prof. Bolesław Rok- ekologia i biznes – czy to się da pogodzić?

Dla wielu prezesów koniec miesiąca jest ważniejszy niż koniec świata, słyszę od moich studentów (..) Najłatwiej przyjmować jest cele klimatyczne na 2050 rok bo wtedy, ktoś inny będzie w zarządzie i martwił się ich realizacją.

Nie jesteśmy w stanie sobie wyobrazić zakresu koniecznej transformacji (..).
Biznes funkcjonuje w określonym systemie, aby go zmienić i przekonać do wdrażania nowych modeli wymagane są odpowiednie regulacje, które nie powinny zabić branżę; do tego świadomość liderów, konsumentów, technologie – cały ekosystem. A regulacje nie pojawią się jeśli nie będzie presji społecznej.

Prof. Bolesław Rok – Akademia Leona Koźmińskiego
Prof. Bolesław Rok

Prof. ALK dr hab. Bolesław Rok. Jest profesorem zarządzania (sustainability management) w Akademii Leona Koźmińskiego. Kieruje Centrum Badań Przedsiębiorczości Pozytywnego Wpływu w Katedrze Przedsiębiorczości i Etyki w Biznesie oraz studiami podyplomowymi „CSR. Cele Zrównoważonego Rozwoju w strategii firmy”.
Od ponad 30 lat związany z biznesem jako doradca, mentor, rzecznik etyki i promotor społecznej odpowiedzialności biznesu, a także przedsiębiorca i inwestor. Współautor corocznego Rankingu Odpowiedzialnych Firm i Startupów Pozytywnego Wpływu, współzałożyciel Forum Odpowiedzialnego Biznesu, współtwórca programu Climate Leadership powered by UN Environment. Juror w konkursach branżowych, m.in. Verba Veritatis, Dobroczyńca Roku, Responsible Business Awards, Stena Circular Economy Award. Autor lub współautor szeregu książek, uczestnik wielu polskich i międzynarodowych projektów z zakresu neutralności klimatycznej biznesu, gospodarki obiegu zamkniętego, przygotowywania i wdrażania programów etyki, zrównoważonego rozwoju i ESG. Jest członkiem The Academy of Business in Society Board of Directors w Brukseli, prowadzi cykliczne zajęcia dotyczące startupów pozytywnego wpływu w Audencia Business School w Nantes. 


Szykując się do rozmowy z panem, przypomniał mi się pański felieton w Wysokich Obcasach. Było tam zdanie, które mocno utkwiło mi w głowie – “Dla wielu prezesów koniec miesiąca jest ważniejszy niż koniec świata”. Czy faktycznie jest tak źle i czy jest szansa, aby zobaczyć bardziej ludzką, odpowiedzialną stronę biznesu?

To jest bardzo trudne pytanie, ale z pewnością ciekawy temat. Od razu może powiem, że to ktoś mnie cytował. Tym zdaniem posługuję się już od jakiegoś czasu. To wyszło trochę w dyskusjach ze studentami kierunku zrównoważonego rozwoju na Akademii Leona Koźmińskiego. Myślę, że jest to pewna prawda dosyć oczywista. Bo trudno się z tym nie zgodzić kiedy mamy do czynienia z dużymi spółkami giełdowymi czy korporacjami. To jest naturalne, że presja bieżących wyników jest tak duża, że nie uwzględnia się perspektywy wieloletniej. Mówi się, że najłatwiej jest przejmować cele klimatyczne na 2050 rok, bo wtedy już mogę być pewien, że ktoś inny będzie w zarządzie i martwić się ich realizacją. Nie jesteśmy sobie w stanie wyobrazić zakresu koniecznej transformacji, która jest wymagana od biznesu.
Jeżeli spojrzymy teraz na branżę modową i widzimy jak ona funkcjonuje. Teraz zatrzymanie tego obecnego modelu biznesowego w taki sposób, żeby jednak nie robić tylu kolekcji. Skoncentrować się na sprzedaży tego co już mamy w szafach. Co prawda na tym też można zarobić, ale to nie są takie pieniądze jakie zarabia się na sprzedaży nowych ubrań. Dzisiaj coraz więcej osób stać na częste zakupy nowych produktów. W ostatnich latach żyje nam się dużo lepiej, niż kiedyś.
Teraz jeśli popatrzymy na różne nowe modele, które zakładają, aby ograniczać konsumpcję. Pojawia się pytanie, czy jesteśmy w stanie przekonać firmy, przekonać konsumentów, że powinniśmy ograniczać konsumpcję budując inny model biznesowy. Model ten dalej pozwala wypracowywać przychody i zysk, ale przy zmniejszających się poziomach sprzedaży. Żaden biznes tego nie kupi. 

Przez wiele lat firmy handlowe funkcjonowały w oparciu bardzo prosty w gruncie rzeczy model. Produkować jak najtaniej i sprzedać w jak najlepszej cenie oraz wypracować jak największy zysk dla właścicieli i akcjonariuszy. Teraz okazuje, że aby sprostać wymaganiom zrównoważonego rozwoju i społecznej odpowiedzialności biznesu trzeba ten model gruntownie zmienić. W szczególności przeanalizować cały łańcuch wartości.

To właśnie dlaczego ta zmiana jest taka trudna. Jest tak wiele elementów, które musielibyśmy zmienić. Jesteśmy uwikłani, można powiedzieć w pewnej pułapce, biznes jest taki jaki jest, jak to się mówi business as usual. Funkcjonuje w pułapce pewnego systemu zbudowanego przez wiele lat i nie da się tak łatwo zmienić go. Tak mogą myśleć jacyś naiwni, którzy przychodzą z zewnątrz do tego biznesu. Zakładają, że firma będzie z dnia na dzień działać całkiem inaczej. Jeśli pojawiłby się w firmie taki prezes wizjoner aktywista, nie trzymający się realiów biznesowych, to taka firma nie przetrwa.

Ja wierzę, że jednak da się ten system zmienić. Porozmawiajmy zatem o tym co jest możliwe, chociażby w obszarze wytwórczym. W branży odzieżowej zmiana materiałów na bardziej zrównoważone, to powinno być dla firm częścią naturalnej ewolucji procesu czy technologii. Wówczas ekologia i ekonomia idą w parze. Trudniej może być w nowych obszarach np. zbierania niepotrzebnych ubrań oraz ich recykling. To nie było do tej pory w modelu mody i to na pewno wymaga zupełnie nowych nakładów.

Myślę, że właśnie to jest kwestia tych nakładów inwestycyjnych, bo jeżeli jesteśmy zobowiązani do tego, żeby zainteresować się tym co się dzieje w fazie post-użytkowej, poprzez regulacje prawne to branża uwzględnia to w kosztach. Jeśli nie ma tego wymogu to branża tego nie uwzględnia. Jeżeli mamy zrobić coś co nie jest wymagane i generuje koszty, to każdy zarząd to odrzuci.

A co jeśli potraktujemy to jako przewagę konkurencyjną, coś co różnicuje firmę na rynku? 

Tak tylko, że ta wartość kosztuje i pytanie czy klient to doceni? Ale są inne możliwości. Firmy dzisiaj mają sporo obszarów, które generują marnotrawstwo surowców. Nie mówię tu o zasobach ludzkich i ich efektywności. Dlatego gdybyśmy rzeczywiście myśleli bardziej racjonalnie w biznesie to gospodarka cyrkularna byłyby naturalnym elementem biznesu. Jeśli w Polsce rozmawia się z przedsiębiorcami o gospodarce cyrkularnej, czy obiegu zamkniętym, to często używa się tych trudnych słów. Zamiast tego lepiej mówić o unikaniu marnotrawstwa i unikaniu niepotrzebnych kosztów. Wtedy łatwiej jest znaleźć zainteresowanie dla takich działań.
Jeśli mówimy o przykładach zbierania zużytych, niepotrzebnych rzeczy. Mamy tu przykład Ikei, która odbierała używane meble od klientów. Dopracowanie tego modelu zajęło im kilka lat i nadal dotyczy on tylko części produktów z ich oferty. Konieczne było sprawdzenie tego, czy klient to doceni, czy produkt używany tańszy będzie atrakcyjny dla klientów oszczędnych, czy bardziej dla tych ekologicznych. Wreszcie czy to opłaca się firmie, jakie są koszty, a jakie perspektywy rozwoju? Taka zmiana modelu biznesowego jest bardzo trudna. Dlatego często w korporacjach boimy się robić nowe rzeczy. Generalnie jako ludzie boimy się zmian. Zanim cokolwiek nowego wprowadzimy w firmie to zastanawiamy się czy na pewno musimy to zrobić. Czy inni tak zrobili? Czy nam się to opłaci? Mamy setki pytań.

Czyli mówimy o tym jak łączyć efekt ekonomiczny, z ekologicznym. Obecna sytuacja geopolityczna napędza wzrost ceny materiałów, szoki podażowe, ograniczenia dostępności wybranych surowców. To powinno spowodować zmianę myślenia.

To się dawniej w Polsce nazywało się gospodarnością – jeżeli ktoś jest dobrym gospodarzem to stara nie marnotrawić zasobów. Powinno być łatwo dotrzeć z tym podejściem do firm, ale niestety nie docieramy.

Takim ‘złotym gralem’ branży odzieżowej jest, to aby produkować nowe ubrania ze zużytych, czy niepotrzebnych ubrań, odpadów tekstylnych. Taki pełen obieg zamknięty. Dzisiaj jednak łatwiej jest robić tzw. downcycling czyli przetwarzanie ubrań np. na maty wygłuszające, wypełniacze czy nawet meble ogrodowe. Natomiast recykling jest ciągle na bardzo niskim poziomie.

Ale tu mówimy o innowacjach, które zawsze są super. Jednak jakby udało się nawet na większą skalę robić downcycling, to mielibyśmy już duże korzyści. Bo zyskalibyśmy dużo lepsze wykorzystanie odpadów i ograniczenie wykorzystania nowych zasobów. A ciągle się tak nie dzieje. Warto byłoby określić liczbę produktów, które mogą być produkowane, nie tracąc swojej jakości, z surowców z odzysku. Np. jeden ze startupów, w który jestem zaangażowany robi donice z odpadów dla sieci handlowej.

To świetny pomysł. Dla mody recykling jest tą preferowaną opcją, bo daje lepsze wykorzystanie surowców przy produkcji nowych ubrań.

To są strategie uzupełniające się. Downcycling może być też rozwiązaniem przejściowym. Dzisiaj jednak często tego typu rozwiązania stanowią tylko ułamek całości, jest to jedna linia czy grupa produktów, a reszta wytwarzana jest w tradycyjny sposób. Inną sprawą jest to, że firmy przy niewielkim zakresie zmian już często przypisują sobie etykietę ekologiczną. Komunikuje to, że jako firma jesteśmy przyjaźni klimatowi.

Po ordery chętnie wypinamy piersi. Gospodarność w połączeniu z innowacyjności i taką otwartością myślenia pozwala nam wygenerować już pozytywną zmianę nie ryzykując gwałtownej transformacji.

To jest też to co mówię studentom. Nie chodzi o to żeby, przyjść do zarządu i powiedzieć, że trzeba zrobić totalną rewolucję. Może byśmy tak chcieli, że to biznes zmienia świat na lepsze. W rzeczywistości to jest efekt wspólnego działania. Więc jeśli potrafimy znaleźć w firmie racjonalne propozycje i jeszcze one przygotowują firmę na nadchodzące regulacje, to to się uda, zarząd się na to zgodzi. I potem możemy proponować kolejne rozwiązania. W biznesie muszą to być rozwiązania, które są opłacalne i przy niskich kosztach inwestycyjnych. 

Jak przekonać zarząd do wykonania większego kroku. Wiemy, że nadchodzą już w branży odzieżowej regulacje. Poza tym świat nie jest dzisiaj w momencie, gdzie małe kroki są wystarczające. Mamy za sobą kolejne wyjątkowe gorące lato, kryzys klimatyczny. Jak zmienić obecny model biznesowy, aby ograniczyć produkcję, konsumpcję, emisje?

To jest bardzo trudne, bo to są uwarunkowania systemowe. Od lat funkcjonują wskaźniki, takie jak choćby PKB. Wiemy, że jak nam rośnie to jest dobrze, a jak tempo wzrostu zaczyna się zmniejszać to już jest źle. Mamy różne koncepcje takie jak degrowth czyli. postwzrost czy ekonomia obwarzanka (autorem jest ekonomistka Kate Raworth), o nich dobrze rozmawia się z liderami biznesu. One są teoretycznie wspaniałe, ale wszyscy mówią, że tego nie da się wdrożyć teraz.

Pytanie kiedy?

No właśnie. Dlatego mówię o tych małych krokach. Potrzebna jest edukacja w biznesie. Pokazanie też, że zrównoważone pomysły działają. Jeśli są światli przywódcy to oni zrozumieją, że warto to zrobić na większą skalę. To musi współistnieć z rachunkiem finansowym.

Wracając do alternatywnych modeli biznesowych, czy nowych segmentów rynku bardziej zrównoważonych. W modzie mamy przykład sprzedaży używanych ubrań, który idzie też naprzeciw nadchodzącym regulacjom.

Ja tak sobie wyobrażam te zmiany w biznesie. Gdzie są pewne rozwiązania, które zaczynają się sprawdzać, na które rynek reaguje pozytywnie. Istnieją pewne regulację, są chętni klienci, koszty są niższe i ten segment zaczyna się rozrastać w naszej firmie. Mamy taką dywersyfikację produktów czy usług. Równocześnie redukujemy te linie, które są mniej opłacalne. Taka dywersyfikacja i podejście może zadziać się w różnych branżach. Wymagane są do tego odpowiednie regulacje, które nie powinny zabić branżę, ale wspierać jej rozwój. Do tego świadomość liderów, konsumentów, technologie – cały ekosystem. A regulacje nie pojawią się jeśli nie będzie presji społecznej.
Jeśli mówię o zmianach krok po kroku to nie znaczy, że są to malutkie kroki. Każdy krok jest coraz większy. Każda firma powinna dostosowywać się do zmieniającego się rynku, do możliwości rynku, budując przewagę konkurencyjną. Taką przewagą może być poziom emisji.

Czy możemy spodziewać się limitów emisji dla branży odzieżowej?

W pewnym stopniu tak się zadziało w branży motoryzacyjnej z samochodami elektrycznymi. Jestem przekonany, że tak też może być w branży odzieżowej.

Czy zobaczymy niedługo taką ludzką stronę biznesu, że kapitalizm w rachunku ekonomicznym będzie też zawierał wpływ na środowisko czy społeczeństwo?

Pewne zmiany już widać. Chociażby coraz rzadziej używa się terminu kapitalizm. To stało się w pewnych kręgach brzydkim słowem. Duży krok został już zrobiony, żeby zmienić to czym trochę zachłysnęliśmy się w Polsce w latach 90-tych – myśleniem wolnorynkowym.
Ta dekada to jest zmiana kierunku myślenia. Biznes doznał takiego “oświecenia społecznego”. Zauważył, że poza granicami firmy jest jakieś społeczeństwo, są jacyś ludzie. Chociażby pandemia to pokazała i kolejne katastrofy, czy postępujące zmiany klimatyczne. To pokazuje, że świat zewnętrzny nie tylko ma wpływ na nas, ale i my jako biznes też wpływamy negatywnie na ten świat. I pojawiają się firmy, które nie tylko mówią, że będą zmniejszać swój negatywny wpływ. One szukają takich modeli biznesowych, które mają wpływ pozytywny. I tu ideologia, taka tradycyjna kapitalistyczna, wolnorynkowa się wali. Okazuje się, że modele biznesowe o których teraz się mówi już niewiele mają wspólnego z maksymalizację zysku dla akcjonariuszy. To wcale nie znaczy, że jesteśmy aktywistami, ale jesteśmy nadal kapitalistami. Wystarczy chociażby posłuchać co mówił szef największego fundusz inwestycyjnego Blackrock. Uwzględnianie perspektywy pozafinansowej wpływa bardzo pozytywnie na perspektywę finansową .

Czyli ekologia powinna znaleźć się już w rachunku ekonomicznym firm. Prezes patrząc na koniec miesiąca powinien widzieć też inne wskaźniki pozafinansowe jak chociażby ślad węglowy.

Zgadzam się i tak już się dzieje. To zależy w dużym stopniu od jakości kadry kierowniczej.

foto: Bolesław Rok

Ile ekologii jest w “Eco” oznaczeniach

Gdy w 2018 marka ogłosiła nową linię Eco produktów to wzbudzało powszechne uznanie. “Nareszcie” słyszeliśmy od Eco-influencerów. “Najwyższy czas” od aktywistów. Hasła Eco wzbudzały zainteresowanie wśród konsumentów. Dopiero uczyli się czym jest ekologia w modzie i dlaczego to jest tak ważne.
W 2022 roku to już nie wystarczy. Dzisiaj wszyscy wiemy, że to jest właściwy kierunek. Teraz trzeba pokazać co się za tym kryje. A instytucje w kolejnych krajach zaczynają sprawdzać czy obietnica złożona przez firmę, ma rzeczywiste uzasadnienie. Czas na transparentność.

Wszystkie odcienie “zieleni”.

H&M w Stanach Zjednoczonych, ASOS, Boohoo i George we Wielkiej Brytanii. To niedawne przykłady marek, które stały się celem dochodzenia instytucji i urzędów państwowych. Sprawdzają czy ekologiczne oznaczenia oraz praktyki komunikacji wskazujące ekologiczny charakter produktu, miały uzasadnienie i nie podlegają pod tzw. greenwashing.

W Wielkiej Brytanii, tamtejszy regulator the Competition and Markets Authority (“CMA“) rozpoczął dochodzenie w stosunku do trzech marek modowych. Nie wyklucza również drogi prawnej w przypadku znalezienia podstaw do wszczęcia postępowania. Sprawa stała się poważna. Co zamierzają zbadać m.in. 

  • Czy język użyty w reklamie produktów nie wprowadzał w błąd jeśli chodzi o ekologiczne cechy produktu
  • Kryteria wg. których firma przypisuje produkty do tzw. Eco linii i czy te deklaracje są faktycznie spełniane 
  • Dostępność informacji o cechach tych produktów dla klientów 
  • Obecność deklaracji pro-ekologicznych wprowadzających w błąd konsumentów 

W zeszłym roku CMA wydało wytyczne jak należy podchodzić do komunikacji praktyk ekologicznych dedykowane do wszystkich branż. Instytucja uznała, że firmy miały czas, aby odpowiednio przygotować swoje deklaracje i komunikację, a teraz postanowiła to sprawdzić.

Podobne wzywanie spotkało szwedzki koncern H&M. Musi zmierzyć się z indywidualnym pozwem osoby prywatnej złożonym w Nowym Jorku, w sprawie wprowadzenia w błąd w zakresie oznaczeń swojej zrównoważonej kolekcji, z której za produkty marki klientka zapłaciła wyższą cenę licząc na szczególne cechy produktu. Marka wcześniej już miała wytykane m.in przez portal Quartz nieprawidłowości w oznaczeniach w swoim standardzie przypisania produktów do ekologicznej linii. To tzw. environmental scorecard, publikowanym na stronie internetowej.
Czy to początek intensywnych działań rozmaitych instytucji czuwających nad prawami inwestorów czy konsumentów. Eksperci i prawnicy w Wielkiej Brytanii uważają, że tak. 
W Polsce w 2020 roku temu mieliśmy kontrolę UOKIK-u w sprawie składów materiałowych w produktach odzieżowych. Pokazała ona szereg nieprawidłowości wśród kilku firm i posypały się kary. Czy czeka nas też zainteresowanie ekologiczną modą, czas pokaże. Obecnie m.in. okrągły stół na rzecz zrównoważonej mody przy United Nation Global Compact w Polsce pracuje nad rekomendacjami w zakresie standardów i oznaczeń produktów w branży odzieżowej w Polsce.


W ciągu ostatnich 4 lat znacznie wzrosło zrozumienie czym są ubrania, czy buty wykonany w sposób bardziej odpowiedzialny. W oparciu chociażby o materiały mające niższy negatywny wpływ na środowisko. Dzisiaj już wiemy, że istnieją zamienniki dla znanych nam materiałów. To, że bawełna może być organiczna, pochodząca z certyfikowanych upraw, że poliester nie jest najlepszym wyborem. Można wybierać materiały z recyklingu. Są firmy, które inwestują w ograniczanie zużycia wody, chemikaliów czy generowanych emisji przy produkcji.
Warto nagradzać marki za to, że wprowadzają pozytywne zmiany. Natomiast muszą one być adekwatne do deklaracji i dające się zweryfikować. 

To czym jest dzisiaj Eco w modzie? Unia Europejska zgodnie z niedawno ogłoszoną strategią, pracuje nad ustanowieniem jednego standardu oznaczeń i komunikacji dla produktów tekstylnych. To właśnie jest też po to, aby zapobiegać tzw. greenwashing-owi. W Wielkiej Brytanii czy w Stanach Zjednoczonych trwają podobne próby tworzenia odpowiednich regulacji. Tam jednak instytucje i urzędy uznały, że nie trzeba czekać na standard branżowy, a wystarczą ogólne wytyczne. Prawo powinno działać już dzisiaj, skoro tego typu działania są komunikowane przez firmy, a ochrona inwestorów czy konsumentów jest priorytetem. Skoro brak jest jednoznacznych oznaczeń czy cech produktów to jak ocenić właściwe działanie firm. W Wielkiej Brytanii CMA wydało kodeks dobrych praktyk. On nie dotyczy konkretnie mody, ale wszystkich branż w zakresie komunikowania pro-ekologicznych praktyk i istotnych różnic w sposobie produkcji. Na które składają się:

  • Działania firmy mający pozytywny wpływ na środowisko
  • Produkty / usługi wskazane jako takie, które mają cechy mniejszego negatywnego wpływu na środowisko niż poprzednie wersje produktu lub produkty podobne czy konkurencyjne 

Sam kodeks zawiera znacznie więcej wskazówek, ale nie są to jeszcze żadne konkretne standardy branżowe i dają możliwość do szerszej interpretacji. Wymagają jednak od marek wskazania metody klasyfikacji i cech różnicujących dany produkt, aby móc go nazwać ekologicznym czy bardziej zrównoważonym. To początek drogi to tworzenia dobrych praktyk.

Konsument ma prawo wiedzieć czy wybierając dany produkt, czy markę, faktycznie wybiera produkt wykonany w sposób zrównoważony. Wtedy, gdy sugeruje to używanie nazw kojarzących się z ekologią.
Dzisiaj już wiemy, że konsumenci doceniają działania proekologiczne marek, pokazały to chociażby raporty Accenture. To daje firmom przewagę konkurencyjną oraz buduje pozytywny wizerunek i wartość marki.
Ale nie tylko konsumenci chcą być dobrze poinformowani. To przede wszystkim presja od instytucji finansowych i inwestorów. Oni powierzając kapitał, zarządzając ryzykiem inwestycyjnym badają szeroko rozumiane działa marek w obszarze ESG. Chcą mieć pewność czy firma deklarując na rynku, publicznie informacje o pro-ekologicznych praktykach faktycznie je realizuje. Wprowadzanie w błąd generuje ryzyko odpowiedzialności, czy utraty reputacji. A to zupełnie zmienia optykę.


Tworzenie dedykowanych lini produktów w oparciu o zrównoważoną produkcję i materiały wytwarzane w odpowiedzialny sposób jest właściwym kierunkiem. Obecnie jesteśmy w okresie przejściowym i firmy nadal tylko część kolekcji wykonują zgodnie z nowym zrównoważonym podejściem. Czeka nas jeszcze rewolucja w zakresie wykorzystywanych materiałów, metod produkcji czy przetważania ich na koniec życia. To nowe podejście jest wymagające dla firm, które przez lata  budowały swoje łańcuchy dostaw, relacje z dostawcami w oparciu o tradycyjne metody. Dętej pory to właściwości użytkowe i niewątpliwie cena były kluczowym wskaźnikiem przy wyborze materiałów, czy producentów.

Dla firm to fundamentalna zmiana, myślenia i działania, która nie powinna czekać. To wymaganie stałego rozwoju wiedzy w zakresie: znajomości nowych materiałów, sposobów produkcji, poruszania się w gąszczu certyfikatów i oznaczeń. To też współpraca z wieloma organizacjami czy instytucjami. To skok świadomościowy.


Jak zatem podejść do tego w fazie przejściowej?

Firmy obecnie powinny ustalić wewnętrzny (spójny i adekwatny) system klasyfikacji produktów. Zawierający ich wpływ na środowisko oraz zbudować czytelny język oznaczeń. Precyzyjnie komunikować go do konsumentów, a także wdrożyć mechanizmy kontroli i weryfikacji tak, aby zapewnić transparentność swoich działań i intencji. Wreszcie zadbać o właściwy język komunikacji marketingowej, aby nie być narażonym na tzw. greenwashing.

Wszyscy chcemy być green, ale nie należy nadwyrężać zaufania jakim obdarzyli nas inwestorzy i świadomi konsumenci.

Link do regulacji CMA w Wielkiej Brytanii* https://assets.publishing.service.gov.uk/government/uploads/system/uploads/attachment_data/file/1018820/Guidance_for_businesses_on_making_environmental_claims_.pdf

Copenhagen Fashion Summit cz.2 – 8 years to go…

Mamy jeszcze 8 lat, brzmi hasło w Operze w Kopenhadze, gdzie trwał drugi dzień konferencji Copenhagen Fashion Summit.

To 8 lat aby zmniejszyć poziom emisji CO2, które pozwolą zatrzymać globalne ocieplenie na poziomie 1.5 stopni Celsjusza zgodnie z porozumieniem paryskim. To wiemy – już od 6 lat – co z tym robimy, jest już inną sprawą.

Drugi dzień obfitował w kontrasty. Z jednej strony znakomita reprezentacja rozmaitych instytucji, uzbrojonych w coraz doskonalsze opracowania i narzędzia. Na konferencji reprezentowane chociażby przez: Textile Exchange, Higg, Fair Labor Association czy Global Fashion Agenda, która wypuściła swój najnowszy raport GFA Monitor, do przygotowania, którego zaprosiła wymienione organizacje, aby stworzyć kompendium wiedzy dla zrównoważonej mody. Zakres zmian opisany jest w czterech obszarach: Bezpieczne i odpowiedzialne stanowisko pracy, Lepszy system płac, Zarządzanie zasobami, Lepszy wybór materiałów, Cyrkularne systemy. Polecam!

Marki i producenci mają obecnie coraz więcej dostępnej wiedzy, czy miejsc, gdzie szukać wsparcia niż kiedykolwiek. Gdzie zatem pojawiają się wyzwania?

Mierzenie wpływu – największym wyzwaniem zgłaszanym przez firmy są wiarygodne dane dla 3-go zakresu emisji, czyli przede wszystkim u producentów czy dostawców tkanin. To jest największy obszar, gdzie powstają emisje i najtrudniejszy do pomiaru i wdrażania zmiany. Marki często nie zamawiają bezpośrednio w tych fabrykach, a przez pośredników, czy agentów. Do tego dochodzi ogromna ilość i zmienność fabryk wykorzystywanych w całym łańcuchu dostaw przez firmy odzieżowe i ich brak umiejętności, aby dostarczać rzetelne informacje o zużyciu energii czy innych parametrów.
Kolejny problem to trudno jest przypisać właściwy udział produkcji i samych emisja do konkretnych produktów od danej marki. W większości tych fabryk powstają produkty dla wielu marek. Przedstawiciele organizacji jasno rekomendują, aby pracować na estymatach. To lepsze niż nie mierzenie w ogóle. Cały system mody wymaga na nowo stworzenia systemu pomiaru i kontroli emisji oraz współpracy każdej ze stron.
Na jednym z paneli pojawił się przedstawiciel z Bangladeszu, który utworzył startup, aby pomóc zbierać te dane of fabryk i wypracować standardy dla nich. Startupów pozytywnego wpływu zdecydowanie potrzeba jak najwięcej!

Traceability – rozpoznawalność produktu w całym łańcuchu dostaw. Dzisiaj to spore wyzwanie, które powoduje, że bardzo ciężko jest przypisać każdemu produktowi dokładny ślad węglowy. Branża luksusowa przeciera tu szlaki, co może pomóc w budowie nowego standardu np. Mulbbery (producent produktów skórzanych), wdraża rozwiązania digital id produktu, wykorzystując technologię blockchain, aby móc kontrolować cały proces powstawania ich produktów.
Na konferencji były też inne przykłady rozwiązań do identyfikacji produktów np. EON, firma która zbudowała znacznie bardziej zaawansowane rozwiązanie. Oferowane przez nią cyfrowe ID umożliwia nie tylko identyfikację produktu, a szereg informacji czy usług w całym życiu produktu, aż do wsparcia w procesie odsprzedaży. Założycielka firmy podkreślała, że firmy nie powinny traktować inwestycję w cyfrowe paszporty jako koszt, ale budowę drugiego obiegu informacji oraz interakcji z klientem, wokół konkretnego produktu.

Peter Michael Pruzan-Jorgensen

Zrównoważone projektowanie – utrzymanie i regeneracja surowców i całych ekosystemów jest kluczowym obszarem, gdzie marki powinny skupić swoje działania. Nie możemy ciągle konsumować i tworzyć nową rzecz od nowa, sięgając wciąż po nowe zasoby.
Obecnie potrzebujemy 1.8 Planety, aby zaspokoić naszą konsumpcję i zagospodarować powstające odpady!! Trudno pozostać obojętnym przy takich statystykach i dziwić się emocjonalnym reakcjom aktywistki obecnej na konferencji. O ile większość firm ma dobrze rozpoczęte strategie redukcji emisji, to tutaj są jednak często bezradne albo na początku drogi. Jak projektować, z jakich materiałów, jak używać racjonalnie surowców, aby na koniec życia ponownie przetwarzać surowce, jak na większą skalę wykorzystywać upcycling czy downcycling przy tworzeniu nowych produktów. Ta rewolucja w podejściu do produktu wymaga nowej wiedzy, nowych umiejętności w całych działach przygotowania produktu. Wreszcie jako zagospodarować odpad, który nie można już wykorzystać w procesie.
Nike pokazało technologię jak przerabia zebrane surowce m.in. stare buty do produkcji tkaniny wykorzystywanej do produkcji nowych – Nike Grind, to innowacyjny przykład tworzenia obiegu zamkniętego, gdzie zużyty surowiec tworzy nowy produkt. Nike, otrzymało niedawno dotację z programu przy wsparciu Rządu Amerykańskiego na dalszy inwestycje w technologię do dekompozycji i recyklingu butów. Czy zobaczymy więcej takich projektów?

Resale – drugi obieg rośnie niezwykle dynamicznie. Konsumenci, którzy przekonają się do zakupów z drugiej ręki, zostają z tym podejściem na zawsze. CEO Vestiaire Collective podał, że na podstawie ankiety, którą przeprowadzili: 70% sprzedających klientów zarobione w ten sposób pieniądze przeznacza na zakup kolejnych używanych ubrań, czy akcesoriów; wobec tylko 35%, którzy decydują się na zakup nowej rzeczy. Zresztą platformy taki jak Vestiaire Collective czy Vinted, skutecznie zachęcają do tego, aby nie wyciągać pieniędzy z ich platformy poprzez wirtualne portfele, czy rabaty na kolejne zakupy. A jest co kupować. CEO VC rzucił, że przyjmuje się, że na świecie możemy mieć w szafach ubrania luksusowe i premium warte nawet bilion euro!!, które prędzej czy później mogą wejść do odsprzedaży.

Branża luksusowa – Chief Sustainability Officer grupy Kering, drugiej największej grupy luksusowej na świecie, opowiedziała m.in. o rozwoju projektu wspierającego regenerację terenów dla uprawy surowców takich jak bawełna czy kaszmir oraz hodowli bydła. Zrównoważone rolnictwo, czy dbanie o ekosystemy to niewątpliwie szlachetna i ważna inicjatywa, jednak naturalna skóra nadal pozostanie w ofercie marek z grupy Kering. Obecny na konferencji CEO Bottega Veneta nawet podkreślił, że ich produkty są ponadczasowe i wieczne, bo są produkowane z najwyższej jakości skór, która równocześnie jest znakiem rozpoznawczym marki. Mimo wszystko mamy przykłady takie jak Prada, która z powodzeniem rozwija swój ekologiczny nylon.

Metavers – temat, który pojawił się niespodziewanie, bo to jest jednak przede wszystkim konferencja o zrównoważonej modzie. W debacie udało się tylko “dotknąć” tematu, ale pojawiło się parę ciekawych spostrzeżeń o tym jak myśleć o cyfrowej modzie, czy cyfrowych wersjach nas samych, czyli Awatarach. Dyskusja szybko skupiła się wokół socjologicznych aspektów cyfrowej mody. Na ile to powinna być forma zabawy, a na ile szansa do wzmocnienia swojej osobowości, cech, czy fantazji; jak podejść do definicji płci czy binarności. Wskazano też potencjalny obszar wykluczenia cyfrowego i braku dostępu do tego nowego świata rozrywki w biedniejszych obszarach świata, gdzie dostęp czy szybkość Internetu jest na dużo niższym poziomie niż jaki mamy.

Zostało nam 8 lat na ważne zmiany.
Będzie jeszcze 8 konferencji – w Kopenhadze, gdzie wszyscy jeżdżą na rowerach, przyjeżdżają po nas elektryczne taksówki, pijemy kranową wodę z papierowy biodegradowalnych pojemników, gdzie prawie całe miasto biegnie w biegu królowej w … no właśnie jednorazowych koszulkach, które potem wylądują, dobrze wiemy gdzie (jak słusznie zauważa jeden z panelistów).

Konferencja pokazała, że mamy obecnie dostępne rozwiązania, technologię, czy wiedzę ekspercką, aby zrobić znacznie więcej – póki jeszcze mamy czas!

Foto: Rafał Reif

Copenhagen Fashion Summit cz. 1 – Make it a little better is no longer an option

Zniecierpliwienie.

To główny wydźwięk z pierwszego dnia Global Fashion Summit, który właśnie trwa w Kopenhadze. Po 2 latach przerwy, najważniejsze na świecie wydarzenie dla zrównoważonej mody w pełni powróciło do stolicy Danii.

I już od pierwszych wystąpień widać, że zarówno organizacje jak i eksperci, oczekują przyśpieszenia działań na rzecz poprawy sytuacji. Co jest najważniejsze? Trudno mówić o jednej zmianie. Zresztą zakres zmian jest już dość dobrze znany wszystkim zaangażowanym, bo w końcu to nie jest pierwsza edycja tego wydarzenia. Teraz jest czas na przyśpieszenie wprowadzanych zmian, chociażby poprzez współpracę i partnerstwa.

Ale po kolei.

Emisje – 2021 rok był pierwszym rokiem od dekady, gdzie od 2010 roku mieliśmy największą i rekordową emisję CO2. Branża odzieżowa, która powróciła na ścieżkę wzrostu, kontrybuuje pomiędzy 2-10% do tych emisji. Cele dekarbonizacji w kierunku net zero dla wielu firm odzieżowych ustalone są jako mocno odległe. Firmy nawet pomimo wprowadzania zmian redukcji emisji, produkują coraz więcej ubrań. To de facto przekłada się na wzrost emisji dla całej branży. Jak to zmiemić?

Blisko 50% emisji CO2 pochodzi z etapu produkcji tekstyliów. Niestety marki nadal nie potrafią wypracować partnerskiego modelu współpracy z producentami tkanin i odzieży. Często nie chcą nagradzać dostawców, którzy wprowadzają innowacje np. poprzez redukcję wody czy emisji w procesie produkcji tkanin. Wybierają nadal najniższą cenę jako główny czynnik. Tymczasem wiele firm w Bangladeszu inwestuje w innowacyjne rozwiązania w swoich fabykach. Dzisiaj na świecie już 7 na 10 ubrań właśnie tu powstaje. I chociaż stan fabryk w Bangladeszu i warunki pracy w nich uległy poprawie, to nadal współpraca z markami jest bardzo transakcyjna. A jeśli przychodzi kryzys jak np. Covid 19 to właśnie tu kumuluje się jego efekt w postaci kasowanych zamówień i masowych zwolnienień, czy agresywnej polityce zakupowej. Rozpędzona inflacja może niestety tylko sprzyjać pogłębieniu się tej tendencji.

Odpad – branża modowa niestety ma swoją niechlubną rolę w przyczynianiu sie do współczesnego kolonializmu. Jeśli popatrzy się na mapę mody, to gro ubrań powstaje w kilku ubogich krajach Azji. Następnie konsumowanych jest w Ameryce Północnej czy Europie, gdzie średnio przypada 50 kg odzieży na każego mieszkańca. Finalnie niepotrzebna odzież na koniec życia trafia do Afryki (w samej tylko Ghanie na targu w Kantamanto trafia 15 mln sztuk używanej odzieży tygodniowo!!, z czego szacuje się, że aż 40% z nich trafia na śmietnik!

Africa is no longer a charity box słyszymy w przejmującym wystąpieniu (polecam tekst o sytuacji w Ghanie)

Bobby Kolade at GFS22

https://www.abc.net.au/news/2021-08-12/fast-fashion-turning-parts-ghana-into-toxic-landfill/100358702

Innowacje – czy to w zakresie nisko-emisyjnych, biodegradowalnych materiałów, czy rozwiązań dla recyklingu ubrań, każde z tych obszarów staje się priorytetowe dla firm. Podobnie jak kompetencje w zrównoważonym projektowaniu. Globalne marki obecne na GFS jasno wskazywały na inwestycje właśnie w tym obszarze. Często wchodząc w partnerstwa z instytucjami finansowymi np. emitując obligacje finansujące inwestycje w innowacyjne rozwiązania, czy nowe technologie. Dla funduszy, czy rynków kapitałowych niska dynamika zmian branży to spore zmartwienie. W kontekście nadchodzących zmian regulacyjnych i ich złożoności do wprowadzenia – dla rynków finansowych jest rzeczą oczywistą, że należy przyspieszyć transformację. Niestety, ale ci którzy będą ostatni mogą zostać odprawieni z kwitkiem przy kasie, jak słyszymy od jednego z panelistów.

Greenwashing – jest silna potrzeba wspólnego języka dla branży, standaryzacji, aby móc porównywać czy green is green. Niewłaściwe praktyki firm wprowadzają konsumentów w błąd i obniżają oczekiwania dla całej branży. Greenwashing nie będzie akceptowany zarówno poprzez nadchodzące regulacje, jak i coraz bardziej świadomych konsumentów.

A na koniec cytat z jednego z panelistów. „Road to hell is paved with good intentions”– no cóż być może jutro będzie bardziej optymistycznie.

Foto: Rafał Reif

 

 

 

 

Przemek Feliga 4F, Zosia Zochniak Ubrania do Oddania – Cyrkularna moda w marce sportowej

Ekologia nie jest trendem. To już tak zwany must-have, a gospodarka obiegu zamkniętego to coś, czego klienci będą wymagać od każdej branży.

Przemek Feliga ESG Project Managerem w 4F

Nie ma bardziej ekologicznej mody niż ta, która została już wyprodukowana.

Zosia Zochniak współzałożycielka Ubrania do Oddania

Przemek Feliga jest ESG Project Managerem w marce 4F (OTCF S.A.), gdzie współtworzy i koordynuje wdrożenie strategii zrównoważonego rozwoju 4F Change, wcześniej był projektantem marki.

Zosia Zochniak wspólnie z Tomkiem Bocianem jest współzałożycielką projektu i startupu Ubrania do oddania. Jego celem jest zrewolucjonizowanie rynku second hand w Polsce. Działa on w czterech obszarach: transparentnego zbierania odzieży używanej poprzez portal fundrisingowy, obsługę procesów sortowania i odświeżania zebranych ubrań – dając im drugie życie, rozwój sieci cyrkularnych butików – własnych sklepów second hand, edukacja i propagowanie idei cyrkularności. Współpraca z markami modowymi obejmuje m.in. 4F.


Przemku, Wasza nowa strategia zrównoważonego rozwoju nazywa się 4F Change. Co konkretnie chcecie zmienić w 4F?

(Przemek) Przede wszystkim chcemy zmienić siebie. Chcemy, aby każdy z nas w 4F był change-makerem. Na początku, zanim doszliśmy do procesu zmian związanych z produktem, chcieliśmy określić, jaki problem generujemy. Musieliśmy przyjąć do wiadomości, że mamy odpowiedzialność za to, że branża odzieżowa stanowi obciążenie dla środowiska. Oprócz tego, co widać w naszej strategii 4F Change, zmieniamy produkt i dodajemy używane ubrania do naszych sklepów. A przede wszystkim chcemy zmieniać całą naszą firmę i jej pracowników.

Ta strategia ma szereg innowacyjnych inicjatyw. Jako pierwsza polska marka wprowadziliście w sklepach stacjonarnych możliwość zakupu używanych ubrań, czy uruchomiliście wypożyczalnię strojów narciarskich. To są inicjatywy, których w Polsce jeszcze nie było. Zosiu, jako przedstawicielka środowiska osób propagujących zmiany w branży, chyba czekaliście na takie działania?

(Zosia) Tak, dość często wspominaliśmy o tym, że w wymarzonej definicji cyrkularności jest silna współpraca całej branży odzieżowej. Właśnie poprzez sprzątanie po sobie, czyli zbiórki. Natomiast ten proces urywał się w momencie, w którym marki zbierały ubrania. A my chcemy, aby one najpiere sprzątały po sobie niepotrzebne ubrania. Ww kolejnym kroku kładły je na stół i zastanawiały się, co można z nimi zrobić, jak ponownie wprowadzić je do obiegu. Nie ma bardziej ekologicznej mody niż ta, która została już wyprodukowana.

To spory krok w kierunku cyrkularności. Przemku, czy myślisz, że Wam się uda ta zmiana i uda Wam się przekonać klientów?

(Przemek) Na ten moment w naszej strategii nie jest najważniejsze to, czy uda się sprzedać dużo odzieży używanej. Ważniejsze jest to, czy my jako firma będziemy w stanie się zmienić. Jeśli zmienimy się od wewnątrz, to ta zmiana będzie dużo szersza w przyszłości. Dlatego w ramach czterech filarów naszej strategii jest: filozofia, miejsce pracy, produkt i środowisko. Produkt nie bez przyczyny jest na trzecim miejscu. Najpierw musimy zmienić swoje myślenie i podejście do ekologii. Potem swoje miejsce pracy, czyli to, jak działać wewnątrz, a dopiero w kolejnym etapie jest produkt i środowisko.

Zdecydowaliście się na współpracę z Ubrania do Oddania. Jak wyglądała ta współpraca?

(Zosia) Ostatnio podsumowywaliśmy cały rok współpracy z 4F razem z Tomkiem (Bocianem), bo od roku już wspólnie działamy. Doszliśmy do wniosku, że jako partner 4F na początku byliśmy bardzo niecierpliwi. Chcieliśmy od razu zacząć działać, bo wiedzieliśmy, jakiej reakcji możemy się spodziewać, jeśli 4F zdecyduje, że chce po sobie ‘posprzątać’. Mieliśmy wiele różnych spotkań i rozmów, braliśmy pod uwagę różne scenariusze. Czasem sądziliśmy, że zespół prognozuje problemy, które nigdy nie muszą się wydarzyć. Dla nas pewne procesy były już znane i oczywiste, dlatego mieliśmy ciśnienie, aby działać szybko.

Przed naszą rozmową wpadłem do Arkadii, do Waszego sklepu i widziałem miejsce do oddawania ubrań oraz wieszaki z używanymi ubraniami. Jakie jest zainteresowania waszych klientów?

(Przemek) Od początku zakładaliśmy, że naszym klientem nie są tylko świadomi konsumenci. Jest nim nasz standardowy klient, który z drugim obiegiem nie ma za dużo wspólnego. On przychodzi do sklepu, żeby kupić nowe ubrania. Uważamy, że klientów świadomych w Polsce jest jeszcze stosunkowo mało. Dlatego założyliśmy, że chcemy dotrzeć nie do klientów, którzy mają bardzo wysoką świadomość ekologiczną, ale właśnie do naszych typowych klientów. Wiedzieliśmy, że ta droga może być dłuższa i wymagająca czasu na edukację. Jeśli chodzi o statystyki sprzedaży, to ostatnio sprzedało się 340 sztuk odzieży używanej w pięciu sklepach. Przy jeszcze dość małej skali dostaw.

Czyli można powiedzieć, że jest sukces, jeśli chodzi o zainteresowanie, bo ubrania szybko się wyprzedają przy małej ilości dostaw? Zosiu, skąd są te produkty, które trafiają do sklepów? Rozumiem, że są to rzeczy używane, naprawiane i odświeżane?

(Zosia) Założyliśmy, żeby jak najwięcej produktów przywracać do ponownego obiegu i wprowadzić do ponownej sprzedaży. A żeby mogło to się zadziać, musieliśmy zdefiniować grupę możliwych napraw oraz ocenić wpływ na środowisko i potencjał odzyskania danej rzeczy. Tak naprawdę chcielibyśmy wszystko naprawiać, ale nie zawsze to jest możliwe. Pojawiają się czasami mocno znoszone rzeczy lub trudne w naprawie. Zatem z punktu widzenia realnych możliwości, wpływu na środowisko, czy ekonomicznego kosztu naprawy – nie opłaca się tego robić. Jednym z możliwych sposobów ich wykorzystanie jest również upcykling.

(Przemek) Już w tym roku planujemy wprowadzić pierwsze kolekcje upcyklingowe. Odszyliśmy pierwsze wzory, które powstały z kurtek, jesienią tego roku pojawi się już w sprzedaży pierwsza kolekcja upcyklingowa.

Kolejną inicjatywą Waszej strategii jest wypożyczalnia strojów narciarskich. Wypożyczanie sprzętu sportowego jest standardem, ale wypożyczalnia ubrań tego typu do tej pory nie było popularne. Jaki macie na to pomysł?

(Przemek) Wystartowaliśmy z tym projektem wcześniej, aby nauczyć się tego modelu. Do tej pory wypożyczanie było zarezerwowane dla sukni ślubnych, sukienek wieczorowych, ubrań na specjalne okazje. Wiemy, że według różnych opracowań szafa przyszłości będzie wyglądała tak, że będzie w niej duży udział ubrań używanych i wypożyczanych. Chcieliśmy zbadać, czy klient w Polsce jest gotowy na wypożyczanie.

Jakie to są rzeczy i gdzie można je wypożyczyć?

(Przemek) Zdecydowaliśmy się uruchomić wypożyczalnię on-line, która jest dostępna na stronie 4F Change. To są bardziej zaawansowane ubrania do uprawiania sportów w różnych przedziałach cenowych, z obecnej i wcześniejszej kolekcji.

Jakie są wasze dalsze plany we wdrażaniu cyrkularności?

(Przemek) Chcemy włączyć kolejne sklepy do zbierania i sprzedawania odzieży używanej. Ruszamy już niedługo z ubraniomatem. To nowoczesne urządzenie, które będzie można otworzyć dzięki aplikacji 4F. Za pomocą kodu wrzucić tam ubrania, a my jako firma będziemy mieć statystyki z tego procesu. W sklepach pojawią się niedługo produkty naprawione przez Ubrania do Oddania. Dodatkowo pierwsza kolekcja ubrań z upcyclingu i parę innych projektów. Naszym celem jest bardzo mocne przejście z typowego modelu linearnego na modele cyrkularne. Modele, w których nie tylko sprzątamy po sobie, ale też wprowadzamy ubrania ponownie do drugiego obiegu. Są nawet raporty, które mówią, że w przyszłości prawdopodobnie przestaniemy produkować nowe materiały, a wszystkie będą powstawały z ubrań już istniejących.

Czy Robert Lewandowski wybiera się wrzucić niepotrzebne ubrania?

(Przemek ) Nie, ale Ania Lewandowska już oddała.

Podoba mi się, że ta zmiana u Was zaczęła się oddolnie, przez pracowników. Widać, że pracownicy coraz częściej chcą pracować w firmach, które działają ekologicznie.

(Przemek) Tak, zdecydowanie. Ważne jest, aby pamiętać, że ekologia nie jest trendem. To już tak zwany must-have, a gospodarka obiegu zamkniętego to coś, czego klienci będą wymagać od każdej branży. Nie możemy ciągle produkować czegoś nowego, trzeba zamknąć obieg.

Foto: Przemek Feliga 4F, Zosia Zochniak Ubrania do Oddania

Podsumowanie 2021 roku w modzie z Ulą Wiszowatą Fashion Biznes

To był przede wszystkim rok kobiet w Polsce, także w branży odzieżowej. Kolejnym ważnym obszarem jest konsolidacja branży i akwizycje, zmiany zachodzące na rynku wydawniczym oraz te w obszarze ekologii.  W kolejnym roku myślę nadal będzie towarzyszyć nam niepewność, ale powinniśmy obserwować dalszy wzrost ecommerce i rozwój technologii w modzie.

Ula Wiszowata – Założycielka Fashion Biznes

Po ciężkim okresie branża mody odbudowała się, osiągając dwucyfrowe wzrosty. To dobrze prognozuje na kolejny rok, o ile nie zakłócą tego inflacja, wysoki dolar czy wyzwania w łańcuchu dostaw. Drugi obieg ubrań i szersze zastosowanie technologii, w tym cyfryzacji ubrań, nabierają rozpędu i mogą stać się nowym ważnym strumieniem przychodów dla firm modowych i szansą na większe zrównoważenie działania branży.

Rafał Reif – Autor Podcastu CO Z TĄ MODĄ

Grudzień to idealny czas, żeby zrobić podsumowanie tego, co wydarzyło się w branży mody. W świątecznym klimacie rozmawiam z Ulą Wiszowatą o tym, co ważnego wydarzyło się w roku 2021 w branży mody. 

Ula jest założycielką FashionBiznes.pl, Country Managerem Connected Retail by Zalando, jedną z założycielek Akademii Biznesu i Prawa Mody na Uczelni Łazarskiego oraz wykładowczynią Hudson County Community College w USA. Swoje doświadczenie zdobywała jako analityk finansowy Chanel w Nowym Jorku, Country Manager skandynawskiego marketplacu Miinto oraz Dyrektor Sprzedaży w Showroom.pl. Na co dzień konsultuje duże przedsiębiorstwa oraz marki w strategii i ekspansji zagranicznej, układa asortyment pod sprzedaż i planuje ją.

Absolwentka Fox School of Business na Uniwersytecie Temple w Filadelfii gdzie ukończyła dwa kierunki: Finanse i Handel Międzynarodowy.


Jaki był ten mijający rok w modzie, co ciekawego się wydarzyło.

Wiele wydarzyło się w tym 2021 roku. Może zacznę od tego, że zaczęliśmy rok słabo, bo kolejnym lockdownem — znów galerie handlowe były pozamykane, wyniki finansowe firm też nie były dobre, ale już drugi i trzeci kwartał przyniósł wyczekiwaną poprawę. Nasze rodzime firmy odzieżowe zaczęły się odbijać i notować dwucyfrowe wzrosty sprzedaży. W luksusie tak samo. Myślę, że czwarty kwartał będzie również pozytywny.

Czyli wreszcie odbicie sprzedaży i wysokie wzrosty po słabym 2020 roku. Pytanie, czy to stały trend, czy jednak przesunięcie popytu? Myślę, że wielu z nas w trakcie pandemii w 2020 roku po prostu przestało kupować, więc możliwe, że zaliczyliśmy teraz taki popyt odroczony. 

Podsumowania finansowe firm już niebawem, więc pewnie przekonamy się czy ten trend jest trwały.

Wróćmy do podsumowania roku. Jakie były według Ciebie najciekawsze trendy mijającego roku?

Widzę trzy takie trendy. Po pierwsze, ten rok był bardzo ważny dla kobiet w Polsce, również z tego biznesowego punktu widzenia. Drugim obszarem są akwizycje na rynku mody, zmiany zachodzące na rynku wydawniczym w Polsce oraz te w obszarze ekologii. 

Zacznę od kobiet. Wszyscy wiemy, co się działo i nadal dzieje w Polsce w tematach dotyczących kobiet i to nie jest łatwy okres, ale być może wiele osób nie zdaje sobie z tego sprawy, że jest mnóstwo Polek, które robią naprawdę fantastyczną robotę w polskich firmach odzieżowych. Weźmy dziewczyny z CCC — widzimy, jak prężnie rozwija się ta firma. To zawdzięczamy kobietom, które są na kluczowych stanowiskach, czyli Kasia Krawczyk, Monika Kapłan, która tam doradza, Ola Szol, Diana Okular, czy Magda Wójcik. Dziewczyny rządzą i myślę, że za rzadko się o tym mówi. Z innych przykładów mamy Monikę Frydrych w Zalando, Magdalenę Domaciuk w H&M, Justynę Gościńską, która obieła stanowisko prezeski GO Sport i Marta Najbert-Sykulska w TATUUM.

Pogratulujmy zatem wszystkim wymienionym osobom i życzmy dalszych sukcesów. Wracając jeszcze do ważnych wydarzeń w tym roku co jeszcze przykuło Twoją uwagę?

Jeśli jesteśmy przy zmianach na rynku mody, to kolejny trend, który mieliśmy w tym roku, to szereg ciekawych akwizycji. ASOS zdecydował się na zakup upadającego Topshopu (Arkadia Group, właściciel niegdyś kultowej marki, borykała się z spadającymi wynikami sprzedaży, spadkiem odwiedzin sklepów na tzw. high-street i nadszarpniętą reputacją po skandalach wokół byłego prezesa — przyp. red.). Co więcej, Etsy, czyli marketplace dla niezależnych producentów kupił Depop (platformę do odsprzedaży ubrań — przyp. red.), Kering zainwestował w Vestiaire Collective, czyli francuską platformę do odsprzedaży używanych ubrań. Są widoczne przetasowania na rynku, co pokazuje pewien kierunek firm, które trochę puszczają oczko do generacji Z.

Następuje konsolidacja branży.

Taka konsolidacja jest zupełnie naturalna, chociażby na bazie zeszłorocznego bardzo trudnego okresu dla branży. Na polskim rynku też mieliśmy parę przetasowań. Chociażby przykład Moliera2, które zostało kupione przez Modern Commerce, Grupa Forte zainwestowała 4,5 mln PLN w Yestersen — platformę sprzedaży mebli i dodatków vintage oraz współczesnych. 

Przykłady, które wymieniłaś na świecie to z jednej strony jeden z liderów e-commerce, który kupił upadającą, ale rozpoznawalną markę oraz giganci, którzy zainwestowali w firmy operujące w drugim obiegu ubrań. Myślę, że można już stwierdzić, że ten segment staje się bardzo ważnym filarem działania firm odzieżowych, zarówno działających tylko w e-commerce, jak i w sektorze dóbr luksusowych.

Firmy budują sobie taką drugą nogę dla rzeczy używanych. Myślę, że słusznie, bo w tym jest bardzo duży potencjał. Patrząc chociażby na wyniki opublikowane przez Zalando dla rynku polskiego, gdzie w kategorii pre-owned asortyment urósł w ciągu roku dziesięciokrotnie (od września 2020 do września 2021 — przyp. red.). Zatem są chętni na zakupy takiej kategorii i firmy widzą to, więc inwestują w ten segment.

Najpierw były innowacyjne startupy, które dynamicznie weszły w segment używanych ubrań i bardzo szybko urosły. Teraz obserwujemy jak giganci e-commerce oraz duże domy mody, inwestują w ten rynek. Być może kolejny krok należy do tradycyjnych producentów odzieży. I używane ubrania na stałe wejdą do oferty firm, tuż obok nowych rzeczy?

Czas pokaże, mam nadzieje że to się uda.

Wracając do branży i jej wyników. Branża odżyła, konsumpcja wróciła, czekamy jeszcze na podsumowanie Black Friday i czwartego kwartału, ale z tego, co usłyszałem z różnych rozmów to…

To było szaleństwo!

Było szaleństwo. Jest to jednak wciąż festiwal konsumpcji.

Polacy lubią czerwone metki. Pytanie, ile z tych zakupów przesuwa się z innych miesięcy, czy jest to już czas dla zakupów przedświątecznych. Wszyscy wiedzą, że ten okres nadchodzi.

Nie wszyscy kupują tak racjonalnie w tym okresie. Patrząc na tony wyrzuconych ubrań i widoki, które niedawno mogliśmy zobaczyć na pustyni Atacama w Chile, gdzie rocznie trafia 39 tys. ton ubrań. Ewidentnie mamy problem z nadprodukcją i nadkonsumpcją. Nadal chcemy posiadać dużo. To, co udało się osiągnąć to fakt, że częściej wybierajmy używane ubrania albo te wyprodukowanych w bardziej ekologiczny sposób.

To widać chociażby na podstawie LPP i rozwoju ich kolekcji Eco-Aware w marce Reserved. Widać, że ten segment ma duży potencjał. Drugim obszarem są kategorie premium i luksus, tego tak łatwo nie wyrzucisz na śmietnik. Dlatego ten segment jest tak pożądany w drugim obiegu. 

Wracając do ważnych wydarzeń w tym roku, to mamy trudny rok ze względu na rosnącą inflację. Do tego dochodzą rosnące waluty, w tym dolar, który jest główną walutą rozliczeniową dla wielu dużych firm kontaktujących w Azji. Obawiam się, że najgorsze jeszcze przed nami, nie uważasz?

Inflacja już dobija do 8%, do tego dochodzą też rosnące koszty logistyki np. kilkukrotnie wzrosły koszty za kontenery oraz zawirowania związane z dostępnością mocy produkcyjnych w azjatyckich fabrykach. 

Ciekawe, jak ten wzrost kosztów wpłynie na potencjalny wzrost cen ubrań. Do tej pory firmy raczej nie podnosiły cen.

Nie, ceny ubrań nie rosły. To co teraz widzimy w sklepach było kontraktowane w zeszłym roku. Pytanie, co przyniesie kolejny rok.
Na pewno to był przełomowy rok dla rozwoju technologii. Widać już jej coraz ważniejszą rolę w branży mody. Wszyscy mówią o Metaverse i choć projekt jest rozpisany na lata, to branża odzieżowa już śmiało porusza się w cyfrowym świecie. Gucci i wirtualnie przemierzane buty i akcesoria, ostatnio Balenciaga i Fortnight tworzą własne postacie, które są ambasadorami marki, wreszcie pokaz mody z Simpsonami. Jeszcze do niedawna rozrywka, być może szeroko rozumiane ubrania cyfrowe staną się istotną linią biznesową dla marek.

Myślę, że panuje jeszcze ogólne niezrozumienie, w jaki sposób ten technologiczny, czy wirtualny świat przekłada się na biznes. Poza META, jest też mnóstwo startupów, które już pracują na rzecz większych koncernów i jestem pewna, że wiele z tych technologii będzie za chwilę wdrożona.

Jakie trendy widzisz na przyszły rok?

Cóż, żyjemy w czasach niepewności.

Właściwie stałej niepewności.

Tak. Jestem bardzo ciekawa, jak świat online i offline będzie się przenikał. Mieliśmy gigantyczny skok e-commerce, potem pewne odreagowanie, ale jestem pewna że ecommerce będzie trzymał się mocna,. Firm będą musiały odnaleźć sposób, aby te światy współgrały ze sobą.

W Azji są już marki odzieżowe, które mają udział e-commerce w całości sprzedaży na poziomie 50%, czyli to równorzędny kanał sprzedaży do fizycznych sklepów.

Myślę, że to zmierza w tą stronę. Kolejna rzecz to rozwój rozszerzonej rzeczywistości, tokenów NFT, czy blockchain. Wiele firm i osób upatruje w tych obszarach zyski. A trzeci obszar, w którym spodziewam się zmian to obszar ekologii, czyli temat bliski Tobie. 

Zdecydowanie bliski. Zastanawiam się też, czy cyfrowe ubrania i ich popularyzacja przyczyni się do ograniczania marnotrawstwa np. poprzez cyfryzację procesu przygotowania próbek odzieży. Ciekawi mnie, czy ograniczy to też kupowanie ubrań do jednorazowych stylizacji w mediach społecznościowych, gdzie nie chodzi o rzeczywistą funkcję ubrań, tylko zabawę kosztem planety. 

Praktyczny wymiar technologii. Na pewno.

To co bym jeszcze dodał to liczę na to, że w przyszłym roku używane ubrania wejdą szerzej do oferty marek odzieżowych, a konsumenci zaczną bardziej racjonalnie wybierać to co kupują.

I tego właśnie życzymy modzie na przyszły rok!

Foto: Ula Wiszowata, Rafał Reif

Karina Sobiś E-Garderobe – wraca moda na wypożyczanie

W pandemii kobiety miały czas, aby zastanowić się, ile ubrań mamy w domu, ile z tych rzeczy zakładamy, a ile z nich wisi w szafach nienoszone oraz ile wynosi rzeczywisty koszt użytkowania tych rzeczy

Karina Sobiś Założycielka E-Garderbe

Karina jest założycielką i pomysłodawczynią wypożyczalni luksusowej odzieży E-Garderobe. To innowacyjny koncept dla kobiet w duchu zrównoważonej mody, który pozwala cieszyć się z wysokiej jakości odzieży i unikatowych projektantów z całego świata z korzyścią dla środowiska. 
Doświadczenie z branży odzieżowej zdobywała m.in. w Nowym Jorku, gdzie pełniła kierownicze stanowiska w międzynarodowych firmach z branży odzieżowej m.in.: Inditex, japońskiej grupa Blue in Green (właściciela kultowej marki The Real McCoy’s) i Ted Baker.
Absolwentka kierunku “Fashion Business Managment” na uczelni Pomeu Fabra w Barcelonie.


W Stanach Zjednoczonych wypożyczanie ubrań przed pandemią nabrało tempa, a w Polsce ten rynek jest jeszcze dość młody. Pionierem na rynku jest E-Garderobe.
Karino, zaczęliście rozwijać biznes, przyszła pandemia, zostaliśmy zamknięci w domach i nie było okazji na to, by się wystroić. Jak to wpłynęło na wasz biznes.

Faktycznie, moda zatrzymała się w tamtym czasie. Sprzedawały się tak naprawdę dresy, rzeczy wygodne do noszenia w domu, więc cały rynek modowy miał jeden wielki zastój — my również. 
Wbrew pozorom, ten okres też bardzo nam pomógł, pomimo tego, że niewiele się działo. Jak patrzę na to z perspektywy czasu, to ludzie mieli okazję, żeby się zatrzymać i spojrzeć na to wszystko z pewnej perspektywy. Zastanowić się, ile ubrań mamy tak naprawdę w domu, ile z tych rzeczy zakładamy, a ile z nich wisi w szafach nienoszone oraz ile wynosi koszt użytkowania rzeczy. Kobiety zaczęły kalkulować, że jeżeli wydały na bluzkę dobrej jakości 500 zł, ale założyły ją raz, to koszt użytkowania tej bluzki wynosi właśnie 500 zł. Podobnie z sukienkami na wesela i inne okazje. Kobiety zaczęły analizować te wydatki, patrząc w swoje szafy, próbowały też część z nich sprzedać na portalach internetowych z używanymi rzeczami, co często okazywało się dość trudne. To bardzo umocniło wypożyczalnię. Myślę, że kobiety są teraz dużo mądrzejsze, doceniają to, jak wygodnie jest dostać paczkę z ubraniami do domu, nie martwić się o pranie i mieć ubrania ubezpieczone od nieszczęśliwych wypadków. Ktoś wylał na Ciebie wino? Nie ponosisz odpowiedzialności. Polki pokochały wypożyczanie, widzimy to chociażby po wzroście ilości klientek.

Czyli po okresie zamknięcia zapragnęliśmy się znowu stroić. A jakie są te okazje, które zachęcają do sięgania po ubrania z wypożyczalni.

Zanim otworzyłam E-Garderobe nie zdawałam sobie sprawy, że w Polsce mamy tyle okazji do świętowania (śmiech). Te tradycyjne okazje to uroczystości takie jak wesela, rocznice, urodziny, randki, wyjścia na wydarzenia. Wydaje mi się, że ludzie docenili to, jakie mieliśmy życie do tej pory. To, że mogliśmy wychodzić swobodnie do restauracji, założyć piękną sukienkę, spotkać się z naszymi znajomymi kiedy chcemy i zaczęliśmy znowu doceniać te możliwości. Otworzyły się też biura i wzrosło zainteresowanie subskrypcją na ubrania do pracy.

Patrząc na badania, które przeprowadziłem w Accenture, regularnie nosimy tylko nieco więcej niż połowę ubrań, które posiadamy, a 17% jest na specjalne okazje. To brzmi jak idealny powód do wypożyczania.
To samo badanie pokazało, że o ile po pandemii second handy zyskały na popularności, to wypożyczanie ubrań nie jest jeszcze tak bardzo popularne w Polsce.

Nie mogę się z Tobą zgodzić. Ostatnie trzy miesiące pokazują, że ten trend się teraz zmienia. Kobiety szukają alternatywnych możliwości dla zakupu nowych ubrań, a w second handach nie zawsze znajdą piękną sukienkę, która skradnie serce, a dodatkowo jest jeszcze w odpowiednim rozmiarze. Wypożyczalnia działa w oparciu o inny model biznesowy. W wypożyczalni klientki łatwo znajdą taką kreację, która nie tylko jest dobrej jakości, ale i w pełnej rozmiarówce, więc to jest ta różnica pomiędzy wypożyczalniami, a second handami. Dodatkowo, pomimo tego, że są to rzeczy używane, to jest też różnica w jakości. W second handach ubrania mają różną jakość, poziom zużycia i są na różne sposoby odświeżane. W wypożyczalni ubranie są zawsze wysokiej jakości, a odbierane są czyste i odświeżone — wyprane w ekologicznej pralni.

Czy polscy projektanci są zainteresowani współpracą z wypożyczalniami ubrań? 

Tak, już współpracujemy z Polskimi projektantami. Myślę, że są zadowoleni z tej współpracy ze względu na to, że do nas przychodzi klient, który często o nich nigdy wcześniej nie słyszał. Zawsze opowiadamy klientkom o markach, z którymi współpracujemy. To dla nich świetna promocja, ponieważ kiedy klient jest zadowolony z jakości danej rzeczy, to zapozna się też z innymi rzeczami, które oferuje projektant, a których często u nas nie ma. Wchodzimy też na rynki zagraniczne, co też jest dodatkową promocją.

Co się dzieje z sukienkami, które uznacie, że doszły już do końca fazy użytkowania?

Mamy dwa modele. Pierwszy model jest taki, że organizujemy wyprzedaż wybranych rzeczy. Zapraszamy nasze klientki na takie wydarzenie, na którym mogą odkupić sukienki, w których wcześniej się zakochały. Sukienki są trochę zużyte, ale nadal w dobrym stanie, bo inwestujemy tylko w sukienki premium o najlepszej jakości. Drugi model to współpraca z wybranymi second handami, więc idą w dobre ręce ludzi, którzy chcą mieć taką sukienkę u siebie w szafie. Przedłużamy życie ciągle dobrych rzeczy.

Mieszkałaś w Nowym Jorku i często tam wracasz. Tam stworzyłaś swój plan na wypożyczalnię ubrań. Czym różnią się klientki w Stanach Zjednoczonych od tych w Polsce?

Widzę bardzo dużą różnicę. Po pierwsze, jako Europejki jesteśmy bardziej wymagające. Amerykanki nie patrzą na to, z czego jest zrobiona sukienka, tylko chcą, żeby ta sukienka w miarę dobrze na nich wyglądała. W Stanach nie szukają jakości, tak jam my, a ilości i wyboru. Jest tam faktycznie widoczny masowy konsumpcjonizm. To dotyczy również wypożyczalni ubrań. W E-Garderobe nawet w modelu subskrypcyjnym mamy ograniczoną ilość rzeczy, jaką można wypożyczyć w miesiącu. W Stanach Zjednoczonych w Rent the Runway jest opcja Unlimited, czyli właściwie codziennie możesz mieć nową rzecz. Kolejna sprawa to oferta w Stanach – możesz wypożyczyć nawet dresy, czy rzeczy do jogi. Moim zdaniem Polka w życiu by się na to nie zgodziła. Traktujemy takie rzeczy bardziej personalnie, są dla nas jak bielizna.

Czyli wypożyczanie ubrań w Stanach Zjednoczonych często nie służy do ograniczenia konsumpcjonizmu, a do dodania kolejnej porcji ubrań, tylko w trochę innym modelu?

Myślę, że są dwie główne postawy Amerykanek. Pierwsza nadal dużo ubrań kupuje, a dodatkowo wypożycza i to często w modelu unlimited. Jest to dla niej aspekt ekonomiczny, żeby posiadać dużo ubrań, ale zaoszczędzić na zakupach nowych. Druga to Amerykanka, która ma mniejszą – kapsułkową szafę wybranych, bazowych produktów, a resztę sobie wypożycza. To często są osoby pracujące w korporacji, dla których ważny jest też element wygody. W Nowym Jorku widać zresztą tzw. garment bags, które czekają rano przed drzwiami mieszkań jako gotowa propozycja dla kobiety na najbliższe dni do pracy, czy na wyjścia. 

Otwieram drzwi i biorę swój zestaw na dziś. To trochę jak dieta pudełkowa?

Trochę tak. Jednak gdy w Polsce mówimy o Netflixie dla sukienek, to Polki jeszcze często reagują zaskoczeniem. Tutaj wyróżniamy jeszcze inny, trzeci rodzaj klientek, które wypożyczają tylko na specjalne okazje, na przykład na ślub. Wolą wygodnie wypożyczyć, niż tracić czas na zakupy i zaoszczędzić na jednorazowym zakupie. Natomiast obserwujemy rosnące zainteresowanie grupy, która wybiera model subskrypcji ubrań do biura. 

Model w Polsce rozwija się coraz lepiej. Wspominałaś, że planujesz ekspansję zagraniczną.

Tak, następnym rynkiem, na których planujemy się otworzyć będą Niemcy i Szwecja. Mam wrażenie, że te rynki bardziej skupiły się na second handach, a nie na wypożyczalniach. W Niemczech mamy już pierwsze wysyłki testowe i klientki są zachwycone. Planujemy też dalszą ekspansję na rynki skandynawskie. 

Foto: Karina Sobiś, E-Garderobe

Marta Karwacka – CSR, zrównoważony rozwój – najmodniejsze słowa w modzie

Wiele firm nadal czeka, aż będą musiały wprowadzić konkretne działania. W 2019 roku w Unii Europejskiej został zaprezentowany Nowy Zielony Ład i teraz jesteśmy w takim momencie, że regularnie będą pojawiały się różne strategie, które będą dotyczyły również branży tekstylnej. Wiele firm może ocknąć się zbyt późno.

Dr Marta Karwacka

Dr Marta Karwacka jest socjolożką biznesu, właścicielką firmy doradczej Good Impact. Od kilkunastu lat specjalizuje się w zagadnieniach związanych z CSR i zrównoważonym rozwojem, współpracą międzysektorową i odpowiedzialnym kupowaniem. Jest zainteresowana systemowym podejściem do odpowiedzialności oraz rzeczywistym impactem. Promuje odpowiedzialną konsumpcję i circular economy. Realizuje projekty doradcze i badawcze. W 2013 roku jej praca doktorska na temat współpracy międzysektorowej otrzymała I nagrodę w konkursie Verba Veritatis. Współtworzyła Koalicję na rzecz Gospodarki Obiegu Zamkniętego RECONOMY. Na blogu How to Wear Fair? zajmuje się tematyką odpowiedzialnej konsumpcji w branży odzieżowej, które zostało wyróżnione m.in. przez Magazyn ELLE statuetką ELLE Style Awards 2018. Wykłada na studiach podyplomowych m.in. na Akademii Leona Koźmińskiego, SGH w Warszawie i UMK w Toruniu. Przez Forbes Women została wyróżniona w zestawieniu 25 Liderek Zrównoważonego Rozwoju.


Zacznijmy może uporządkowania czym jest CSR, a czym zrównoważony rozwój. Co CSR oznaczała kiedyś, a co oznacza dziś?

Jak myślę o tym co oznaczał kiedyś, to sięgam pamięcią do lat 2003-2004 to wtedy zaczęłam się interesować tym tematem. Wówczas w Polsce byli już ludzie i organizacje, które rozpoczęły dyskusje na temat odpowiedzialności biznesu. Powstało już Forum Odpowiedzialnego Biznesu. Biorąc pod uwagę definicję, to w jaki sposób CSR jest definiowany, jak był definiowany już w latach 70 XX wieku, czy nawet jeszcze wcześniej, to mówimy o tym samym. Tylko biznes inaczej to trochę zinterpretował. Zaczęto używać tego pojęcia do określenia po prostu działań społecznych, działań charytatywnych. Często mylono CSR ze zwykłym sponsoringiem np. wydarzeń sportowych. Od razu podkreślam, że te wszystkie działania mają sens i są bardzo ważne. Natomiast jeżeli mielibyśmy to porównywać z taką definicją społecznej odpowiedzialności biznesu, czy też z CSR. To te działania na początku lat 2000-tych były zaledwie skrawkiem wobec tego, za co firmy powinny być odpowiedzialne.
Ale wracając do twojego pytania zrównoważony rozwój to jest najszersze pojęcie, które mówi o tym w jaki sposób generujemy zysk, gdzie widzimy swoje wpływy społeczne i środowiskowe, oraz ekonomiczne. No właśnie CSR przez lata był traktowany jako element działań społecznych. To wynikało po części też stąd, że my jako managerowie, jako konsumenci, jako doradcy dopiero uczyliśmy tego. To w jaki sposób my jako firmy mamy być odpowiedzialne albo czego możemy jako konsumenci oczekiwać od firm. Ja to oceniam w kategoriach procesu, który pewnie musiał się odbyć, abyśmy dotarli do tego momentu, w którym jesteśmy dzisiaj.

Jak obserwujesz tą ewolucję w Polsce to kiedy zauważyłaś taką istotną zmianę podejścia? Kiedy temat zrównoważonego rozwoju czy zrównoważonej mody faktycznie zaskoczył?

Bez wątpienia był taki moment. Nazywam to epidemią idei za Malcolmem Gladwellem, który mówi o tym, że pewne idee rozprzestrzeniają się dokładnie tak jak wirus. Bardzo lubię posługiwać się tym pojęciem w odniesieniu do zrównoważonego rozwoju. Rzeczywiście była potrzeba takiego punktu przełomowego, od którego momentu to wszystko wybuchło. Ja stawiam na to, że to były okolice roku 2018, kiedy Greta Thunberg zaczęła swoje strajki. To było już 3 lata po ogłoszeniu celów zrównoważonego rozwoju, mówiło się o tym też na poziomie europejskim. Więc myślę, że to był ten moment. Ludzie zaczęli się buntować, że nie chcą żyć w takim systemie. Równolegle do ludzi napływały dane gromadzone przez właśnie organizacje pozarządowe, które uważam, że robią świetną robotę.
Na przestrzeni lat zmieniła się też rola organizacji pozarządowych i trzeciego sektora. To nie są już tylko organizacje, których biznes nie bierze poważnie pod uwagę. Wręcz przeciwnie to są dzisiaj partnerzy, którzy wręcz dyktują nowe warunki kształtowania świata. Ich ekspertyzy i raporty wpływają na to jak kształtowana jest legislacja chociażby w całej Europie. Stoję w przekonaniu, że to konsumenci odgrywają tutaj kluczową rolę, ale oczywiście bez organizacji pozarządowych czy aktywistów to by się nie wydarzyło. Mamy też w mediach wiele łatwych, chwytliwych porównań, żeby konsumenci uświadomili sobie o jakim wpływie mówimy. Bo kiedy czytamy na przykład w raporcie Ellen MacArthur Foundation z 2017 roku o tym, że branża mody emituje tyle gazów cieplarnianych ile Francja, Wielka Brytania i Niemcy razem wzięte w jednym roku. To działa na wyobraźnie. Jeżeli branża wykorzystuje tyle wody ile 37 mln basenów olimpijskich – to też działa na wyobraźnię. No i mamy kolejne przykłady t-shirtów i jeansów, o którym już teraz wszyscy mówią. Na tą rewolucję, którą chyba nie boję się powiedzieć dzisiaj rewolucję, wpływa bardzo wielu czynników, ale one wzbierały z bardzo wielu stron.

Czyli informacja o 2700 litrach wody potrzebnych na bawełniany t-shirt stała się już taką informacją powszechnie znaną, czy może jeszcze nie?

(uśmiech) Myślę, że mamy jeszcze bardzo dużo informacji do odkrycia, jeśli chodzi o branżę mody. Chciałbym podkreślić, że jest też taki łatwo wykorzystywany w mediach nagłówek, że branża odzieżowa jest drugą najbardziej zanieczyszczającą branżą na świecie. Nie we wszystkich obszarach. Ona jest bardzo zanieczyszczająca oczywiście, natomiast już dzisiaj wiemy, że jest branża spożywcza i branża budowlana, które mają ogromny wpływ. Różnica jest taka, że na branży budowlanej nie za bardzo się znamy i nie za bardzo mamy alternatywę. Jeśli chodzi o branżę spożywczą to, że jeszcze kilka lat temu nie wyobrażaliśmy sobie zrezygnować z mięsa. Po prostu tak byśmy wychowali i używaliśmy tego mięsa. Wiele osób, które mówiły o zmianie, o nowych trendach, o weganizmie były kiedyś wyśmiewane. Również przez osoby związane z branżą mięsną. A dzisiaj mam wiele firm ‘mięsnych’ które robią wegańskie kabanosy.
Branża odzieżowa ma bardzo duży wpływ na środowisko oraz bardzo duży wpływ społeczny, o którym się jeszcze bardzo mało mówi. Mamy jeszcze kilka tematów, które będą pojawiać się w debacie, takie jak: mikro-plastik, chemikalia. O nich już mówi się w Unii Europejskiej, czy bioróżnorodność, o której na razie mówi się przede wszystkim w branży spożywczej. Wiele z tych informacji, nie chę powiedzieć, że jest za ciężkie dla konsumentów, ale ile możemy znieść czytając, że ten t-shirt zużywa tyle wody. Konsumenci znaleźli alternatywy korzystania z mody. Jeżeli chcę mieć coś nowego albo wymienić swoją garderobę, to idę do sklepu i kupuje nowe. Bo jest tanio i szybko. Jednak na przestrzeni lat coraz więcej konsumentów zaczęło przekonywać się do drugiego obiegu. Podeszli do minimalizowania swoich zakupów albo do wymiany, czy do naprawy. Część nawet zaczyna też uczyć się szyć ubrania. Ta zmiana powoli następuje i nie tylko konsumenci się przekonują, ale też firmy.

Drugi obieg będzie postępował, ale jeszcze to nie jest tak, że zastąpi sprzedaż nowych. Będzie realną alternatywą dla części osób, natomiast chyba największy problem mamy z tym jak mądrze kupować nowe ubrania?

To jest dużo trudniejsze. Wiele firm wie, że musi rozpocząć myślenie, mówienie i wdrażania zrównoważonej mody, ale niekoniecznie są przygotowane choćby organizacyjnie na to. A z kolei konsumenci są wyczuleni na to, że firma ma tylko jedną eko kolekcję. Z resztą więcej nic nie robi, oni czują, że to nie jest ok.
Moim zdaniem duży kawał poczucia winy z konsumentów ściągają używane ubrania, w kontekście wpływu społecznego, czyli kto uszył nasze ubranie, za ile, jak był traktowany. W przypadku nowych ubrań, to jest potężna praca do zrobienia dla wielu firm. Wymyślenie nowych modeli biznesowych to jest jedna rzecz, ale druga to szukanie rozwiązań na innowacyjne tkaniny. Te związane z recyklingiem, czy powstające w ogóle z odpadów. Konsumenci też to już wiedzą, że to jest możliwe, że są np. włókna ze skórek pomarańczy. Teraz oczekują większego zaangażowania od firm, które mają potężne budżety na reklamę. Mogłby te pieniądze przesunęły na projekty, które uratują świat.
Rzeczywiście pojawia się coraz więcej małych marek, które bardzo ogólnie nazywamy etycznymi. Są małe nie produkują nadmiernie, oferują tak zwany basic albo są specyficzne. Wiemy, że wydajemy dużo więcej pieniędzy na coś co nie wyrzucimy za tydzień, czy rok. Natomiast ostatnio wydarzyła się taka sytuacja. Otóż kilka marek, które były postrzegane przez media i blogerów, influencerów i konsumentów jako zrównoważony i etyczne, zostały oskarżone o nie fajne traktowanie pracowników. Wiele osób czeka na oświadczenia tych firm. Oświadczenie w stories nie jest oświadczeniem. Płaciliśmy więcej pieniędzy czując, że robimy dobrze. Mamy coś nowego, ale jednak nie szkodzimy. Nie wiem jaka jest prawdziwa historia. Też czekam na te oświadczenia. To jest zarzut, który na pewno wpłynie na entuzjazm konsumentów, którzy byli gotowi zapłacić więcej za te marki.

Zrównoważona moda to wpływ na środowisko, ale również prawa pracowników, firmy powinny działać w obu tych obszarach. To jest takie otwarcie tego obszaru.

To jest świetna sytuacja z mojej perspektywy osoby, którą od lat promuję. Nazywam to systemową odpowiedzialnością, bo wracamy do tego procesu przy którym wszyscy uczyliśmy się tak zwanego CSR. Odpowiedzialność społeczna nie ma prawa zadziałać w żadnym aspekcie jeśli jest traktowana fragmentarycznie bądź marginalnie. Jeśli do tematu dedykowana jest np. jedna osoba w wielkiej organizacji. Mamy potrzebę systemowego spojrzenia na organizację, całą organizację. Gdzie i jaki mamy wpływ, jak my jesteśmy odpowiedzialni wobec kogo, jakie mamy braki. Dobrze wiemy, że polski rynek pracy w aspekcie społecznym ma potężne braki. Dla mnie rzeczywiście ten aspekt społeczny jest bardzo ważny i bardzo istotny zwłaszcza w branży mody. Właściwie dla większości branż. Przyczepiliśmy się trochę do tego środowiska z oczywistych względów. Planeta jest w kryzysowy momencie i jesteśmy w krytycznej dekadzie by przeciwdziałać temu co może nastąpić. Ten temat spadł tak nagle na firmy, ale z własnej winy. Sygnałów, które nazywam sygnałami społecznymi, było mnóstwo. Ale firmy kompletnie tego nie brały pod uwagę, ignorowały. Wrzucały te tematy bo już wypadało mieć kogoś, kto teoretycznie zająłby się tym. Dlatego tak wiele firm jest dzisiaj zszokowany skalą w jakiej muszą zająć się tym i brakuje ludzi, którzy wiedzieliby czym jest zrównoważony rozwój. Często brakuje w kulturze organizacyjnej zrozumienia jak ważny biznesowo jest to obszar dla firm.

Nie mieliśmy przypadku kiedy nieetyczne działanie firmy spowodowałoby istotne odwrócenie się konsumentów od danej marki. Ostatnio brytyjska marka Boohoo, miała poważne zarzuty w sprawie wynagradzania i traktowania pracowników. Mimo tego pokazała dobre wyniki, czyli uszło jej to trochę na sucho.

Nie mam przekonania co do tego, że kiedy słyszymy o tym kto i w jakich warunkach szyje ubrania, to robi to na ludziach wrażenie. Na pewno na części osób tak, podobnie na organizacjach pozarządowych. O tym się dużo pisze i o tym się mówi. Jeśli to nas bezpośrednio nie dotyka, to nie ma to jakiegoś większego wpływu na nasze decyzję zakupowe. Natomiast zaczęło do nas docierać to, że ubrania jakie kupujemy i tempo w jakim je kupujemy wpływa na stan środowiska. Na to w którym ja żyję i które na mnie oddziałuje. Jeśli ktoś słyszał o mikro-plastiku, który może być w rybie, które podaje mojemu dziecku. On może być od tkanin, od moich ubrań, to bezpośrednio na mnie wpływa. Dlatego moim zdaniem na przestrzeni ostatnich lat ta zmiana tak szybko postępuje. Ludzie, konsumenci bezpośrednio czują, że to ich dotyka i oni mogą mieć na to bezpośredni wpływ.

Wracając do polskich marek i do pojawiających się zarzutów. Czy to, że były to marki lokalne, mógł pracować tam nam ktoś bliski, czy to może mieć wpływ na ocenę ich działań?

Stawiałabym jednak na własne doświadczenia. Prawdopodobnie każdy z nas ma jakieś mało przyjemny incydent związany z pracą. Wiemy, że wiele osób nie ma szans na normalna umowę o pracę. Muszą pracować na umowę-zlecenie to jest powszechna praktyka w Polsce, więc gdzieś tutaj szukałabym tego rozczarowania i tego oburzenia. W wielu przypadkach pojawiło się też słowo mobbing. To jest już zarzut większego kalibru, ale też wiemy, że w wielu polskich firmach ma to miejsce, na uczelniach ma to miejsce. Konsumenci, którzy dzisiaj krytykują te marki porównują to do własnych doświadczeń.

Gdzie dzisiaj jesteśmy w zmianie modelu mody?

Z perspektywy tego jak obserwuję to co dzieje się w biznesie na przestrzeni kilkunastu lat, to co dzieje się teraz – to jest rewolucja. Skala zmian jest duża, ale prawda jest taka, że jesteśmy dopiero na początku tej rewolucji. Mam wrażenie, że mamy świadomość, że dyskusja o tym zaczęła się niedawno, ale jednak chcemy, żeby wszystko zadziało się na pstryknięcie ręki. Tak się niestety nie da, bo mówimy o o kolosalnej zmianie całego systemu, który jest globalny. Wiem, że firmy są w przyspieszonym trybie natomiast to i tak wymaga czas.
Myślę też, że to w jakim stopniu firmy chcą się zmieniać wynika właśnie stąd, że dostrzegają nie tyle tych konsumentów, którzy są wkurzeni, ale tych którzy zaczęli wybierać produkty małych etycznych marek. Tych marek zaczyna pojawia się coraz więcej jest dla nich miejsce na rynku. Więc ta rewolucja faktycznie zaczyna się trochę w innym segmencie. Ona jest pośród marek, które chcą dialogu z konsumentem, chcą wspierać ten ruch, a konsumenci dowiadują się o odpowiedzialności. Na zbudowanie rynku świadomych konsumentów potrzeba czasu.

Co według ciebie dzisiaj motywuje firmy odzieżowe do zmiany na model zrównoważony, co jest takim katalizatorem zmian?

Wydaje mi się, że są firmy, które zaczynają wdrażać pomysły związane z równoważonym rozwojem i odpowiedzialnością biznesu dlatego, że wszyscy to robią. Więc im też wypada tak robić, ale nie czują, że to ma sens. Są też firmy, które czytają dane albo rozmawiają z doradcami. Dowiadują się, że dla przykładu wartości rynku second hand na przestrzeni ostatnich kilku lat rośnie w tempie geometrycznym. Słyszą, że wartość funduszy inwestycyjnych tych zrównoważonych rośnie kilkukrotnie. Czytają albo wiedzą o wynikach badań, że jest pokolenie młodych ludzi, którzy wchodzą na rynek pracy. Dla nich bardzo ważna jest ochrona środowiska, a to są ich potencjalni pracownicy. Już nie milenialsi, a zetki będą zaraz dominującą grupą osób na rynku pracy. Jest wiele firm, które widzą, że jest to ważny element dla osób, konsumentów, pracowników. Są też takie dla których to jest mało istotne i robią jakieś działania prowizoryczne. Konsumenci bardzo łatwo odczytują takie mało szczególnie gesty.
Jeśli robię projekt, w który jest zaangażowany ktoś z zarządu, wysokiego szczebla to wiem, że to jest szczere i wejdzie w całą organizację.

Może to wynika z tego, że nie ma mocnych wymagań prawnych i firmy nic nie muszą robić, jeśli nie chcą.

To jest bardzo ciekawe. Z badań Edelman Trust Barometer wynika już, że większość konsumentów oczekuje od szefów firm, żeby proaktywnie działali i nie czekali na wytyczne rządów. Nadal wiele firm faktycznie czeka.
Mamy taką sytuację, że w 2019 roku został zaprezentowany Europejski Zielony Ład. Teraz konsekwentnie będą pojawiały się konkretne strategie, które będą dotyczyły m.in. branży tekstylnej. Jedną z nich jest europejska strategia przemysłowa, jej częścią jest Circular Economy Action Plan. W ramach jej jest pięć branży w tym branża tekstylna oraz te związana z plastikiem, na które sugerowałabym zwrócić uwagę przedstawicielom branży tekstylnej. Unia Europejska planuje wdrożenie bardziej restrykcyjnego prawa w zakresie jakości i wpływu środowiskowego. Dodatkowo w zakresie używanych materiałów, w zakresie zagwarantowania konsumentom prawa do naprawy. Kolejnym jest prawo do informacji i weryfikacji informacji, że to co kupują jest green, a nie greenwash. Będzie też legislacja, która będzie wspierała selektywną zbiórkę odzieży, ale też drugi obieg, czy eko-projektowanie. Dodatkowo od 2018 roku obowiązuje rozporządzenie dotyczące raportowania niefinansowego. Ono na razie dotyka największe firmy. Natomiast w w kwietniu pojawiła się informacja, która mówi, że od 2023 roku będziemy mieć poszerzoną grupę firm objętych raportowaniem ESG. To jest moment, żeby już coś robić, żeby zaraportować za te 2-3 lata.
Więc ta legislacja już się tworzy i ten parasol już się buduje. Mam wrażenie, że wiele firm ocknie się zbyt późno.

Foto: Marta Karwacka

Cała rozmowa z Martą dostępna również w formie podcastu.

Francois Souchet Ellen MacArthur Foundation – musimy zmienić sposób projektowania ubrań

Z Francois Souchet poznaliśmy się na pierwszej konferencji Vogue Enivromental Fashion Summit, gdzie w ramach panelu, który prowadziłem, rozmawialiśmy o wyzwaniach gospodarki obiegu zamkniętego w branży mody i wpływu pandemii na działania firm w tym zakresie.


Francois w Ellen MacArthur Foundation kieruje zespołem Make Fashion Circular, który pracując z liderami branży na świecie wspiera transformację sektora mody do zasad gospodarki obiegu zamkniętego. Przypomnijmy, że Ellen MacArthur Foundation to jedna z pierwszych i największych organizacji tego typu, która od 2010 roku zajmuje się badaniami, dedykowanymi inicjatywami, edukacją na rzecz gospodarki obiegu zamkniętego. Partnerami strategicznymi są m.in. H&M, Ikea, Unilever, Google.
(oryginalna treść wywiadu w języku angielskim znajduje się poniżej)


Francois jakie są główne cele, które przyświecają Ellen MacArthur Foundation.

Misją fundacji jest przyśpieszenie procesu wprowadzenia zasad gospodarki obiegu zamkniętego w sektorze mody. Pracujemy z przedstawicielami firm, środowiskami akademickimi, decydentami i instytucjami, aby zbudować nowy system ekonomiczny dla branży, który przyniesie lepsze efekty dla ludzi i środowiska. Obecny system oparty jest na pobieraniu surowców pochodzących z Ziemi, wytwarzaniu z nich produktów i finalnie wyrzucanie ich na koniec użytkowania. To podejście pobierz-wytwórz-wyrzuć jest gospodarką liniową. W ekonomii obiegu zamkniętego, eliminujemy odpady, zatrucie środowiska, poprawiamy wykorzystywanie surowców i produktów, regenerujemy zasoby naturalne, poprzez właściwy proces projektowania. Gospodarka obiegu zamkniętego pozwala adresować globalne problemy takie jak zmiany klimatu, ochrona bioróżnorodności oraz umożliwia odbudowę gospodarki po szoku ekonomicznym wywołanym przez pandemię.

Czy firmy mogą sprostać oczekiwaniom udziałowców produkując mniej ubrań, czy to jest w ogóle możliwe.

Jest kilka zewnętrznych czynników, które wpływają na postępującą zmianę myślenia i motywują firmy do nowego sposobu działania. Po pierwsze, zmiana zachowania konsumentów: rośnie świadomość wpływu branży odzieżowej na środowisko, rośnie popularność ekonomii współdzielenia i odsprzedaży ubrań. Zanika stygmat noszenia ubrań z second hand-ów, a nawet stało się to atrakcyjne dla młodych ludzi, dając im możliwość ubierania się w sposób bardziej oryginalny, podkreślenia swojego indywidualizm, który nie jest możliwy przy masowej produkcji. Po drugie w mediach społecznościowych pojawia się coraz więcej nacisków na firmy i oczekiwań zmiany dotychczasowego działania i firmy muszą na nie reagować. Po trzecie rosnące oczekiwania do zmiany negatywnego działania branży i przeciwdziałanie marnotrawstwu na poziomie Unii Europejskiej. I wreszcie, problemy firm odzieżowych z utrzymaniem obecnego modelu produkcji i dystrybucji odzieży. Modelu, który dla wielu firm stał się zbyt skomplikowany, wrażliwy na wahania, kosztownego w utrzymaniu, a każda kolekcja to często stres związany z osiągnięciem dobrego wyniku finansowego. To oznacza, że firmy, zarządy nie mają właściwie innego wyjścia niż spróbować nowego podejścia. Ryzyko nierobienia niczego jest zbyt wysokie.

Na czym obecnie skupiają się liderzy branży, gdzie inwestują.

Wiele firm wykonało już dzisiaj sporo pracy w zakresie zmiany materiałów, z których produkowane są ubrania, coraz więcej używane są bardziej ekologiczne tkaniny takie jak: bawełna organiczna, przetworzony poliester i tkaniny pochodzenia roślinnego. Wiele firm rezygnuje z używania niebezpiecznych substancji przy produkcji, ale jeszcze jest sporo do zmiany. Przede wszystkim należy zacząć projektować w nowy sposób. Na etapie projektu należy w odpowiedni sposób nie tylko wybierać materiały, ale zaprojektować produkt tak, aby był bardziej wytrzymały, dał się naprawiać oraz łatwo przetworzyć na końcu użytkowania. Firmy mogą też przemyśleć nowe modele biznesowe takie jak odsprzedaż (resale) czy wypożyczalnia (renting). Obecnie te nowe modele są rozwijane głównie przez startupy, tradycyjne firmy dopiero stawiają pierwsze kroki w tym obszarze, próbując zrozumieć możliwości i sposób działania tych nowych procesów.

Czy ta zmian myślenia tradycyjnych firm stopniowo doprowadzi do zatrzymania wzrostu produkcji nowych ubrań na rzecz drugiego obiegu.

To bardzo dobre pytanie. W ramach działania naszej fundacji opracowujemy modele symulujące rozwój branży. Wynika z nich, że przy dużej ambicji i determinacji firm, przy wsparciu instytucji, do roku 2030 jest możliwość ogromnej poprawy sposobu i czasu użytkowania ubrań, równocześnie brak takiej determinacji spowoduje większe opóźnienie terminu tych zmian.

Czyli w krótkim czasie będzie rosła zarówno sprzedaż nowych ubrań i używanych.

Prognozujemy, że sprzedaż nowych ubrań będzie rosła w sposób umiarkowany, za to drugi obieg rośnie w sposób bardzo dynamiczny. W najbliższym czasie oba te segmenty rynku będą rozwijały się komplementarnie, za to częstotliwość noszenia i czas użytkowania ubrań wzrośnie w przyszłości. Ta nadal rosnąca sprzedaż nowych ubrań wynika po części ze wzrostu klasy średniej na rynkach rozwijających się na świecie.

A co z wypożyczaniem ubrań, obecna sytuacja nie sprzyja typowym okazjom wypożyczania ubrań.

Wypożyczanie ubrań rosło bardzo stabilnie w ostatnich latach, ale zostało mocno dotknięte przez pandemię. Typowe okazje do korzystania z niej zostały ograniczone. Ten model jest obecnie w pewnym sensie w zawieszeniu, w stanie hibernacji, ale po tym jak pandemia minie i powrócą konsumenci nastąpi powrót do wypożyczenia, ten model dalej będzie się rozwijał.

Obecnie na świecie tylko 1% ubrań jest przetwarzanych do ponownego wytwarzania nowych ubrań, jak można to zmienić.

Do niedawna firmy trochę zakładały, że jest jakaś magiczna technologia, która pozwala przetwarzać wszystko co jest produkowane (śmiech), ale niestety tak nie jest. Są oczywiście ubrania wyprodukowane z takich materiałów, które od wielu lat z sukcesem są przetwarzane jak wełna, kaszmir czy bawełna, którą można łączyć w proporcji 20-30% przetworzonej z nową bawełną w procesie produkcji nowych ubrań. Istnieją także technologie, które umożliwiają chemicznie rozpuszczanie ubrań bawełnianych tworząc wiskozę, ale na razie stosowane są w małych ilościach. Duże firmy zaczynają już używać tej technologii dla swoich kolekcji np. H&M czy Levi’s. Wyzwaniem są natomiast produkty z mieszanymi składam tak jak bawełna z poliestrem. Ale jeszcze większym problemem jest zgodność deklaracji zawartych na metce. Są badania pokazujące spore różnice w deklarowanych składach. (W Polsce również mamy takie niechlubne przykłady). Kolejny ważny aspekt to taki, aby na poziomie projektowania przyszłego produktu łatwo dało się go rozłożyć na czynniki; obejmujące również takie elementy jak zamki czy guziki, po to aby je również ponownie użyć lub przetworzyć.

Kto inwestuje w rozwój tych technologii.

Największe firmy odzieżowe i fundusze inwestycyjne typu venture capital. Do rozwoju tych technologii potrzeba dużo kapitału, na stosunkowo małym i dopiero co rozwijającym się rynku.

Czy mogą zostać wprowadzone regulacje dla branży, które pozwolą standaryzować działania firm na rzecz ekologii.

We Francji wprowadzono zakaz niszczenia niesprzedanych ubrań, firmy odzieżowe są zobowiązane, aby niewykorzystane ubrania albo ponownie przetworzyć albo przekazać. To pierwsza taka duża zmiana. Tego typu rozwiązania mogą zostać przeniesione na pozostałe państwa Unii Europejskiej. Myślę, że w ciągu najbliższych lat mogą wejść w życie regulacje w zakresie ograniczania marnotrawstwa i kontroli wpływu branży na środowisko. Regulacje te mogą obejmować standaryzację kryteriów projektowania produktów, które zapewnią przejrzystość działania firm w branży odzieżowe oraz przedłużonej odpowiedzialności za produkt (extended producer responsibility).


Original english verision of the interview.

We met with Francois Souchet at the first Vogue Environmental Fashion Summit conference, where as part of the panel I chaired, we talked about the challenges of circular fashion and the impact of the pandemic on the operations of companies. Francois leads the Make Fashion Circular team at the Ellen MacArthur Foundation, which works with industry leaders around the world to accelerate the transition to a circular economy in the fashion industry. Let us recall that the Ellen MacArthur Foundation is one of the first and largest organizations of this type, which has been involved in research, initiatives and education for the circular economy since 2010. Strategic partners include H&M, Ikea, Unilever, Google.

Francois what are the main goals of the Ellen MacArthur Foundation. 

The Foundation’s mission is to accelerate the transition to a circular economy. We work with business, academia, policymakers, and institutions to build a new economic system that delivers better outcomes for people and the environment. The current system is based on taking materials from the Earth, making products from them, and eventually throwing them away. This take-make-waste model is the linear economy. In a circular economy, we eliminate waste and pollution, keep products and materials in use, and regenerate natural systems, all through design. The circular economy helps tackle global challenges, such as climate change and biodiversity loss, and provides a resilient recovery to the economic shock of the Covid-19 pandemic.

Can companies meet stakeholder expectations by producing less clothing, or is it even possible

There are several external factors that influence the ongoing change of mind and motivate companies to a new way of operating. Firstly, a change in consumer behaviour: awareness of the impact of the clothing industry on the environment is growing, the popularity of sharing and resale is growing, the stigma of wearing second-hand clothes is disappearing, and is even becoming attractive to young people in order to dress more originally and build an individualism that is impossible with mass production. Secondly, there is more and more pressure on companies and expectations from social media, and companies have to respond to them. Thirdly, there is a growing expectation of changes at the level of the European Union to limit the negative impact of the industry and reduce waste. Finally, there are problems with maintaining the current model of clothing production and distribution. This is a model that for many companies has become too complex, sensitive to fluctuations, too costly to maintain, and for each collection there is often the stress of achieving a good financial result.
This means that companies and management boards actually have no choice but to try a new approach. The risk of doing nothing is too high.

So what are industry leaders currently focusing on, where are they investing.

Many companies have already done a lot of work to change the materials from which the clothes are made, more and more ecological fabrics such as organic cotton, processed polyester, and plant-based fabrics are used. Many companies are giving up the use of hazardous substances in production, but still more change is needed. First of all, we need to start designing in a new way. At the design stage, not only should the materials be properly selected, but the product should be designed to be more durable, repairable and easy to recycle at the end of its life. We can also rethink business models, such as resale or renting. Currently popularised mainly by startups, traditional companies are taking first steps in this area, trying to understand the possibilities and how these new processes work.

Will this shift in thinking of traditional companies will gradually lead to a halt in the production of new clothes and in favour of second life circulation.

This is a very good question. As part of the activities of our foundation, we develop models simulating the development of the industry, they show that with great ambition and determination by companies, and the support of institutions, it is possible to dramatically increase clothing use by 2030, but any lack of such determination will delay this deadline further.

So, in a short time both sales of new clothes and used clothes will grow.

We forecast that the sale of new clothes will grow moderately, while the second cycle is growing very dynamically. In the near future, both of these market segments will develop complementarily, but the number of times clothes are used will increase over time. This growing sale of new clothes can be attributed, in part, to a growing middle class in developing markets around the world.

And what about rental, the current situation does not favour the typical clothes rental needs.

Clothes renting has grown steadily in recent years, but has been hard hit by the pandemic, as the typical reasons to use it have ground to a halt. This model is now somewhat suspended, in hibernation, but after the pandemic has passed and users return, it will go back to rental, this model will continue to evolve.

Currently, only 1% of clothes in the world are recycled, can this be changed. 

Until recently, companies kind of assumed that there is some kind of magic technology that allows them to recycle everything that is produced (laughs), but unfortunately there isn’t. Of course, there are clothes made of materials that have been successfully recycled for many years, such as wool, cashmere or cotton, which can be combined in a proportion of 20-30% processed with new cotton in the production of new clothes. There are also technologies that enable chemical dissolution of cotton clothes to create viscose, but for now in small quantities. Large companies are already starting to use this technique for their collections, such as H&M and Levi’s. The biggest challenge, however, are products with mixed compositions, such as cotton with polyester, etc., and the problem is not only the composition itself, but also its compliance with the declaration on the label. There are studies showing considerable differences in the actual composition and the composition described on the label. (We also have such shameful examples in Poland). Another aspect at the design level is that the product can be easily disassembled so all of their components, including zippers, buttons, etc., can be reused or recycled.

Who is investing in the development of these technologies.

The largest clothing companies and venture capital investment funds. A lot of capital is needed to develop these technologies in a still small and just developing market.

Are there any regulations ahead of the industry that will standardize environmental activities?

In France, a ban on the destruction of unsold clothes has been introduced, and clothing companies are obliged to either recycle or donate unused clothes. This is the first such big change. Solutions of this type can be transferred to other European Union countries. I think that in the next few years regulations in the field of reducing waste and controlling the environmental impact of the industry may come into force. These can be regulations regarding the standardization of product design criteria, which will provide transparency across the industry, and extended producer responsibility.

Foto: Ellen MacArthur Foundation

Upcycling – rosnący trend dla zrównoważonej mody.

Na świecie co roku produkowanych jest około 80 mld sztuk ubrań (wg. London Sustainability Exchange) to oznacza średnio 11 sztuk nowej odzieży dla każdej osoby na Ziemi. Każdego roku, a szafy mamy pełne! Równocześnie na wysypiskach śmieci czy w spalarniach londuje około 39 mln ton odzieży. Do tego 3/5 trafia tam w ciągu roku od zakupu (dane: NY Times) często w dobrym stanie.

Czy utoniemy w morzu ubrań?

Czy nie powinniśmy przy produkcji odzieży wykorzystać to co już mamy?

W koncepcji obiegu zamknietego dla branży odzieżowej i obuwniczej w duchu zero waste, firmy położyły przede wszystkim nacisk na alternatywne tkaniny i ekologiczne materiały. Co jest właściwym kierunkiem, ale skoro otaczają nas tony ubrań, niewykorzystanych surowców zdecydowanie warto bardziej zainteresować się procesem upcycling-u. Co to jest dokładnie?

Upcycling w modzie to kreatywny proces wykorzystania istniejących surowców: materiałów, półproduktów, gotowych produktów (deadstock), zarówno przed użytkowaniem przez konsumenta jak i po (drugi obieg) do wytworzenia nowych ubrań czy obuwia lepszej jakości lub wartości użytkowej.

I tym różni się od recyclingu, gdzie przerabiamy gotowe zużyte produkty na surowiec, wykorzystywany następnie do produkcji.

Etap projektowania, produkcji materiałów i gotowych ubrań ma największy wpływ na środowisko, to właśnie tutaj powstaje od 50-70% emisji gazów cieplarnianych. Mając na uwadze dobro planety to jest ten etap, aby dokonać zdecydowanej zmiany i sięgnąć po już dostępne surowce. Widać już co raz więcej udanych prób, szczególnie na tygodniu mody w Londynie czy Kopenhadze, gdzie nowe pokolenie projektantów i młode marki rozumieją to znakomicie.

,

Poza aspeketm ekologicznym, upcycling to idealny sposób na kreatywność. Istniejące ubrania, surowce, elementy ubrań mają ogromny potencjał dla projektantów. Są to rzeczy bardzo dobrej jakości, często dużo lepszej niż obecnie dostępne. Wystepujące w limitowanych ilościach, o różnorodnej palecie wzorów, faktur czy składów. To prawdziwy raj dla kreatywnych osób, który może przynieść wyjątkowe i niepowtarzalne efekty. Klienci co raz częściej szukają oryginalnych i unikatowych produktów, czy też naznoczonych patyną czasu. Za co często gotowi są zapłacić cenę premium.

Ta wielość wyborów wpływa na różnorodne interpretacje projektantów zarówno na poziomie kolekcji, ale też roli upcycling-u w wartościach marki i komunikacji do klientów. Bo spójność zastosowania tej formy tworzenia kolekcji w budowaniu wartości marki ma takie samo znaczenie jak oryginalność pomysłów.

Christopher Reaburn brytyjski projektant, postawił mocno na właściwości użytkowe materiałów z upcycling-u, często sięgając po inspiracje militarne. W jego londyńskim studio stworzył wyjątkowe miejsce, gdzie można odkryć nie tylko kolekcję ubrań, ale również poznać historię, która kryje się za każdym z materiałów i pomysłem na jego zastosowanie.

Inaczej do koncepcji podeszła Marine Serre, która zdecydowaną większość bardzo autorskiej kolekcji opiera na oryginalnych i różnorodnych wzorach tkanin zestawionych w nowoczesny sposób. Często też przerabia dobre jakościowo klasyczne materiały jak jeans nadając im nową wartość. Marka ta została już doceniona wygraną w konkursie LVMH dla młodych projektantów.

Kolejna niemiecka marka Gmbh poszła jeszcze dalej. Ta firma postawiła zasady zrównoważonej mody w samym sercu wartości marki, a upcycling jest jednym z tych filarów. Na swojej stronie internetowej podają bardzo konkretne założenia i statystyki zmian pro-ekologicznych, które realizują. Taka transparentność dodatkowo wzmacnia wiarygodność młodej marki.

Upcycling daje ogromne możliwości wykorzystania. W czasach, gdzie wielu z nas zastanawia się nad rolą mody w przesyconym konsumpcją świecie, kreatywne miksowanie tego co już mamy wydaje się znakomitym pomysłem i świeżym spojrzeniem dla branży.

Począwszy od ograniczania zużycia surowców i zapobieganie marnotrawstwu, poprzez wybór funkcjonalnych materiałów, często lokalnie pozyskiwanych, sięganie do historii, minionego wzornictwa i nadanie im nowej formy w nowoczesnej kolekcji.

Jak wszystko w modzie i także tu warto przemyśleć potencjał komercyjny. Konsument, który jest znacznie bardziej świadomy w wyborach ubrań czy też taki, który ceni niepowtarzalność wzorów i atrakcyjną historię stojącą za marką czy kolekcją, może być niedocenionym segmentem rynku mody. Dlatego moda szukając pomysłu na siebie będzie częściej podążała tą drogą.

Foto: forbes, christopher reaburn, marine serre, gmbh