablicy

Ambition to action to motto tegorocznej edycji Global Fashion Summit w Kopenhadze, na którą zjeżdżają przedstawiciele większości dużych firm branży odzieżowej i obuwniczej. To już kolejna edycja tej imprezy, więc konkrety są ważniejsze niż deklaracje. Motto zobowiązuje. Nie dziwi, więc że prezeska GFA już od pierwszego wywiadu próbowała wyciągnąć deklaracje do konkretnych działań od firm z segmentu luksusowego. Z różnym skutkiem.

Branża luksusowa odnotowuje silne odbicie, a prognozy mówią o dalszym wzroście sektora. Liderzy umacniają pozycje, koncern LVMH jest niekwestionowanym numerem jeden. Chiny po zniesieniu ograniczeń ponownie stają się siłą napędową wzrostów, podobnie pozostałe rynki z Azji. Powstaje więc pytanie na ile dla klienta w Pekinie, Seulu, czy Tokio interesujące są cele zrównoważonego rozwoju marek luksusowych? Sądząc po słowach Antoine Arnault, syna założyciela koncernu LVMH, który gościł w pierwszym dniu konferencji – nie aż tak bardzo. Nikt przy kasie w przestrzeni ekskluzywnego butiku najwidocznej o to nie pyta.

To nie znaczy że koncern nic nie robi w obszarze zrównoważonego rozwoju. Dekarbonizacja, regeneracyjne rolnictwo i hodowla, ochrona ekosystemów to ważne cele zrównoważonych zmian dla firmy. Ale sam produkt, który przecież nie jest jednorazowym (disposible), to już odrębna sprawa.

Arnault tłumaczył też wcześnieszy brak gotowości przystąpienia LVMH do Green Pact, inicjatywy której inicjatorem był prezydent Emmanuel Macron i szef konkurencyjnego koncernu Kering (najgorzej). Jako główny powód podaje to, że sygnatariuszami były też marki z segmentu fast fashion jak chociażby H&M. My nie współdzielimy tych samych wartości co te firmy. Respektujemy zupełnie inne zasady, dodaje. Skąd tak duża rezerwa?

Unia Europejska w niedawno ogłoszonej strategii dla branży tekstylnej mówi dosłownie, że fast fashion ma być out of fashion. Wspólnota chce walczyć z jednorazowością i odpadem. Luksus jest więc spokojny. To przecież nie o nich. Nikt nie wyrzuca marynarki od Prady, butów Gucci, czy torebki Chanel. Mało tego luksus wrzucił 6 bieg. Ceny produktów stale rosną, a firmy dodatkowo inwestują w inne linie biznesowe podnoszące wartość marek, jak ekskluzywna biżuteria, wine & spirits, czy hotele. Czy sam produkt odzieżowy nie wymaga jednak innego podejścia? Wystarczy przyjrzeć się temu co realizuje od lat Stella McCartheny. W obszarze eko projektowania, tranformacji materiałowej, odejścia od surowców pochodzenia zwierzęcego, jest wiele do zrobienia. Nie wszyscy chcą podążać tą drogą. Być może nie muszą.

Antoine Arnault i Jonathan Anderson

Podobne głosy były słyszane ze strony globalnych koncernów w zeszłym roku jak chociażby od przedstawicieli marki Bottega Veneta, czy Mulberry gdzie pochodzenie i jakość skór oraz ponadczasowość produktów marki była najważniejsza. O odejściu od naturalnych skór nikt nie wspomniał.

Drugi z panelistów odnoszący sukcesy projektant Jonathan Anderson prowadzący własną markę i linię domu mody Loewe, wydaje się doskonale rozumieć strategię LVMH. Każdy kto ogladał serial House of dreams, wie jak perfekcyjnie biznesowo działa konglomerat założony w poprzednim wieku przez ojca Antoina. Sam Jonathan wspomina, że oceniając kandydatów do nagrody LVMH dla młodych projektantów widzi, że mają oni znacznie bardziej otwarte głowy i serca na temat cyrkularności i różnorodności. To nowe pokolenie, nowe podejście w uczelniach tworzy inne myślenie dla branży. Widać to chociażby na pokazach mody w Kopenhadze, czy Londynie. To ciągle nie jest jeszcze tzw. mainstream. A wymiana pokoleniowa widocznie jest jeszcze przed nami.


Jak zatem należy komunikować pozytywne cechy produktów tych marek, które jednak wdrażają zrównoważone wartości w strategii?

Kolejny z paneli dotyczył greenwashingu w komunikacji i pokazał, że nie ma prostych odpowiedzi. To czy marka może komunikować cechy produktu jako zrównoważone będzie wymagało odpowiednich działań firmy w wielu obszarach, a nie tylko w jednym. Dzisiaj ponad połowa badanych przez Unię tzw. eko produktów odzieżowych często nie spełniało nawet podstawowego z wymaganych cech, jak chociażby nisko emisyjnego materiału. Skoro powstaje zestaw reguł dla branży to bardzo dobrze, bo pomoże ustanowić jasne zasady dla wszystkich. Jak je zawrzeć w 15 sekundowym spocie reklamowym pyta przedstawiciel agencji marketingowej?

Nie da się. I od razu tłumaczy, że nie ma drogi na skróty. Zrównoważone wartości powinny być zaszyte w DNA marki i rozpisane na wiele nut. Nie da sie to zrobić jedną reklamą. Trzeba przenieść to co firma robi z tyłu, w łańcuchu dostaw, na front, ale mówiąc językiem marketingu i komunikacji. Dzisiejszy konsument staje się obywatelem, a produkt odnosi się do kontekstu społecznego i ekologicznego. To ważne stwierdzenie zmienia percepcję w myśleniu o sprzedaży i marketingu. Coraz częściej konsument, przepraszam, obywatel chciałby wiedzieć, czy produkt który kupuje nie szkodzi, lub nie powstał w sposób nieetyczny. Jesteśmy częścią zmieniajacej się rzeczywistości.

Na koniec pierwszego dnia trafiamy do Afryki tak jak tony niesprzedanych ubrań. Dosłownie to tam na wysypiskach, czy pustyniach trafiają niesprzedane rzeczy z bogatej północy. Na zeszłorocznej konferencji wiele się mówiło o targowisku w Ghanie. Dzisiaj wiemy, że dotyczy to też innych krajów Afryki. Tym razem przedstawiciele tych krajów walcząc o wizę dotarli do stolicy Danii, dodatkowo przywieźli próbki jakości ubrań zarzucanych Afrykę. Pokazali też szokujące zdjęcia ludzi pracujących na wysypiskach ubrań. Nie padły żadne wytłumaczenia. Nie mogły, poza deklaracją przedstawiciela instytucji europejskich o planowanym ograniczeniu eksportu odpadów tekstylnych poza UE. A co z tysiącami ubrań, które już tam są? Pełen emocji panel zamknął pierwszy dzień.

Na sesjach pobocznych pojawiło się kilka ciekawych rozwiązań: w obszarze odzyskiwania odpadu post-produkcyjnego w Bangladeszu, transparetności, czy popularyzacji usług naprawy, personalizacji ubrań w Uniqlo.

Jednak po pierwszym dniu pozostaje niedosyt. Ambition być może już jest, ale potrzebujemy więcej Action. Jutro też jest dzień.

Foto: Autor

Geopolityczny wymiar mody

Szef Marc O’Polo dla Financial Times mówi, że już od 2021 roku dla wybranych modeli ubrań firma rozpoczęła przenoszenie produkcji z Chin do Turcji i Portugalii. Podobne głosy słychać od przedstawicieli innych marek odzieżowych, jak ostatnio Mango, Dr Martens, czy ASOS. Czy właśnie nadchodzi deglobalizacja?

W 2021 roku, po dziennikarskim dochodzeniu, H&M zapowiedział, że do produkcji ubrań nie będzie wykorzystywał bawełny z regionu Xinjiang. Podobne głosy padały z ust przedstawicieli amerykańskich firm odzieżowych, które wcześniej korzystały z bawełny produkowanej właśnie w tamtym miejscu. Powodem są prześladowania mniejszości etnicznych Ujgurów, do jakich dochodzi w prowincji Xinjiang. Region ten jest niezwykle istotny dla światowej produkcji bawełny, odpowiada za 20% światowej produkcji. Po tym komunikacie marki, produkty H&M zniknęły na wiele miesięcy z chińskich platform online. Sama marka stała się przedmiotem bojkotu lokalnych przedstawicieli i konsumentów.

Napięcia geopolityczne, zerwane łańcuchy dostaw podczas trwającej ponad 2 lata pandemii, dotykają kolejne branże. Wojny handlowe, zagrożenie konfliktami zbrojnymi, pandemie stają się powoli częścią naszej rzeczywistości, również tej biznesowej. Jak uwzględniać te zjawiska w planowaniu aktywności firm?Jak przeprojektować łańcuchy dostaw i dostosować strategie zakupowe – to pytania, które zadają sobie szefowie wielu firm. Moda nie jest tu wyjątkiem.


Krótka historia globalizacji w modzie

Jeśli przyjrzymy się temu jak wygląda łańcuch dostaw w branży odzieżowej to przeważająca większość produkcji ubrań i obuwia jest ulokowana w Azji. Chiny to największym rynek pracy, który odpowiada wg. różnych szacunków za 40-50% globalnej produkcji ubrań. Inne kraje jak Indie, Bangladesz, czy Pakistan są istotnie mniejsze.

Marki modowe pod koniec lat 70-tych skorzystały z otwarcia Chin na współpracę gospodarczą i masowo lokowały produkcję ubrań w dalekiej Azji. Relokacja przyspieszyła po przystąpieniu Chin do organizacji wolnego handlu WTO w 2001 roku. A produkcja zaczęła obejmować również bardziej złożone i wymagające technologicznie ubrania. W przypadku marek amerykańskich globalizacja obrała nieco inny kierunek. To Meksyk lub kraje Ameryki Łacińskiej, stały się miejscem gdzie masowo zamykane w Ameryce fabryki przemysłu odzieżowego znajdowały nowe miejsca. Niskie koszty produkcji, niskie wymagania socjalne, otwarcie lokalnych władz pozwoliły zbudować niezwykle prężnie działający model. Model oparty w przeważającym stopniu na pracy ręcznej, umożliwił produkcję ubrań w niezwykle atrakcyjnej cenie. Ciekawym przykładem jest firma Levi’s. Na początku lat 2000-ych marka przeniosła produkcję do Chin osiągając poziom 20% całości zleceń. Następnie zdecydowała o jej relokacji bliżej Stanów Zjednoczonych, osiągając dzisiaj jej udział na poziomie mniej niż 1%.

Globalizacja trwająca przez ostatnie dekady przyczyniła się również do ukształtowania obecnych łańcuchów dostaw, powiązań i zależności firm oraz dynamicznego rozwoju dalekomorskiego transportu i logistyki. Fabryki w Azji zyskały agentów, współodpowiedzialnych za lokowanie produkcji od marek. A marki rozwinęły przedstawicielstwa w odległych krajach, które poza reprezentowaniem interesów firm, odpowiadały również za nadzór nad wykonywaniem zaleceń firm, w tym standardów bezpieczeństwa, często zbyt powierzchownie.

Gdy 2013 roku wydarzyła się katastrofa budowlana w Rana Plaza w Bangladeszu, naciski społeczne i zaangażowanych firm doprowadziły do podpisania porozumienia w sprawie bezpieczeństwa przeciwpożarowego i budowlanego dla fabryk produkcji ubrań zwanego ACCORD. To miało zapewniać poprawę warunków pracy w Bangladeszu. Podobne porozumienie powstało dla Pakistanu. Jednak odwrót od produkcji w tym kraju nie nastąpił. Wręcz przeciwnie Bangladesz słynący z bardzo taniej siły roboczej, stał się wiodącym miejscem zlecania produkcji ubrań. Dzisiaj to 6,5% globalnej produkcji ubrań, co stanowi aż 80% eksportu tego słabo rozwiniętego kraju.

Czy nearshoring jest rozwiązaniem?

Dla masowych producentów ubrań kluczowym czynnikiem przy lokowaniu produkcji jest połączenie jakości produktu i kosztów jego produkcji. Jakość to również sposób jego wykonania: odszycie, trzymanie rozmiarów dla tysięcy wzorów, zgodności z zatwierdzoną specyfikacją i terminowość realizacji zamówienia. Są to niezwykle ważne elementy procesu wyboru dostawcy/ fabryki. Stąd marki modowe lokując produkcję biorą pod uwagę również inne kraje niż azjatyckie. Dotyczy to również firm masowo produkujących ubrania. Mówimy tu o specjalizacji fabryk, gwarantujących odpowiednią jakość i powtarzalność. I tak na przykład jeansy, t-shirty często są szyte odpowiednio w Turcji i Portugalii.

W ostatnim czasie również koszty produkcji w Chinach istotnie wzrosły, wg Chińskiego Biura Statystycznego w latach 2013-2021 średnie wynagrodzenie w produkcji tekstylnej wzrosło aż dwukrotnie. Do tej złożonej układanki teraz dochodzą nowe czynniki: ryzyko geopolityczne i odpowiedzialność społeczna.

Czy lokalizacja produkcji bliżej miejsca zbytu nazywana nearshoring-iem istotnie się zwiększy? Bliskość rynku zbytu daje też krótszy czas dostawy, większą elastyczność, czy łatwość komunikacji. Moda zawsze obarczona była wyzwaniem dopasowania oferty do gustów i umiejętnością szybkiej reakcji firm. Znane w branży są szybkie dostawy lotnicze z Azji bo gorący trendy produkt nie może czekać 30 dni na transport morski. Nearshoring daje szereg korzyści. Ale ma też swoją cenę.

Firmy będą musiały przeanalizować strategie sourcingu. Przy planowaniu i lokowaniu produkcji konieczne będzie uwzględnienie nowych czynników ryzyka. Cena jest jednym z tych czynników, ale być może nie będzie już aż tak dominującym. Ale jak wycenić odpowiedzialność społeczną i przewidzieć prawdopodobieństwo wybuchu konfliktów?

Które firmy zdecydują się na odważniejszy ruch? Jak uwzględnić wrażliwość cenową konsumentów? Wreszcie jak to wpłynie na konkurencyjność firm europejskich, względem chińskich producentów ubrań, którzy stoją w zupełnie innej sytuacji. A przy potencjalnym exodusie europejskich firm zyskają nowe moce produkcyjne na rodzimym rynku.


Na niedawno zakończonej konferencji Impact CEE, gość honorowy czołowy ekonomista i autor bestselerów Nassim Nicholas Taleb w debacie o zmianach geopolitycznych stwierdził, że obserwujemy początek pewnego rodzaju deglobalizacji. Obejmuje ona proces tworzenia się oddzielnych bloków współdziałania pewnej grupy państw, reprezentujących wspólne interesy, wartości i zależności – zarówno te polityczne jak i gospodarcze. Jak zatem odnajdzie się w tym branża mody?

Obecna mapa mody, to podróż ubrań po całym świecie. Od produkcji materiału i ubrań, aż do sprzedaży w sklepie – to często tysiące kilometrów. Poza geopolitycznym wymiarem jest też ten środowiskowy, jak chociażby ślad węglowy. Niezwykle istotny. Do tego dochodzi wymiar społeczny – w samej Azji w branży odzieżowej pracuje ponad 60 milionów ludzi.

Czy trwająca transformacja branży daje szansę, na to, aby te wszystkie elementy połączyć w jedno rozwiązanie z pozytywnym skutkiem we wszystkich wymiarach: ekonomicznym, ekologicznym i społecznym?

Teraz jest ten moment.

Foto: I-stock

Zaangażowany społecznie pokaz mody, którego ‘nie było’. Jak The Yes Men biorą na celownik branżę mody.

16 stycznia 17:30 – Mitte modna dzielnica Berlina. Za chwilę zacznie się pokaz mody w ramach Berlin Fashion Week. Tłum ultra-orginalnie ubranych ludzi czeka na pokaz giganta odzieży sportowej i lifestyle. Adidas ma pokazać kolekcję Reality Wear.

Zapowiedź mówi o kolekcji zaangażowanej społecznie – inspirowanej warunkami pracy w fabrykach w Bangladeszu. Ubrania na pokazie miały być noszone przez 6 miesięcy przez pracowników fabryk. Ma to pokazać ich trudne doświadczenia, ale przede wszystkim zapowiadać zmianę kierunku strategii firmy w zakresie praw człowieka i warunków pracy. Na pokazie rozdawany jest manifest firmy, podpisany przez właśnie ogłoszoną co-CEO byłą pracownicę i szefa związków jednej z fabryk z Bangladeszu. Brzmi radykalnie? Tak. Dalej jest już sam pokaz – bardzo mocny zaangażowany społecznie. Oglądamy pokaz ubrań adidasa, poprzerabianych, dość radykalnie wystylizowanych, okraszonych hasłami wspierającymi prawa pracowników. Całość ma kształt performance-u bardziej niż pokazu mody (czytaj: czołgająca się, pozująca na przepracowaną szwaczkę modelka). Ale jesteśmy w Berlinie! Zaskoczona widownia, reaguje gromkimi brawami. Jest sensacja. Jest rewolucja!

Czy napewno?


Zeszły rok nie był dobry dla giganta odzieży sportowej. Najpierw trwający miesiącami kryzys wizerunkowy z gwiazdą hip-hopu Ye (dawniej Kanye West). Współpraca została definitywnie zakończona po serii antysemickich wypowiedzi rapera, który od lat słynął z kontrowersyjnych zachowań. Jednak długo uchodziły mu na sucho. Wreszcie afera wokół strojów na mistrzostwa świata, gdzie zestawiono cenę sprzedaży dedykowanych kolekcji i stawek jakie otrzymywali pracownicy fabryk w Bangladeszu. Szokująco niskie i niesprawiedliwe? Tak. Do tego problem z wywiązaniem się z płatnościami za złożone, czy odwołane zamówienia w trakcie pandemii. To dotyczyło zresztą wielu firm.

Ze smutkiem można stwierdzić, że dla wytrawnych znawców branży odzieżowej, czy poszukiwaczy prawdy jak działa przemysł odzieżowy, to nic nowego. Niskie stawki, złe warunki pracy, praca na wielogodzinnych zmianach i przymuszanie do jej wykonywania, są problemem znanym od lat. Napiętnowanym przez organizacje takie jak Clean Clothes Campaign czy Fashion Revolution. Dla wielu znana jest historia katastrofy budowlanej w Rana Plaza w Bangladeszu. Jednak o ile standardy pracy i bezpieczeństwa pracy w ramach porozumienia ACCORD w Bangladeszu uregulowano, to płace i warunki pracy nie specjalnie są w centrum działań wielu firm. Nawet tych, co w ramach tzw. zrównoważonych strategii, ma wiele różnych punktów działania i planów. Prawa pracowników – to nie przebijaja się z równą siłą, co inne inicjatywy.

Zatem trudno się dziwić, że wydarzenie w Berlinie wywołało takie poruszenie. Wreszcie, ktoś chce realnej zmiany. Sprawy społecznie staną się w samym centrum działania firmy.

Świeżo powołany od nowego roku CEO adidas-a Bjørn Gulden, który dołączył do firmy przechodząc z Pumy, miał zapowiedzieć nowe rozdanie. Więc, tak odważny pokaz mody, mógł być takim manifestem.

Euforia trwała do czasu.

Już w ciągu dnia dochodziło w prasie do komentarzy w zakresie nowo powołanego co-CEO z Bangladeszu, że to jest nieprawdziwa informacja. Chwilę po pokazie The Guardian publikuje artykuł. https://www.theguardian.com/fashion/2023/jan/16/berlin-fashion-spoof-causes-chaos-as-adidas-denies-involvement

To nie adidas organizował słynny pokaz. To akcja społeczna / prowokacja, czy happening znanej z podobnych działań The Yes Men, wraz ze wsparciem innych organizacji, którzy podszyli się pod znaną markę. Zrobili własny pokaz, taki jaki chcieliby, aby powstał. Adidas odcina się od wydarzenia.

The Yes Men, robiło już podobne aktywistyczne działania, atakując duże korporacje i ujawniając, nagłaśniając ich nieetyczne praktyki czy manipulacje. Powstał nawet film o słynnym kolektywie – polski tytuł: Yes Meni naprawiają świat. Tym razem trafiło na adidasa. Mogło równie dobrze na każdą inna firmę z tej branży. Bo problem jest realny i powszechny. Czy naprawią świat mody?

Wieczorem czytając artykuł w The Guardian, popijając niemieckie piwo, po wypiekach jakie miałem wracając z pokazu, poczułem się, jakby ktoś wylał na mnie kubeł zimnej wody.

Ja naprawdę wierzyłem w tą deklarację. Chciałem wierzyć.

Myślałem, że o to właśnie, następuję długo wyczekiwana zmiana. Pewnie nie byłem sam w tym myśleniu, patrząc po reakcjach zaproszonych na pokaz, przedstawicieli branży, infduencerów czy dziennikarzy.

Co teraz?


The Yes Men wsadzili kij w mrowisko, w idealnym czasie i miejscu. Jak zachowa się firma, branża, środowisko? Czy to wydarzenie, trzeba przyznać przeprowadzone z dużym rozmachem i sprawnością organizacyjną, choć łamiąc wiele zasad i prawo w wielu przypadkach; coś zmieni?

Najbliższe tygodnie pokażą, czy będziemy świadkami, jednorazowej akcji, czy rachunku sumienia. Bo mimo, iż nie da się wszystkiego zmienić z dnia na dzień. To można to zainicjować.

Impossible is nothing!

Tak powiedział prowadzący pokaz, udający przedstawiciela adidasa, parafrazując słynne hasło giganta odzieży sportowej; przekonując nas, że to się wydarzy.

Już raz w to uwierzyliśmy.

Foto: Rafał Reif

Agnieszka Oleksyn-Wajda – regulacje w branży mody – co się zmieni?

Sztandarowym hasłem strategii Unii Europejskiej dla branży tekstylnej jest, to żeby „szybka moda wyszła z mody” do 2030 roku. Co do zasady, to są dwa najbliższe lata. Bardzo intensywne lata pracy, zarówno legislatora jak i branży, aby wypracować rozwiązania dla branży.

Agnieszka Oleksy-Wajda
Dyrektor Instytutu Zrównoważonego Rozwoju i Środowiska na Uczelni Łazarskiego. Radca prawny.

Agnieszka jest dyrektorem Instytutu Zrównoważonego Rozwoju i Środowiska, oraz współtwórcą i kierownikiem Akademii Biznesu i Prawa w Sektorze Mody oraz studiów podyplomowych Prawo Ochrony Środowiska na Uczelni Łazarskiego. Radcą prawnym z kilkunastoletnim doświadczeniem.

Jest też członkinią grupy roboczej Sustainable Fashion Consumption, a także inicjatywy okrągłego stołu ds. zrównoważonej mody przy UN Global Network Polska. EU Climate Pact Ambassador powołanym przez Komisję Europejską. Wiceprezeską Zarządu Związku Przedsiębiorców Przemysłu Mody Lewiatan.


Niedawno mieliśmy Black Friday i trwający festiwal zakupów. Tymczasem Unia Europejska chce walczyć z szybką, jednorazową konsumpcją mody oraz zaśmiecaniu naszej Planety odpadem tekstylnym. Aby to osiągnąć planuje wprowadzić szereg regulacji. Jesteś blisko działań Komisji Europejskiej, opowiedz o tym co ma się zmienić dla branży?

Jeśli popatrzymy na strategię dla branży odzieżowej, którą ogłosiła Komisja Europejska w pierwszym kwartale tego roku, to ja podzieliłabym ją na kilka części. Pierwsza dotyczy nas wszystkich, czyli biznesu i konsumentów oraz pracowników firm, którzy są częścią biznesu. I to jest właśnie stworzenie takich klarownych ram do działania dla firm z branży odzieżowej. Sztandarowym hasłem, które te ramy definiują, to żeby „szybka moda wyszła z mody” do 2030 roku. 
Drugą częścią jest obszar produktu i sposobu produkcji. Co to oznacza dla firm? To znaczy, że produkty tekstylne, które będzie oferowała branża modowa będą musiały się z jednej strony nadawać się do recyklingu, z drugiej strony będą musiały być trwałe. To czym jest dzisiaj tzw. fast fashion to są bardzo nietrwałe, tanie produkty, które nosimy przez chwilę i po kilku praniach pewnie wyrzucamy. Dlatego, że często nie nadają do dalszej eksploatacji. Kolejny element to, to że w przyszłości produkty odzieżowe, będą musiały być też wolne od mikro-plastiku, wolne od substancji niebezpiecznych i nadające się do recyklingu. Jednym z celów strategii jest ograniczenie zależności od surowców pierwotnych. Dzisiaj recykling w branży odzieżowej stanowi tylko 1%, to jest po prostu nic. A powinniśmy dążyć do tego, żeby z włókien odzyskiwać włókna, i wykorzystywać je przy produkcji nowych ubrań.

W rzeczywistości to jest nawet mniej niż 1% bo sprzedaż rośnie, a poziom recyklingu nie przyrasta w tym samym tempie. Brakuje technologii wykorzystywanych na masową skalę.

Technologia jest ważna, ale również sposób projektowania. Należy myśleć już na etapie projektowania o tym co stanie się z ubraniem na koniec życia.

Czyli tzw. eko-projektowanie. Czy jest jakiś kalendarz planowanych regulacji w formie aktów prawnych? 

Do strategii dołączony jest dokument, który jest wykazem 24 działań, które mają właśnie doprowadzić do transformacji branży do 2030 roku. Te działania będą prowadzone w latach 2022-24 i mają określić zasady zmian w branży, o których rozmawialiśmy. Dla przykładu podam, że rozporządzenie w sprawie eko-projektowania ma być wypracowane do roku 2024 roku. Inne rozporządzenia dotyczące zrównoważonej konsumpcji i wzmocnienie pozycji konsumenta to są lata 2020-2024. Działania dotyczące wyzwań związanych z odpadami to okres 2022-2023. Kryteria produkcji odzieży w obiegu zamkniętym to też 2022-2023.

Więc co do zasady, to są dwa najbliższe lata. Bardzo intensywne lata pracy, zarówno legislatora jak i branży, stron tych zmian. Legislator, czyli Komisja Europejska wspomina o czymś takim jak “ścieżka przejścia”. To jest inicjatywa, która ma aktywizować różnego rodzaju współpracę między biznesem modowym, a ekspertami, aby zebrać uwagi, komentarze, w zakresie tego co zostało opublikowane. Pamiętajmy, że zostały opublikowane propozycje regulacyjne. Natomiast teraz musimy osadzić to w rzeczywistości i specyfiki konkretnych państw członkowskich Unii Europejskiej.

Mówimy o bardzo krótkim czasie na wypracowanie zmian. To są tylko 2 najbliższe lata. Na ile wg Ciebie większość firm jest w pełni świadoma tego co nadchodzi?

To jest bardzo dobre pytanie. Bardzo mnie cieszy wspólne działanie na lokalnym rynku, takie które np. realizujemy w ramach Zrównoważonego Stołu dla branży mody przy UN Global Compact Network Polska. Gdzie mamy kilkudziesięciu uczestników, od dużych do mniejszych marek modowych oraz przedstawicieli startupów, prawników czy aktywistów. Warto też zaglądać do dostępnych wytycznych, czy publikacji na temat planowanych zmian, chociażby raport, który przygotowaliśmy wspólnie w ramach naszych prac w ramach okrągłego stołu – link

Wybierając się na zakupy w Black Friday, trudno jest zobaczyć zmiany, o których mówisz. Mamy co prawda u kilku firm różnego rodzaje linie odzieżowe nazywane Eco, ale też nie zawsze wiadomo, co ona de facto oznacza dla konsumentów, dla środowiska?

Rola konsumenta to jest bardzo ważna część strategii Komisji Europejskiej. Wzmocnienie ich pozycji i nadanie im narzędzi. Z jednej strony chodzi tutaj o wyeliminowanie tzw. greenwasingu. Z drugiej strony chodzi o to, co powiedziałeś, przedstawienie im rzetelnych informacji na tego to kupuje. Tu jest rola paszportu produktu, który będzie służył właśnie temu, żebyśmy wiedzieli co kupujemy, co możemy dalej zrobić z ubraniem na końcu jego życia. Dzięki temu, że będziemy wiedzieli na przykład, czy nadaje się do recyklingu lub do naprawy oraz z czego zostało zrobione. Dzięki tej informacji będziemy mogli podejmować lepsze decyzję zakupowe. Dzisiaj część marek podaje własne definicje, ale w związku z brakiem standardu; ile marek tyle definicji. Co często prowadzi to tej eko-ściemy.

Pytanie czy konsumenci docenią te dodatkowe informacje? Wracając do firm, które z tych nadchodzących zmian będzie największym wyzwaniem dla marek modowych?

Myślę, że recykling. Dzisiaj tworząc ubranie nie myślimy jeszcze w ten sposób tzw. eko-projektowy. To jest taki element, który będzie wymagał największych środków, badań i specjalistów, których jeszcze wcale nie ma na rynku. Ale też zmiany sposobu myślenia na tym etapie początkowym oraz zamknięcie obiegu i myślę, że to jest najtrudniejsze. Dlatego dzisiaj generujemy całą masę odpadów.

Dzisiaj wiele marek deklaruje już, że tzw. eko-kolekcje, czyli uszyte z lepszych materiałów stanowią 20-40% kolekcji, oczywiście każdy ma inną definicję co się za ty kryje. 1% w przypadku recyklingu stanowi przepaść w takim porównaniu.

Tak, myślę, że strategie biznesowe marek, będę musiały być przeanalizowany raz jeszcze. Zresztą Komisja Europejska, wyraźnie mówi w strategii też o nowych modelach biznesowych. Wyraźnie mówi, że może w takim razie rozwiązań szukajmy nie w nowych produktach, ale w usługach. Nie wyobrażam sobie w stu procentach odejścia od nowych produktów tekstylnych. Natomiast wyobrażam sobie, że jakąś część oferty firmy odzieżowe będą musiały przesunąć w stronę usług z drugiego obiegu, czy napraw i czy innych nowych kreatywnych pomysłów. Oczywiście też w sposób komercyjny, ale z ubraniami, które już są.

Jak firmy powinny przygotować się na te zmiany?

Przede wszystkim zrobić sobie taki „rachunek sumienia”. Przeanalizować całe swoje łańcuchy dostaw. To z kim współpracują, kto jest podwykonawcą, jakie dane możemy zebrać z tego jak produkujemy. Za chwilę też kolejne firmy będą musiały przygotowywać raporty zrównoważonego rozwoju. Te firmy będą musiały mieć pełne informacje i pełne dane co do szczegółów swojej działalności w tym zakresie. (W 2024 r. raport niefinansowy za 2023 r. będą musiały już złożyć firmy, które zatrudniają powyżej 250 osób (zmiana z 500) oraz spełniają jeden z dwóch warunków finansowych: 20 mln euro sumy bilansowej lub 40 mln euro przychodów ze sprzedaży netto).

Warto śledzić szczegóły i kalendarz planowanych zmian i wytyczne na stronie Komisji Europejskiej. Zachęcam też do sprawdzania publikacji i opracowań, jak chociażby Raport „Zrównoważony rynek modowy” przygotowany w ramach prac Okrągłego Stołu przy UN Global Compact Polska, który stanowi zbiór podpowiedzi, czy wręcz taki drogowskaz dla firm. Pomocne też jest bycie członkiem takich grup roboczych, aby wymieniać się wiedzą i doświadczeniami.

Jeśli chodzi o regulacje, czego możemy oczekiwać w pierwszej kolejności?

Wydaje mi się, że najłatwiejszy do wyeliminowania będzie greenwashing na poziomie deklaracji. Czyli będzie można w miarę klarowny sposób pokazać, czy coś jest „zielone” i przyjazne środowisku, czy coś jest niskoemisyjne. Spodziewam się, że to będzie taki pierwszy krok i zmiana, którą będziemy mogli odnotować. Liczę też na idące za tym zmiany zachowań konsumenckich.

Na co bardzo liczymy. Od regulacji jednak nie uciekniemy, możemy się na nie mądrze przygotować.

Może za rok spotkamy się już na Green Friday.  

Foto: Agnieszka Oleksyn-Wajda

Ewa Janczukowicz-Cichosz – jak wygląda zrównoważona moda w LPP – nowe materiały, recykling, zielona energia, partnerstwa.

Ubrania Eco-aware stanowią dzisiaj 26% kolekcji naszych marek. Produkty te są wykonane z bardziej przyjaznych środowisku materiałów, co powoduje, że ich koszt jest wyższy. Aby oferować je w atrakcyjnej cenie dla klientów robimy to kosztem naszej marży.

Regulacje ustawią rynek. Wówczas wszyscy będą musieli dostarczać ubrania w takim samym standardzie i podlegać takiem samej ocenie.

Jeśli chodzi o drugi obieg to stawiamy na rozwój recyklingu w technologiach textile-to-textile.

Ewa Janczukowicz-Cichosz – Sustainability Expert w LPP

Ewa Janczukowicz-Cichosz odpowiedzialna w LPP za analizę rynku i poszukiwanie szans na rozwój związany ze zmieniającym się otoczeniem biznesowym wynikającym ze zmian klimatu oraz doradztwo w zakresie mitygacji ryzyk klimatycznych. Ściśle współpracuje z dyrektorem ds. ESG w zakresie wdrażania rozwiązań z tego obszaru, jak również komunikowania efektów realizacji strategii zrównoważonego rozwoju LPP „For People For Our Planet”.

Posiada szeroką wiedzę z obszaru ekonomii cyrkularnej oraz zrównoważonego rozwoju zdobytą m.in. w trakcie programu From Linear to Circular, organizowanego przez Fundację Ellen MacArthur oraz Circular Econony realizowanego na Politechnice w Delft (Holandia).
Wieloletni członek Rady Programowej Festiwalu Gdynia Design Days oraz zastępca dyrektora Pomorskiego Parku Naukowo-Technologicznego w Gdyni, gdzie pełniła rolę m.in. propagatorki wykorzystania designu w biznesie, rozwiązań zrównoważonych oraz inkluzywnych ze szczególnym uwzględnieniem gospodarki obiegu zamkniętego. 


Zrównoważony rozwój to dzisiaj w branży mody gorący temat, często też kontrowersyjny. Cześć obserwatorów rynku mody uważa, że zmiany idą zbyt wolno. Wg Ciebie, gdzie dzisiaj się znajdujemy?

Na pewno nikogo nie trzeba już dzisiaj przekonywać, że należy tą transformację przeprowadzić. W LPP realizujemy naszą strategię zrównoważonego rozwoju od 2017 roku i tak naprawdę tylko przyśpieszamy nasze działania. Jeżeli miałabym powiedzieć, gdzie obecnie znajduje się branża to odniosłabym to do jednego z najważniejszych obecnie wskaźników, czyli ograniczenia emisji CO2. Dlaczego akurat ten miernik? Pokazuje on gdzie w całym łańcuchu wartości naszej branży mamy tzw. hot spoty – są to obszary poza bezpośrednią działalnością firmy. W przypadku marek modowych znajdują się one w zakresie 3, czyli na etapie pozyskiwania materiałów i produkcji odzieży. To tutaj wywieramy największy wpływ na środowisko. Są to elementy, które my już adresujemy, a cała branża będzie adresować jeszcze bardziej intensywnie.
W tym zakresie istnieją rzeczy, które możemy zrobić już teraz, ale też istnieje bardzo dużo rzeczy, na które jeszcze nie ma konkretnego rozwiązania. Skąd to się bierze? Większa część branży modowej działa w ten sposób, że nie posiada swoich fabryk. Zleca produkcję u zewnętrznych dostawców, a każdy z nich przeważnie pracuje dla kilku marek modowych. Zmiana sposobu produkcji na bardziej zieloną, wymaga porozumienia z innymi firmami, które również współpracują z tym konkretnym dostawcą. Takie partnerstwa zaczynają powstawać, widać to chociażby po ostatnim szczycie klimatycznym w Egipcie COP27, który niedawno się zakończył.

Wracając do LPP. Jakie są główne filary waszej strategi zrównoważonego rozwoju, co chcecie osiągnąć?

Nasza strategia ma cztery filary. Pierwszy to produkt i produkcja. Tutaj określamy z jakich materiałów i w jaki sposób produkujemy nasze rzeczy. Kolejny obszar to opakowania, trzeci to bezpieczeństwo chemiczne. Czwarty filar to szeroki obszar, a dotyczący z działalności naszych biur i sklepów oraz centrów dystrybucyjnych, oraz sposobu wykorzystania w nich energii. 

Opowiedz o najważniejszych założeniach każdego z nich.

Pierwszy filar najbardziej kojarzony z nami, bo jak myślimy o branży modowej to widzimy ubrania. W naszej strategi mówimy tutaj o tym, że korzystamy z materiałów, które są bardziej przyjazne środowisku. W tym momencie już 26% kolekcji wszystkich naszych marek to kolekcja Eco Aware. Jeśli wchodzisz do któregoś z naszych sklepów to tak naprawdę możesz powiedzieć, że 26% tych rzeczy to są właśnie rzeczy wykonane w sposób bardziej zrównoważony. Mam tu na myśli z takich materiałów jak organiczna bawełna, która ma mniejszy ślad węglowy, przy jej produkcji wykorzystuje się mniej wody oraz pochodzi z certyfikowanych upraw. Innym przykładem jest poliester z recyklingu, wykonany np. z butelek PET oraz plastiku wyłowionego z oceanów lub resztek poprodukcyjnych. 

Dzisiaj jeszcze taki materiał nie powstaje ze zużytych ubrań?

Nie. Często wiele osób oburza się że obecnie jeszcze nie są to zużyte ubrania, ale wiemy, że to jest przejściowy proces. Chcemy docelowo pozyskiwać taki materiał z zużytych i przetworzonych ubrań.

Inny przykład materiałów w kolekcji Eco Aware to np. Materiały wykonane z pulpy drzewnej jak wiskoza ecovero czy tencel. Ostatni element tego filaru to sposób produkcji. Obecnie 30% naszych dostawców z południowej Azji korzysta z energii odnawialnej i posiada zamknięty obieg wody lub korzysta z deszczówki w procesach produkcyjnych.

Kolejny filar to bezpieczeństwo chemiczne. Jesteśmy ‘przyjacielem’ organizacji ZDHC, która działa na rzecz poprawy chemii wykorzystywanej w produkcji oraz jakości wód poprodukcyjnych. Do 2025 roku chcemy, aby wszyscy nasi dostawcy byli objęci tą inicjatywą.

Trzecim filarem są opakowania. Branża odzieżowa wykorzystuje bardzo dużo wszelkiego rodzaju opakowań. W ramach naszych działań postawiliśmy na pozbywanie się plastiku. W zeszłym roku około 500 ton jednorazowego plastiku zostało wyeliminowane w naszych dostawach. Kolejną inicjatywą jest lepsze wykorzystanie i standaryzacja kartonów. W zeszłym roku ponowne wykorzystanie kartonów wzrosło z 10% do 50%.

Na końcu mamy wykorzystanie energii w naszych biurach, salonach i centrach dystrybucji. Od przyszłego roku wszystkie nasze biura i część sklepów będzie zasilana zieloną energią pochodzącą z farm wiatrakowych. Dodatkowo centrum dystrybucyjne w Brześciu Kujawskim jest pokryte panelami fotowoltaicznymi. Również wprowadziliśmy optymalizację zużycia energii w naszych salonach dzięki systemu telemetrii.

Prowadzicie też edukację konsumentów w zakresie użytkowania i dbania o ubrania. Skąd pomysł na te działania?

Użytkowanie ubrań to ważny obszar wpływu na środowisko, odpowiadający za 20% emisji w całym cyklu życia ubrań. Badanie jakie przeprowadziliśmy na początku tego roku wskazało, że Polacy często wycinają metki i przez to piorą “na oko”, nie zawsze dobrze dobierając ilość środków piorących.
Inna ciekawa statystyka dotyczy pytania o nasze działania proekologiczne. Najsłabiej wypadło dbanie o rzeczy, które już posiadam – tylko 4% respondentów wskazało to jako działanie proekologiczne. Ta odpowiedź była daleko w tyle za segregacją śmieci, czy oszczędzaniem wody i energii. 

Jeśli jesteśmy przy użytkowaniu ubrań, chciałem zapytać o Wasze stanowisko do drugiego obiegu ubrań. Zbieracie niepotrzebne ubrania, jak ostatnio wspólnie z Ubrania do Oddania, ale co sądzicie o sprzedaży używanych ubrań, czy może modelach wypożyczania?

Ekonomia cyrkularna jest przyszłością branży mody. Wiemy, że second-handy stają się bardzo popularne, natomiast my widzimy nasza rolę w innym miejscu. Tam gdzie nakłady finansowe w tym momencie są bardzo potrzebne. Jest to recykling zużytych ubrań. Wynika to z tego, że każdy produkt w końcu zostanie zużyty i obecnie mamy bardzo dużo takich niepotrzebnych produktów. Chcemy pomóc w ich ponownych wykorzystaniu, odzyskaniu surowców z użyciem technologii textile-to-textile, która pozwala na przetwarzanie zużytych ubrań na nowe.

Patrząc na zmiany, które Unia Europejska ogłosiła w swojej strategii wiemy że m.in ekonomia cyrkularna ma być przyszłością mody. Innym obszarem jest zapobieganie tzw. szybkiej modzie, czyli bezrefleksyjnym zakupom. Jak oceniacie wpływ tych zmian na branżę, na LPP?

O tej pierwszej części już trochę mówiliśmy, o zamkniętym obiegu i zwiększeniu roli recyklingu.
Ta strategia jest niesamowicie ważna. Co prawda nadal czekamy na szczegółowe wytyczne. Wiemy, że wraz z konkretnymi regulacjami pojawią się innowacyjne rozwiązania, nowe firmy czy startupy oraz dodatkowe fundusze. Wówczas te zmiany przyśpieszą.

Jest też w tej strategii, takie odwołanie się do konkretnego segmentu rynku – fast fashion. Choć wiemy, że każda produkcja ubrań, każdy segment mody ma swój wpływ na środowisko. Unii chodzi przede wszystkim o wyeliminowanie rzeczy tanich, słabej jakości, które często później zalegają na wysypiskach śmieci, czy gdzieś na pustynii.
Jeśli faktycznie za kilka lat tak ma wyglądać moda to wszyscy będą musieli funkcjonować w ten sposób. Czy będąc liderem rynku postrzegacie to jako zagrożenie, a może jednak szansę?

Ja to widzę jako taki trójkąt, na który składa się legislacja, czyli to co proponuje Unia Europejska. Drugi obszar to działalność firm, które funkcjonują w konkurencyjnym środowisku, więc firmy na tym samym rynku mają te same zasady. A trzeci wymiar są to klienci, którzy są również wymagający w stosunku do firm, które oferują im dany produkt. Te trzy rzeczy muszą się ze sobą zazębić. 

Jeśli chodzi o naszą firmę, nie czekaliśmy na te nowe wytyczne. Zaczęliśmy wcześniej wprowadzać pewne zmiany. Oczywiście można je różnie oceniać, jedni stwierdzą, że zostało dużo zrobione, inni, że niewystarczająco. Dla nas jest ważne, aby w tej zmianie znalazł się klient, który z jednej strony jest jej inicjatorem, a z drugiej strony za nią podąża.

Unia Europejska wskazała w strategii, że będziemy naprawiać odzież. W tym momencie klienci przyzwyczaili się do tego, że jak coś zepsuje się to zwraca się takie rzeczy, a nie naprawia. Niedługo dostaną naprawiony produkt zamiast zwrotu pieniędzy i to jest też coś do czego będą musieli się przyzwyczaić. Czyli bardziej świadoma rola konsumenta.

Naprawianie to kolejny obszar, ważny w tej transformacji. Ale żeby dało się naprawiać musi być taka możliwość. To oznacza większą trwałość ubrań. Jak to osiągnąć?

Jak wspomniałam na początku, mamy linię Eco Aware, wykonaną w sposób bardziej przyjazny dla środowiska, z użyciem droższych materiałów. Oferujemy ją naszym klientom, w takiej samej cenie jak pozostałe kolekcje, zatem przy niższej marży. Jeżeli byśmy chcieli to realizować dla całej kolekcji, musiałaby być trochę droższe.
Zobaczymy też jaką rolę będą miały wzrosty cen surowców, zwłaszcza tych lepszych. Jest to moment kiedy musimy odpowiedzieć sobie na pytanie jak długo możemy obniżać marżę, żeby oferować cenę do której klient się przyzwyczaił.

Myślę, że celem Unii nie jest wprowadzenie nowych regulacji tak, aby zrujnować tą branżę. Chodzi o zwiększenie konkurencyjności i wprowadzenie modelu, który będzie opłacalny, ale też znacznie mniej inwazyjny dla środowiska.
Może to oznaczać, że tylko lepsze jakościowo produkty będą mogły być sprzedawane na obszarze Unii?

Regulacje ustawią rynek. Wszyscy będą musieli produkować ubrania o takich samych parametrach, pochodzących z recyklingu, nadawać się do naprawy i być lepszej jakości. To może oznaczać, że ceny pójdą w górę, aby to spełnić – tego jeszcze dzisiaj nie wiem.
Z drugiej strony być może też lepsze jakościowo bardziej zrównoważone materiały staną się bardziej dostępne, a przez wzrost ich produkcji i masowe zastosowanie koszt zakupu będzie niższy. Może tak się stanie. Jest też kwestia zwiększenia recyklingu i odzyskiwaniu surowców z tego co już mamy.

Co może przyspieszyć tą transformację?

Zmiany legislacyjne powinny pociągnąć za sobą rozwój technologii np. recykling wraz z dedykowanymi programami inwestycyjnymi i finansowaniem dla firm. Druga rzecz to większa rola partnerstw pomiędzy firmami, aby poprawiać sposób produkcji, która w mniejszy sposób wpływa na środowisko.

Dla mnie ważne jest też ograniczanie takiej jednorazowej konsumpcji – takich – disposable clothes.

Długie używanie jest najlepszym używaniem.

Podoba mi się to podsumowanie.

foto: LPP

Ekologiczne buty – bieg do cyrkularności

Ruszył wyścig po najbardziej ekologiczne buty. Wiele marek wprowadza coraz bardziej innowacyjne modele, które łączy jeden wspólny cel – ograniczenie wpływu na środowisko.

W ciągu ostatnich miesięcy widzieliśmy wiele innowacji w branży obuwniczej, które przed wszystkim pokazują to czym może być zrównoważone projektowanie i idea obiegu zamkniętego. Nowe, bardziej ekologicznie wykonane buty charakteryzuje m.in: dużo niższy ślad węglowy, 100% recyklingu, czy zastosowanie tkanin pochodzenia roślinnego. Te zmiany mają umożliwić, niższe zużycie surowców i wreszcie ponowne wykorzystane zużytych butów do tworzenia nowych. Niemożliwe?

Wcześniej pojawiły się już rozwiązania m.in od Nike. Nike Grind to innowacyjny materiał tworzony z surowców otrzymanych z recyklingu butów sportowych i odpadów produkcyjnych. Czy efekt współpracy Adidas i marki Allbirds buty FUTURECRAFT o emisji 2.94 kg CO2. (więcej pisałem tutaj https://coztamoda.pl/2022/06/09/copenhagen-fashion-summit-cz-2-8-years-to-go/). Francuska marka Veja znana z wykorzystania wegańskich barwników, rozwoju zastosowania wegańskiej skóry, czy usług naprawy i czyszczenia obuwia dostępnych dla klientów w swoich sklepach, podbija Europę pokazując kierunek rozwoju dla branży.
Teraz kolejne marki dołączyły do wyścigu i pokazują, że idea obiegu zamkniętego staje się możliwa. Są to: Asics, On, Timberland i Christophe Reaburn. Czy to już trwały trend? Ale po koleji.

Asics

Asics – GEL-LYTE III CM 1.95

Japoński producent, który od lat słynie m.in. z butów do biegania. Niedawno pokazał swój najnowszy model GEL-LYTE III CM 1.95. Nowe trampki emitują 1,95 kilograma CO2 w trakcie swojego cyklu życia, od produkcji przez użytkowanie, aż do utylizacji. Udało się to w szczególności dzięki produkcji wkładek i amortyzacji z materiałów pochodzenia roślinnego. Warto zauważyć, że ten wynik to połowa emisji jaką do tej pory osiągały obecne na rynku tzw. ekologiczne buty. Jest to kilkukrotnie mniej niż tradycyjne buty sportowe, jednak taka innowacja nie dzieje się z dnia na dzień. Asics przypisuje swój sukces w redukcji emisji dwutlenku węgla wspólnym badaniom z Massachusetts Institute of Technology, które prowadzą już od 2010 roku.

Timberland & Christopher Raeburn

Timberland & Christopher Raeburn – TimberLoop

Christopher Raeburn to postać w świecie mody zrównoważonej świetnie znana. Od lat w swojej własnej marce Raeburn, wdraża rozwiązania wspierające upcykling, recykling i świadome podejście do zakupów. Christopher od 2018 roku jest związany z marką Timberland. Jej właścicielem jest konglomerat modowy VF Corporation, obejmujący m.in. takie marki jak Vans, The North Face czy Supreme. Najpierw był dyrektorem kreatywnym marki Timberland, a następnie został odpowiedzialnym za rozwój zrównoważonych kolekcji. Zwieńczeniem jego działań, są chociażby najnowsze buty. Model Timberloop EK Utilityboot można na koniec użytkowania zdekomponować, a poszczególny elementy poddać recyklingowi. Materiały użyte do jego produkcji, takie jak np. wewnętrzny but powstały w 100% z materiałów z recyklingu.

On – Cyclon

On running – Cyclon

Szwajcarska marka butów do biegania On poszła krok dalej. Marka znana też z tego, że jej inwestorem i twarzą jest, od niedawna emerytowany :), gwiazda tenisa Roger Federer. A także z tego, że jej buty powstają przy wykorzystaniu wielu nowoczesnych rozwiązań. Jednym z nich jest oryginalnie wykonana podeszwą zapewniają komfort podczas biegania. Najciekawsze są jednak rozwiązania, wspierające ograniczanie wpływ na środowisko, takie jak chemicznie pozyskane emisje przemysłowe, czy odpady plastikowe używane do tworzenia elementów buta (!!). Kolejnym krokiem w rozwoju cyrkularności, jest produkt, który w 100% daje się przetwarzać. Poza recyklingiem, firma uznała, że trzeba pomóc biegaczom ze zużytymi butami. Wyczynowi sportowcy często zużywają kilka par butów w ciągu roku, jak sprawić, żeby nie trafiły na wysypiska?

Nowy projekt marki to model subskrypcji butów do biegania. W ramach projekty Cyclon klient co 6 miesięcy może odesłać zużyte buty i otrzymać nowe, a stare zostaną poddane przez firmę recyklingowi. Planowany koszt abonamentu to 30 EUR / miesięcznie, dużo? Być może, ale On running jest marką premium, gdzie ceny butów wahają się pomiędzy 130-180 EUR. W sporej części przeznaczonych dla osób intensywnie biegających. Czas pokaże jak ten program się rozwinie. Planowany start jeszcze w tym roku.

Dlaczego to jest tak ważne:
Butów kupujemy coraz więcej. Na świecie sprzedawanych jest rocznie ponad 20 mld par, a branża obuwnicza odpowiada za 1,4% całkowitej emisji CO2 (Quantis). Produkcja butów to złożony proces. But może składać się nawet z 30 różnych składników, bardzo różnych, co uniemożliwia ich recykling (w całej branży mody recykling stanowi mniej niż 1%). Do tego udział zrównoważonych materiałów jest ciągle niski (najnowszy raport Textile Exchange nie pozostawia złudzeń). Wiele butów nadal zawiera niebezpieczne składniki chemiczne, nad czym pracują liderzy branży przy wsparciu takich organizacje jak ZDHC.


Zmiana w podejściu do projektowania i produkcji jest kluczowa i krytyczna w transformacji branży. Firmy powinny rozwijać te innowacje na szerszą skalę. A co na to powiedzą klienci? To co jest wspólne dla tych butów, to że są też niezwykle funkcjonalne. Poza odpowiedzialnym podejściem do projektowania, postawiono w nich na sportowe właściwości oraz niewątpliwie samą estetykę. Te buty zdecydowanie mogą się podobać. Zrównoważona moda powinna przede wszystkim być modą. Ekologiczne produkty powinny atrakcyjne. Podobnie w przypadku uprawiania sportu, sportowe ubrania i buty powinny przede wszystkim wspierać sportowców, dając im komfort i lepsze wyniki. Pozostaje jeszcze cena. Często jest zbliżona do tego ile płacić się za innowacyjny produkt.

Wszyscy jesteśmy sportowcami, jak mówi misja jednej z marek sportowych i wszyscy możemy wybierać sprzęt do jego uprawiania znacznie bardziej świadomie.

Foto: On-running, Hypebeat, Asics